POV Andy
Tak jak mnie poproszono od razu po ukończeniu wszystkich zajęć dzisiejszego dnia udałem się do sali, w której odbyła się pierwsza lekcja. Na korytarzu było już pusto, ponieważ moja klasa chyba jako jedna kończyła najpóźniej lecz jedynym plusem tego jest to, że bardzo wcześnie kończe w piątki co naprawdę mnie cieszy.
Stojąc już pod salą o numerze 242 czułem jak stres znów powraca.
Zajrzałem przez mała szybkę w drzwiach by sprawdzić czy nauczelielka jest w środku i tak też było. Czekała na mnie zaglądając w stronę zegara..-No dajesz Fowler- zmotywowałem sam siebie, delikatnie kładąc dłoń na klamce, naciskając ją
-Jestem - powiedziałem nieśmiało zamykając za sobą drzwi, siadając w piewszej ławce, w stronę której kobieta wystawiła dłoń
Przez chwile była kompletna cisza a ja denerwowałem się coraz bardziej.
Z tego wszystkiego zaczęły pocić mi się dłonie, więc wytarłem je o obcisłe rurki uciekając wzrokiem od wnikliwego wzorku nauczycielki- Andrew..
- Tak proszę pani?
-widze, że jesteś zdenerwowany i niestety nie będzie to zbyt miła rozmowa..- zaczęła a ja już się byłem pewien, że chodzi o to iż najprawdopodobniej zakończę swoją eduyacje w tej szkole
Znowu cisza..
-Zapytam w prost.. w domu nie ma żadnych problemów?- kontynuowała nie odrywając ode mnie wzroku
- Nie, wszystko jest w porządku..
-Dużo nauczycieli skarży się na Ciebie, że się spóźnisz, nie odrabiasz zadań i nie jesteś przygotowany na zajęcia. Po za tym ..
-Mam ostatnio problemy .. okazało się, że mam astmę. Bardzo to przeżywam.. rozumie pani.. non stop badania i inne takie.. nie mogę również robić niektórych rzeczy jak moi rówieśnicy.. sam mam tego dość. Bardzo przpeaszam
-Rozumiem, ale to nie powód by zaniedbywać obowiązki szkolne.
Chciała bym zobaczyć się z twoją mamą. Nie widziałam jej nigdy i chciałabym z nia porozmawiać. Najlepiej jak najszybciej..No to pięknie mam przerąbane..
-Mama dużo pracuje ale myślę, że nie będzie problemu by przyszła jutro..- szybko odparłem nie mogąc dać niczego po sobie poznać
-Świetnie, więc przyjdź jutro z mamą do mnie tu do sali
-Oczywiście. To wszystko?
-Tak, wracając do domu Andy i pamiętaj o zadaniu na jutro
-Dobrze.. do widzenia! - odparłem zabierając swój plecach z ziemi, kierując się w stronę wyjścia z sali.
-I co stary?! Przypał?- od razu zapytał Brook odpychając się od ściany budynku szkoły, o którą się opierał
- Nawet gorzej.. chce się widzieć z moja mama..
-I co teraz?..
-Będę musiał coś wymyśleć..
Tylko Brooklyn wie o tym, że moja mama jest praktycznie przykuta do łóżka.. Nie będzie w stanie pójść do szkoły a jeżeli ktoś się o tym dowie będziemy mieli spore problemy..
-Chodź powinniśmy już wracać. Pomoge ci w domu a Ty trochę odpoczniesz..
-Ale Br..- nie ma żadnego ALE!- zakrył dłonią moją buzię przekrzykując mnie, więc wiedziałem, że już z nim nie wygram
-Dziękuję..- szepnąłem nie mogąc sobie wyobrazić lepszego przyjaciela niż Brookie. Był dla mnie po prostu wszystkim..
POV Brook
- Na co masz ochotę?- zapytał Andy otwierając lodówkę chcąc zrobić coś do jedzenia
-Nie mam pojęcia, byle coś na szybko bo umieram z głodu.
