6

318 64 29
                                    

Zaraz po rozmowie z szefem, który na moje odejście z pracy machnął tylko ręką dając mi wypłatę za przepracowane godziny pożegnałem  się z Sam, jeszcze raz dziękując jej za wszystko, ruszając w stronę najbliższego supermarketu.

Chciałem oddać jej pieniądze, które dala mi wcześniej lecz ciągle się upierała, bym traktował to jako prezent. Źle się z tym czułem, ale dobrze wiedziałem, że jeśli ich nie wezmę to oszczędności, które mam nie wystarczą na długo, tym bardziej że obecnie jestem bez roboty..

Kiedy byłem już na miejscu zdecydowałem, że zakupie tylko najpotrzebniejsze rzeczy ale najpierw apteka!
Gdy tylko się w niej znalazłem zacząłem się rozglądać na półkach za farmaceutką szukając leku, który zażywa moja mama, lecz nie mogłem go znaleźć, więc po prostu postanowiłem o niego poprosić. Niestety okazało się nie nie jest on dostępny a dostawa będzie dopwiro w przyszłym tygodniu i nie jestem pierwszą osoba, która o ten lek pyta. Nie ukrywam, że byłem zawodziny ponieważ zamieniliśmy tamten tańszy na właśnie ten, który działał o niebo lepiej ale z tego co widzę to nie tylko my tak zrobiliśmy. Kobieta za to zaproponowała mi tą tańsza lecz słabsza wersję, którą ostatecznie zakupiłem wiedząc, że w domu już mało ich zostało w dodatku było tylko ostatnie opakowanie więc trafiło mi się. Stałem tam jeszcze dłuższą chwilę, przeliczając  pieniądze od Sam..
Nie mogę przecież  wydać wszystkiego..
Wahałem się dosyć długo póki nie przypomniałem sobie jej słów i właśnie  wtedy podjąłem decyzje wyciągając z kieszeni w jej stronę mój niebieski inhalator.

-I poproszę jeszcze coś na astmę z podobnym składem.. byle by na dłużej starczyło i o lepszym działaniu.. - powiedziałem wreczając jej urządzenie do dłoni, ponieważ nie pamiętałem nazwy leku używanego wcześniej.

-Oczywiście. Ile sztuk?- spytała a ja nie miałem pojęcia

-umm ja.. nie wiem- mruknąłem pod nosem na co kobieta zaczęła szukać czegoś w komputerze.

- Tak właściwie to jest tylko na receptę. To co masz teraz nie, a innego bez recepty nie mam- powiedziała zawiedziona na co pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem

-Dobrze, w takim razie dziękuję..-odparłem zabierając swoją własność kierując się do wyjścia

-chwileczkę!- zawołała mnie po czym dodała- jeśli podasz mi nazwisko będę w stanie wyszukać czy kiedykolwiek miałeś na to receptę a skoro masz astmę to..- Fowler, Andrew Fowler- przerwalem jej nim dobrze zaczęła mówić.
Po nie całej minucie, no dobra może dwóch wyszedłem z apteki z wszystkimi potrzebnymi lekarstwemi zarówno dla mnie i dla mamy, chowając je do plecaka, po czym ruszyłem w kierunku Tesco, gdzie przez następne trzydzieści minut robiłem duże, o wiele za duże zakupy niż miałem zrobić.
I właśnie w ten oto sposób idę z wypchanym plecakiem oraz cały obładowany siatkami do domu, do którego mam jeszcze ponad piętnaście minut pieszo.

Do domu wróciłem o tej samej godzinę o której kończę zajęcia więc myślę, że nie jest tak źle z czasem i jeszcze zdążę coś zrobić w domu. Powoli rozpakowywlaem zakupy, wkładając je do odpowiednich szafek czy też lodówki, w między czasie na blacie zostawiając produkty do przygotowania obiadu. Dopiero  wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo jestem głodny. Wspiąłem się na blat kładąc tam resztę pieniędzy, które mi została kiedy nagle zabrzmiał dźwięk dzwonka

-A to kto?- spytałem sam siebie do czym ruszyłem w kierunku drzwi

-Dzień dobry, Andrew Fowler?- zapytał jakiś facet trzymający w dłoni karton, a ja pokiwalem głową

-Prosze się podpisać- podał mi urządzenie, na którym miałem zostawić nazwisko

- Do widzenia!- krzyknął i tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął.

Nie wiedząc o co chodzi po prostu wszedłem z powrotem do domu i zamykając za sobą drzwi ponowie ruszyłem do kuchni.
Usiadłem przy barowym krześle okręcając pakunek kilkukrotnie, po czym postanowiłem go odpakować.
Kiedy tylko przerwalem ciemną folie od razu widziałem co to i od kogo...

Zaczynamy maraton 😙
1/3?

35☆+15= next od razu

BAD THINGS × RANDY ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz