24

281 49 9
                                    

POV Andy

Champ siedział u mnie do trzeciej w nocy, ponieważ  później zmył się ze swoim chłopakiem, który wracał z imprezy.
Nie sprzątając na dole skierowałem się na gorne piętro chcąc się już położyć do łóżka, ponieważ okropnie  szumiało mi trochę w głowie.
Wiem, że miałem nic nie pić, ale w tak dobrym towarzystwie i z tak dobrym alkoholem się nie da!
Wchodząc na ostatnie dwa schodki lekko się zachwiałem na całe szczęście dłonią łapiąc się barierki uniknąłem nie przyjemnego spotkania w podłogą.

Boże  na co ci to było Fowler..

Już nieco ostrożniej odszukałem drzwi od sypialni chcąc po prostu zasnąć, jednak mój telefon ciągle wibrujący, oznajmiający mi że mam jakąś wiadomość nie dawał mi spokoju.

-ughhh- jęknałem łapiąc go w dłoń, od razu tego żalujac przez jasny ekran wyświetlacza, który mnie oślepił. Kiedy moje oczy w miarę się przyzwyczaiły spojrzałem na powiadomienia. Kilka smsów  oraz nie odebrnych połączeń oraz wpis na Twitterze, który należał do Brooka..

-I po to ja katowałem oczy? Pff-wywróciłem  oczami rzucając telefon na drugi koniec łóżka, zatapiając się w mieciutkiej poduszce, otulając kołdrą dzięki czemu bardzo szybko oddałem się Morfeuszowi. Zdecydowanie zasłużyłem na odpoczynek.

Kreciłem się na łóżku nie mogąc sobie znaleźć dobrego miejsca ani pozycji..
Otworzyłem oczy lecz niestety nie ujrzałem nic przez panująca ciemność, więc z powrotem je przymknąłem, przecierając twarz dłońmi głośno  wzdychając.

-Długo się będziesz wiercił? - usłyszałem  cichy szept przy moim uchu a zaraz po nim poczułem jak duże silne ręce  przyciągają mnie do siebie.

Dobrze znałem  ten głos.. za dobrze

- Jak ty..- odwróciłem się twarzą w jego stronę chcąc zadać pytanie lecz on najwyraźniej uważał je za mało istotne, ponieważ  delikatnie naparł na moje lekko rozchylone usta, ujmując za policzki.

Mimo lekkiego szoku oddałem  pocałunek zatracając się w nim całkowicie. Jeśli  mam być szczery to tęskniłem. Tęskniłem za pełnymi  malinowymi ustami Beaumonta bardziej niż mógłbym się  tego spodziewać.
Subtelne i czułe pocałunki szybko zamieniły się w te agresywne i niechlujne co było bardzej moją  zaslugą niż bruneta.

-Gdzie  się spieszysz? Mamy czas..- sapnął przerywając nasz pocałunek, zmieniając naszą pozycję.
Wisiał nade mną patrząc na moje usta, a w pokoju jakby zrobiło się jasniej przez co bez skrupułów mogłem wpatrywać się w chłopaka siedzącego na moich biodrach, pochylającego się tuż nad moją  twarzą, mocno przygryzającego dolną  wargę.

-Tęskniłem..

-Ty? Tęskniłeś?- spytał zdziwony gładząc mój policzek, zbliżając się na tyle że stykal się swoimi ustami z moimi

-Nawet nie wiesz  jak bardzo- szepnąłem, ponieważ nie było potrzeby bym mówił głośniej, przy okazji ocierając się o usta młodszego.

-Za mną czy..- za Tobą Rye- wtrąciłem się, dłonie zarzucając na jego szyje, przyciągając go do siebie pragnąc ponowie poczuć jego usta na swoich.
Na ułamek sekundy udało mi się je złączyc a to dlatego, że Beaumont miał inne plany co do tego.
Zaczął  zostawiać mokre ślady, przyjemnie muskając moją miękka skórę zaczynając od szyji, schodząc ku dołowi.

BAD THINGS × RANDY ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz