8

323 68 13
                                    

POV Andy

Lewdo przekroczylismy próg domu a już zostalismy uderzeni zapachem alkoholu wymieszanego z potem, tanimi perfumami oraz trawą.

Przepychając się przez salon pełen niepełnoletnich  nastolatków ocierajacych się o siebie udało nam się  dojść do kuchni gdzie blondyn wręczył mi czerwony plaskitowy kubeczek, kiwajac głową bym wypił. Nie chętnie przechyliłem go, nieco się krzywiąc w tym czasie patrząc w stronę przyjaciela, który zdążył już opóźnić cztery.
Nie piłem alkoholu, ponieważ go nie lubię. Jedyne co mi smakuje to smakowe piwo, ale to przecież to mało męskie więc musiałem wypić tu coś mocniejszego bo wezmą mnie za ciote no nie?
Rozejrzałem się do okola widząc pełno znajomych twarzy. Właśnie, tylko znajomych. Kojarzyłem ich ze szkoły czy z osiedla ale nigdy nie zamieniłem żadnego słowa.
W czasie moich przemyśleń zorientowałem się, że zgubiłem tego przygłupa, tylko jak skoro ja ciągle stoję w miejscu?

Moja uwagę przykuła dwójka chłopaków, ktora wyraźnie się o coś kłócila, zaczynając się popychać

-No to się zwijamy- pomyślałem zaczynając wdrażać plan w życie

-Andy, chciałbym ci kogoś przedstawić- nagle poczułem rękę  na moim ramieniu, a po odwróceniu się ujrzałem blondyna w towarzystwie  wysokiego, bardzo wysokiego bruneta.

- Andy to jest Jack, Jack to jest Andy!- powiedział a raczej wykrzyczał przez coraz glosniejsza muzykę.

- Brook mówił, że potrzebujesz kasy- zagadał do mnie ten cały Jack przez co miałem ochotę zabić Gibsona.. po jakiego rozgaduje to wszystkim.. to że on ma pieniądze nie oznacza, że musi gadać innym, że ja ich nie mam i potrzebuje  pomocy.. sam sobie poradzę..

-Widzisz tego? - spytał wskazując na chłopaka siedzącego na kanapie w towarzystwie jednego z tych kolesi co się wcześniej kłócili.

- To Alex, już z nim to zalatwiłem więc jeśli potrzebujesz jakiejś gotówki to idź do niego.- poklepał mnie po ramieniu i zniknął schodami prowadzącymi do góry, ciągnąć za sobą brooka szybciej niż zdążyłem o coś zapytać.

Siedziałem tak może dziesięć minut ciągle obserwując wcześniej wspomnianego chłopaka, zastanawiajac się czy podejście do niego jest  dobrym pomysłem..

Cóż.. nic nie tracę

-Ummm cześć - powiedziałem trochę nieśmialo a chłopak poklepał miejsce obok siebie

- Co tam mały, co być chciał?- zapytał przyglądając mi się uważnie

-Ja.. umm.. Nie, nic - chciałem wstać ale zatrzymała mnie jego ręka na moim udzie

- Alex- wyciągnął dłoń przedstawiając się, kontynuując - A Ty jesteś Andy-na co pokiwalem głową

-Chodź- tylko tyle powiedział każąc podążać za sobą w bardziej ustronne miejsce gdzie możemy porozmawiać.

Pokierował nas do łazienki, gdzie kazał mi usiąść na boku wanny, zaczynając mówić.

-Więc  dobrze się składa, ty potrzebujesz kasy, a ja takiego kogoś niewinnego i uroczego jak ty- zaczął na końcu puszczając mi oczko

Co on sobie myśli? Ze sprzedam się na kasę? Pojebało go? Nie ma nawet takiej opcji

- Nie w tym sensie- dodał wyczuwając mój niepokój

-A w jakim ?

-będziesz sprzedawał to co ci dam, będziesz na każdej możliwej imprezie, a za tyle ile sprzedasz jest  twoje. Mi oddajesz tylko kwotę jaką ci powiem. Nic wielkiego - wzruszył  rękoma

- Co sprzedawał?

Wtedy właśnie  do łazienki weszła dziewczyna.

- Alex wszędzie Cię szukałam! Potrzebuje dwie- odparła na co Alex grzebiąc chwilę w kieszeni podał jej malutki woreczek z dwoma tabletkami, a ona wcisnęła mu kilkanaście banknotow do kieszonki w do połowy rozpietej koszuli

-O nieee na pewno  nie będę handlować narkotykami..

-Twoja sprawa, ale jakbyś się jednak zdecydował- Wyjął pieniądze, które dała mu przed chwilą blondynka- tu masz prezencik, ile możesz zrobić w przeciętnie na jednej osobie - wcisnął mi je w dłoń, wstając z miejsca

Widząc kwotę  w swoich dłoniach zacząłem walkę ze sobą.. W końcu było by mnie na coś stać.. Nie musiałbym się martwić  o jutro .. ani..

- Alex czekaj!- krzyknąłem wybiegajac za nim z pomieszczenia, na szczęście łapiąc go jeszcze na korytarzu

-Ale jak będę miał kasy ile potrzebuje, mogę to rzucić?

-W każdej chwili złotko- uśmiechał się pod czym wróciliśmy do łazienki,gdzie na spokojnie Alex tłumaczył mi co mam robić

-I jak mam im to dawać? Tak po prostu jak ty?

-Dawaj jak Chcesz, jeśli chcesz się ty przy tym pobawić to zrób tak- odparł kładąc sobie jedną na język przybliżające się do mnie.

- Alex..

-Zobaczysz będzie lepiej niż myślisz- powiedział kładąc dłoń na mój policzek, przyciągając mnie  do pocałunku, od razu go pogłębiając w ten sposób przekazując mi tabletkę.
Przez chwilę zastanawiam się czy połknąć ją czy nie.. w końcu zdecydowałem, wiec tableteczka trafila do mojego żołądka.

To był mój pierwszy pocałunek, w dodatku przeżyłem go z chłopakiem.
Kiedy chłopak chciał się ode mnie odsunąć tym razem to ja przycisnąłem go do siebie, nie chcąc kończyć tego wspaniałego uczucia

- No mały, widze, że masz swoją specjalność. Skubany dobrze całujesz - zaśmiał się odrywając  się ode mnie z charakterystycznym dzwiękiem, a na jego słowa moje policzki zrobiły się różowe.

-Więc?-spytał czekając na moją decyzję

-Biorę, ale tylko chodzę na te, na której jesteś Ty i ani słowa mojemu przyjacielowi!

-Kochanie  ja jestem na każdej, a jeśli chodzi o tego blondaska, który spotka się z Jackiem to- właśnie wtedy udał, że zalucza swoje usta, a sam klucz wyrzuca

-Więc spoko teoretycznie już wszystko wiesz, więc  zaczynasz od jutra. Adresy będę ci wysyłał smsem ,a towar dawał przed imprezą żeby Cię nikt przypadkiem po drodze nie złapał, a cogorsza twoi starzy nie zobaczyli.

-Dać ci numer?- spytałem gdy szyliśmy już korytarzem w stronę coraz to głośniejszej muzyki

-Już mam malutki, do zobaczenia! - krzyknął znikając w tłumie tańczących ludzi w towazystwie tego samego chłopaka z którym siedział.

Fowler, za dużo wrażeń na dzisiaj- sapnąłem przepychając się w stronę wyjścia rozglądając się  licząc na to, że spotkam gdzieś Brooka co było w tym momencie nie możliwe i nie realne .

3/3

BAD THINGS × RANDY ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz