31

282 52 4
                                    

POV Andy

Tamtego dnia zostałem u Ryana na noc, rozmawiając z nim szczerze, ponieważ zasługiwał na wyjaśnienia.
Nie powstrzymujac łez starałem  powiedzieć dlaczego stałem się kompletnym innym człowiekiem w przeciągu zaledwie kilku miesięcy, zmieniając się ze zwykłego chłopaka w coś czego nie chce nawet mówić..
Zrobiłem z siebie kogoś kim nie jestem. Kogoś, kogo bym normalnie unikał a sam się nim stałem, tracąc przy tym wszystko co miałem przy sobie.
Byłem wdzięczny obu chłopakom za to, że nie zostawili mnie po tym jak ja zachowywałem się w stosunku do nich.

Po moich chaotycznych próbach wyjaśniania pełnych płaczu zasnąłem w obieciach Beaumonta, który mimo to pragnął być przy mnie po tym w taki sposób został przeze mnie potraktowany, na sam koniec łącząc nasze usta w czułym pocałunku.

Rano obudziło mnie nie przyjemne uczucie chłodu jak i brak obecności bruneta przy moim boku.

- Rye?- moje oczy w dalszym ciągu były przymknaiete, a dłoń dokładnie  badały miejsce  w którym leżał Beaumont.

Czując, że połówka gdzie  spał Ryan jest zimna podniosłem się do siadu ponowie wypowiadając imię chłopaka, a w drzwiach stanął nie kto inny jak Bee, stając w czerwonym ręczniku  przepasanym w biodrach.

-Ohh przepraszam jeśli Cię obudziłem - posłał mi ciepły uśmiech podchodząc znaczenie bliżej, zostawiając za sobą mokre ślady, przysiadając się na brzegu łóżka.

- Nie obudziłeś

-A wyspałeś się chociaż troszkę?- spytał na co pokiwałem tylko głową, w myślach dodając " nawet nie wiesz jak bardzo, ale to raczej twoja zasługa "

- To się cieszę- pochylił się nade mną, składając na moich wargach czuły pocałunek, palcami muskajac mój policzek.

Odezwał  się ode mnie i podszedł do wielkiej szafy zaraz na przeciw łóżka, szukając w niej ubrań.

-Myślisz, że te spodenki będą spoko?- pokazał je w moją stronę na co odparłem twierdząco.

Myślałem, że skoro już coś wybrał to pójdzie się przebrać do łazienki, lecz Rye miał raczej inne plany co do tego.
Nie patrząc się na to, że mój wzrok jest wlepiony w jego osobę po prostu zrzucił z siebie  ręcznik, stojąc do mnie bardziej tyłem już bokiem, naciagajac na swoje jeszcze w pół mokre ciało ciemne bokserki, a na nie wcześniej wspomniane spodenki.

Totalnie nie wiedziałem co mam zrobić. nagle zrobiło mi się bardzo gorąco, serce znacznie  przyspieszyło a na twarzy zapewne pojawiły się wypieki.

-głodny? -zadał pytanie z szerokim uśmiechem  na ustach, na które przytaknąłem, nie mogąc z siebie wydusić ani słowa

Brunet widząc moją  reakcję cicho zaśmiał się pod nosem i wyciągnął w moją  stronę dłoń, by już po chwili być w drodze do kuchni ciągle ją trzymając.

- Usiądź, a ja biorę się za naleśniki, mam nadzieję, że je lubisz - spojrzał w moją stronę, uważnie przyglądając się moim poczynaniom gdy mając zaledwie metr sześćdziesiąt osiem i bardzo krótkie nóżki próbuje się wdrapać na blat kuchenny, by po prostu na nim usiąść.
Po nieudanej próbie postanowiłem, że wskocze tam po prostu tyłkiem, co również nie było takie proste..

-Chodź.. - szepnął Rye podchodząc, łapiąc mnie w zgięciu kolan, sadzając mnie na blacie, znajdując sobie miejsce między moimi nogami

- Nie mozna było tak od razu?- zaśmiał się kradnąc mi pojedynczego buziaka, chcąc wziąść się za śniadanie lecz nie pozwoliłem mu uciec tak szybko i przeciągnąłem go bliżej siebie, by jeszcze raz złączyć nasze usta

-Sam dałbym radę. Po za tym to u Ciebie te blaty są strasznie wysoko..

-Ta jasne, Gibson mówił jak u siebie  też się wdrapujesz na blat. Jeśli robisz to tak jak u mnie to musi to wyglądać naprawę uroczo- mówił na co zrobiłem obrażoną mnie

-Ohh nie gniewaj się tak, małe jest piękne- złożył mokry ślad w kąciku mych ust i wziął się za robienie ciasta.

Podczas gdy brunet smażył naleśniki ja rozmyślałem nad tym jak porozmawiać z Alexem..

- Andy.. mówię do Ciebie już trzeci raz. - pomachał mi ręką przed twarzą, wyrywając mnie przy tym z natłoku myśli

-Zamyśliłem się..

-Zauważyłem.. siadaj już gotowe

Bee pomógł mi zejść, tym samym odstawiając  mnie ddopiero przy stole, gdzie śniadanie było już podane.

-Świetnie pachnie ale pewnie jeszcze lepiej smakuje - odparłem czując zapach przygotowanego przez bruneta dania na co ten życzył mi smaczenego.

Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy z Ryanem na bardzo długi spacer, tym samym lądując u mnie w domu dopiero późnym wieczorem.

- Rye.. mam prośbę..- zacząłem bardziej wtulając się w jego klatkę piersiową, na której miałem opartą głowę

-Słucham cię skarbie

-Cały dzień o tym myślę.. potrzebuje porozmawiać z Alexem i nie wiem za bardzo jak mam z nim to...- tym się już nie przejmuj kochanie, już to załatwiłem - przerwał moją wypowiedź, na co spojrzałem na niego zdziwiony

-No co? Spotkałem go w drodze do łazienki więc sobie z nim porozmaiwiałem, nie potrzebnie zawracałeś sobie tym głowę- uśmiechał się a na dopiero  teraz sobie przypomniałem,  że Alex faktycznie mógł być w domu Ryana u jego brata.

-Nic, dziękuję- mocno go przytuliłem, chowając twarz w zagłębieniu jego szyji dodając- zostań dzisiaj proszę- szepnąłem co bardziej brzmiało jakbym miał się zaraz popłakać.
A może i tak było?

- Nawet nie miałem zamiaru się stąd ruszać- odparł równie cicho jak ja, delikatnie przeczesując moje włosy, drugą dłonią przyciągając mnie do siebie bliżej tak, że na nim leżałem.

Czulem jak po moim cele przechodzi przyjemny prąd kiedy dłoń chłopaka znalazła się pod koszulką, delikatnie przejeżdżając po moich plecach, kresląc tam nieznane mi znaki.
Coraz głębszy oddech i przechodzące po moim ciele ciepło dawało znać, kiedy brunet dołączył druga dłoń, dokładnie badając moje ciało.

- Rye.. -zacząłem na co chłopak na mnie spojrzał, czekając aż kontynuuje

-Kochaj się ze mną..

Następny może w środę

BAD THINGS × RANDY ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz