POV Andy
Tydzień za tygodniem w mojej nowej "pracy" a ja zarobiłem już tyle, że gdybym zsumował dotychczas dostawaną wypłatę z całego okresu mojej pracy, to brakowało by mi jeszcze z połowę by dorównać sumie którą trzymam w rękach.
Mój "rejon" że tak powiem z imprez przeistoczył się na szkole, moją jak i tą druga do której chodził Alex. Nie powiem, że nie ale dawał mi sporo zarobić wiedząc, że pozbywam się całego towaru w mniej niż jeden dzień.
Tego dnia wracałem ze szkoły z Brookiem, zaprosiłem go dzisiaj do siebie chcąc oddać mu pieniądze, które przez ten cały okres od niego pożyczyłem. Wtedy właśnie spotkałem jego..-Cześć- powiedział zatrzymując się przez nami
-Hejka- powiedział entuzjastycznie Brook mimo, iż go nie znał, spoglądając na mnie wioskując iż jest to mój znajomy
-Cześć?- odparłem nie wiedząc co może ode mnie chcieć.. bo jeśli chce towar to trafił w zły moment.
-Mógłbyś dać mi umm..-zaczął a ja wiedziałem co powie dalej. Byłem w kompletnej dupie
- Ryan tak?- zapytałem nagle przypominając sobie imię chłopaka a jego oczy jak na zawołanie się zaświeciły
-Trzymaj - powiedziałem zapisując mu na ręce swój numer telefonu, chcąc się zmyć przed zadawaniem pytan przez bruneta, wiedząc że jeżeli się coś wygada przy brooku będę skończony
-Rozumuem, zadzwonię później. Do zobaczenia - odparł i tak porostu nas minął a Brooklyn popatrzył na mnie z wielkim zdziwieniem
-Czy ty właśnie dałeś temu chłopaku swoim numer? Czy ja o czymś nie wiem panie Fowler?!- krzyknął na co brunet odwrócił się jeszcze raz, rzucajac mi ostatnie spojrzenie, posyłając uśmiech.
Jakim cudem mnie znalazł? Jeszcze praktycznie przed moim domem?
-Bawiłem się w jego towarzystwie na którejś imprezie i tak jakoś wyszło..- powiedziałem co nie było kłamstwem bo od tamtego pierwszego razu na każdej imprezie przychodzi po towar, siedząc ze mną dłuższą chwilę. A tak się bronił, że nie jest ćpunem i się z takimi nie zadaje. Mimo co weekandowych spotkań czysto w internetach nadal nie widział jak mam na imię.
-Dlaczego mi nic nie mówiłeś?
-Byłeś zajęty lizaniem się z Jackiem po kątach- nazwałem rzecz po imieniu, a chłopak popatrzył na mnie zszokowany.
Zrobiłem się dużo śmialszy i bezpośredni od czasu kiedy pracuje dla Alexa.
Kiedy byliśmy już u mnie w domu pierwsze co zrobiłem to podanie mojej mamie posiłku jak i tabletek. Dużo lepszych tabletek na które w końcu było mnie stać jak i lepszych posiłków dzięki którym mama szybciej wstawała na nogi.
-a ty głodny?- spytałem Brooka co było głupotą bo on zawsze jest głodny
-Jeszcze pytasz !- A nie mówiłem?
-Weź sobie coś, albo wyjmij co chcesz zjeść to ugotuje- odparłem wskazując dłonią na lodówkę a kiedy ją otworzył usłyszałem tylko chce wooow
-Fowler widzę, że się powodzi w nowej prcy- odparł widząc lodówkę pełną po brzegi.
Nie tylko tym dało się zauważyć, że mój status materialny się polepszył.
Podszedłem do fryzjera by ktoś profesjonalnie zafarbował mi włosy, wybrałem się do sklepu z nową odzieżą a nie tą używaną oraz nie spóźniłem się do szkoły i podciągnąłem się w nauce.- Tak i właśnie dlatego też chciałem żebyś wpadł- odparłem podając mu dosyć grubą kopertę w trakcie gdy ten mielił buzią przy otwartej lodowce, łapiąc pierwsza lepszą rzecz do jedzenia
- Co to?- powiedział trochę nie wyrazie marszcząc brwi
-Oddaje co pożyczone- odparłem a oczy blondyna się rozszerzyły kiedy uchylił ją widząc bantkoty.. sporo banknotów
-Napadłeś na bank czy co?- zaśmiał ale widząc moja poważna mnie od razu zrozumiał że mowie na poważnie
-Andy..
-Nawet nie mów, że nie. Przecież mówiłem, że oddam ci jak będę miał i mam więc- wzruszyłem ramionami a chłopak przez następne trzydzieści minut dociekał skąd je mam
-ehhh no dobra.. Udało nam się dostać pieniądze z odszkodowania, o które tak bardzo się przez ten cały czas ubiegalismy- odparłem nabijając na widelec kawałek kurczaka z warzywami, którego przygotowaliśmy wspólnie
- No to super! Stary od kiedy żuciłeś tą chujową pracę twoje życie się układa! Najpierw zajebista praca jako muzyk- Brook ja nie -chciałem mu przerwać by tak nie mówił ale nie dał mi dokończyć- cicho tam bądź dla mnie to jesteś muzyk skoro uczysz grać innych i sam to robisz świetnie!- powiedział szczerząc się jak głupi
Wiem, że to źle okłamywać własnego przyjaciela, ale musiałem coś powiedzieć.. tak też wyszło, że udzielam zajęć z grania na gitarze i pianinie w małym miasteczku mieszczącym się obok naszego.
- No ale wracając, super praca, kasa z odszkodowania i w końcu się zaczynasz z kimś spotykać! Jesteś ostatnio jakimś farciarzem- mówił a mi się zaczęło robić jeszcze bardziej głupio
-Farciarzem..- powtórzyłem pod nosem zastanawiając się czy te wszystkie złe rzeczy, które robię by wyjść ze swojego dołka są dobre
- To co idziemy w coś pograć? - zapytał dzięki Bogu zmieniając ten durny temat
- Jasne -odparłem szeroko się uśmiechając, myśląc o danym dzisiaj numerze telefonu temu całemu ryanowi..
I tak wystarczająco się do mnie przyjebał.. mogłem go zmielić zamiast dawać mu prawdziwy. Ale przecież i tak nie zadzwoni, prawda?
CZYTASZ
BAD THINGS × RANDY ×
FanfictionNastolatek jak każdy inny lubiący grać w piłkę, oglądając seriale, pograć na konsoli czy po prostu nic nie robić w czasie wolnym od nauki. Niestety nie każdy ma tak dobrze, a bynajmniej nie Andy Fowler, który po ogromnej tragedi opiekuje się swoją m...