Odprowadzony pod sam zakład pracy przez Brooka dotarłem punktualnie.
Po postrzeganiu się z przyjacielem wszedłem przez duże, ciężkie drzwi przechodząc od razu do pomieszczenia gdzie musiałem się przebrać.-Hej Andy- powiedziała Sam
-Cześć ciociu- odparłem cicho zakładając na siebie uniform.
-Coś się stało? Jesteś jakiś przygnębiony..-zapytała zaniepokojona, spoglądając w moja stronę..
Widziałem, że zauważy..
Sam nie była nikim z mojej rodziny, ale z racji naszej dobrej relacji kazała mówić do siebie po imieniu, ale przecież nie będę mówił do kobiety mniej-więcej w wieku mojej mamy po imieniu prawda? Więc mówię do niej ciocia.-Nie...- odpowiedziałem nie chcąc jej mówić o sytuacji rodzinnej a tym bardziej, że mam problem w szkole
-Jestes pewnien? Przecież wiesz, że jak coś się dzieje mi możesz zawsze powiedzieć, a ja postaram ci się pomóc- uśmiechnęła się poprawiając moją blond grzywke, dłonią dotykając mojego policzka
Wtedy naszła mnie myśl..
-W sumie to mogłabyś mi w czymś pomóc..- zacząłem na co kobieta przytaknęła mi zaczynając uważnie słuchać każdego następnego słowa, które wypowiedziałem.. musiałem jej powiedzieć prawde.. może chociaż ona mi pomoże..
-Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? Już dawno wybiłabym ci tą pracę z głowy..
- Przepraszam.. - szepnąłem będąc w objęciach kobiety, która głaskała delikatnie moje plecy
-Pójdę do tej szkoły jako twoja mama, ale tylko dlatego, że to ostatni rok i wiem, że jesteś dobrym chłopcem robiąc to dla swojej mamy- mówiła, a ja nie wiedziałem jak mam jej za to podziękować
-Naprawdę?
-Naprawdę.. - uśmiechała się całując mnie krótko w czoło, po czym kazała mi pójść do domu bym przyszykował się na jutro do szkoły, tym samym zwalniajac się z dzisiejszego dnia pracy pod pretekstem złego samopoczucia, na co mój pracodawca pozwoli mi iść widząc w jakim sensie dziś jestem.
Dziękując jeszcze raz Sam za wszystko powolnym krokiem ruszyłem do domu myśląc o wszystkim a zarazem o niczym.
Kiedy tylko już się w nim znalazłem zrzuciłem z siebie ciuchy i ruszyłem pod długi goracy prysznic, przed spaniem zaglądając jeszcze do mamy czy na pewno wszystko jest w porządku.-Kochanie?- odezwała się nagle kiedy przekroczyłem próg pokoju, chcąc go zamknąć
-Tak mamuś?- spytałem podchodząc bliżej łóżka spoglądając na spokojną twarz mojej rodzicielki .
-Jesteś jedynym, najwspanialszym i najdzielniejszym synem jakiego miałam.
Gdyby tato tu był byłby z Ciebie dumny..- wyszeptała a samotna zła poleciała po jej policzku- Nie płacz, proszę Cię- powiedziałem wiedząc , że jeżeli dalej tak pójdzie to również i ja się rozkleje.
Tęskniła za moim ojcem, mimo iż był totalnym dupkiem zostawiając ją samą w ciąży. Nie wspomnę już o tym z iloma facetami próbowała sobie ułożyć życie później lecz oni lepsi nie byli..
-Kocham Cię mamo, odpoczywaj - mruknąłem pokonujac wielką gule w gardle nie chcąc się popłakać..
- Dobranoc synku- szepnęła niemal bezgłośnie na co odpowiedziałem tym samym, zapalając jej jeszcze małą lampkę przy łóżku, po czym ruszyłem w stronę pokoju.
Zapakowałem się dokładnie do szkoły, sprawdzając również plan lekcji, oraz nastawiając buzik w telefonie, a nawet trzy by na pewno nie spóźnić się jutro do szkoły. Po wykonaniu wszystkich czynności nie kłopocząc się założeniem na siebie czegoś więcej zakopałem się w samych bokserkach pod ciepłą kołdrą aż po czubek nosa zasypiając w bardzo szybkim tempie. Do tamtej pory nie byłem świadom jak mój organizm bardzo potrzebuje odpoczynku, którego chociaż odrobinę dostanie teraz.. bynajmniej tak miało być. Niestety kolejna noc była tą praktycznie nie przespaną..
CZYTASZ
BAD THINGS × RANDY ×
FanfictionNastolatek jak każdy inny lubiący grać w piłkę, oglądając seriale, pograć na konsoli czy po prostu nic nie robić w czasie wolnym od nauki. Niestety nie każdy ma tak dobrze, a bynajmniej nie Andy Fowler, który po ogromnej tragedi opiekuje się swoją m...