-Mam porcję tylko dla mamy.. daj mi chwilę a zaraz zrobię nam jakiś makaron..- odparł nalwając gorącą zupę do miski idąc w kierunku pokoju gdzie znajdowała się rodzicielka chłopaka
Nie zastanawiałem się długo by pójść tam za blondynem.
-Cześć mamo, ja juz po szkole. Jak się czujesz?- spytał siadając na brzegu łóżka, miseczkę stawiając na szafce nocnej
-Dobrze..- odparła cicho, po czym spojrzała w moją stronę
-Dzień dobry Pani, ale dobrze pani wygląda!- odparłem widząc, że stan mamy Fowlera się znacznie poprawił przez zastosowanie lepszych leków, co niestety wiązało się z większymi kosztami
-Dzień dobry Brooklyn- wyciągnęła w moim kierunku dłoń, więc podszedłem bliżej, a kobieta ujęła moją dłoń
-Przyniosłem ci zupę, tylko jedz pomału bo gorącą. Dasz sama radę czy ci pomóc?- spytał pomagajac poprawić się jej do pozycji siedzącej
-Dam radę kochanie,idź masz goscia - mówiła biorąc od syna naczynie
-Skoro tak mówisz.. jak coś to zadzwoń- odparł pokazując głową w stronę dzwoneczka, którym jego mama dzwoniła zamiast krzyczeć, gdy potrzebowała pomocy syna.
Andy chciał przenieść ją do swojego pokoju lecz ona stała przy swoim, że on też potrzebuje prywatność i da sobie sama radę na tyle by na chwile wstać do łazienki, do której miała kilka kroków czy sięgnąć po coś do picia czy jedzenia, które stało na stoliku obok..Jeszcze nie całe dwa miesiące temu była w takim złym stanie, że nie chętnie mam ochotę to wspominać.. zaś teraz wygląda sto razy lepiej
Reszta dnia spędziłem z blondynem póki nie nadeszła godzina szykowania się do pracy..
-Daj że spokój.. To cie wykończy..- mruknąłem pod nosem widząc jak zaspany fovvs wciaga na tyłek jakieś dresy a tors przykrywa cienką białą bluzą z długim rękawem
-Dobrze wiesz, że muszę..
- Nie musisz
-Muszę.- szepnąl i po prostu mnie wyminął
Nic więcej nie powiedziałem, tylko ruszyłem za nim.
Zajrzał jeszcze do mamy, która już spała i zabierając jeszcze kilka potrzebnych rzeczy zaczęliśmy się kierować do wyjścia.-Andy.. jeśli chcesz to ci pożyczę za ten miesiąc -odparłem widząc jak po bladym policzku chłopaka pojawiła się nie jedną łza
- Nie Brook.. już i tak muszę Ci wystarczająco oddać..
- Ale skoro potrzebujesz to wiesz, że nie ma problemu
-Nie mogę tak rozumiesz? Nie mogę.. - mówił coraz coszej zamykając za nami drzwi od domu
-Do jutra..- przytulił się do mnie mocno, piąstki zaciskając na mojej bluzie, twarz chowając w zgłębianiu szyji
-Chodź odprowadzę Cię.. - szepnąłem mu do ucha równie mocno odwzajemniając uścisk..
Było mi przykro.. jakbym mógł chociaż połowę jego cierpienia zabrać zrobiłbym to. Zabrał bym nawet całe by Andy miał chociaż chwilę dla samego siebie..-Już nie płacz..- przeniosłem dłoń na kark chłopaka zaczynając lekko go pocierać, nie chcąc by to robił, ponieważ moje serce się rozpadło, gdy widziałem jak mój przyjaciel płacze a ja jestem w tym bezradny i nie mogę nic zrobić..

CZYTASZ
BAD THINGS × RANDY ×
Fiksi PenggemarNastolatek jak każdy inny lubiący grać w piłkę, oglądając seriale, pograć na konsoli czy po prostu nic nie robić w czasie wolnym od nauki. Niestety nie każdy ma tak dobrze, a bynajmniej nie Andy Fowler, który po ogromnej tragedi opiekuje się swoją m...