46. Bo rzeczywiście stanowię zagrożenie godne Godzilli!

317 11 11
                                    

   „Może gdy twoi bliscy znikną, staniesz się bronią idealną?"

  „Jak to jest być pustym w środku?"

  „Nigdy nie będziesz już miała normalnego życia. Zapewniam cię."

   Cały czas różne głosy rozbrzmiewały w mojej głowie. Tak bardzo chciałam się obudzić, lecz nie mogłam...

   Dlaczego?

   „Zniszcz mnie!"

– Nie! – Zerwałam się gwałtownie i zaczęłam ciężko oddychać, starając się uspokoić rozszalałe serce.

   Poczułam mocne zawroty głowy. Padłam znów na poduszki i starałam się przyzwyczaić oczy do ciemności. Mięśnie paliły mnie żywym ogniem, a na czole można było z powodzeniem usmażyć jajko. Konsekwencje łażenie w kiecce po rosyjskiej śnieżycy.

   Zakaszlałam kilka razy, czując okropną suchość i drapanie w gardle. Zaczęłam macać szafkę nocną w poszukiwaniu szklanki z wodą, ale nie mogłam jej znaleźć, a nie miałam siły się podnieść.

– Proszę. – ktoś wetknął mi do dłoni kubek.

   Uniosłam nieco głowę i ujrzałam niewyraźne zarysy sylwetki siedzącej na krześle.

– Ktoś ty? – wychrypiałam i zauważyłam, że to nie może być Alice. Nie ten głos i postać. Zmarszczyłam brwi. Czyżby jej dziadek? Niee, niemożliwe.

   Brak odpowiedzi. Podniosłam się do siadu i przyjrzałam bliżej, jednak nim ujrzałam twarz, ręce odziane w białe rękawiczki zmusiły mnie bym się położyła.

– Spe...ctra? – wyjąkałam, prawie upuszczając kubek. Instynktownie odsunęłam się na drugi koniec łóżka.

– Tak, ale teraz napij się i wracaj do snu. – powiedział stanowczo.

– Jak? – wyjąkałam. Przecież byłam u Alice! Więc czemu? Balansowałam na krawędzi łóżka, walcząc z zawrotami głowy.

– Zostałaś przeniesiona do Marucho. – odparł spokojnie.

   Prychnęłam.

– Mam ci w to uwierzyć?

– Jeśli mi nie wierzysz, to się rozejrzyj. – Pokój wypełniło ciepłe światło, pochodzące z małej lampki.

   Leżałam na łóżku z fioletowym baldachimem, a na czarnym dywanie były rozrzucone moje rzeczy oraz gantlet. Czyli Spectra mówił prawdę.

   Opadłam na poduszkę i przekręciłam głowę w jego stronę. Teraz sobie przypomniałam, że profesorek coś wspominał o dołączeniu chłopaka do Wojowników.

– Co mi jest? – spytałam.

– Masz wysoką gorączkę i kaszel. Alice powiedziała, że to może być zapalenie płuc.

– Cholerna ruska śnieżyca. – wymamrotałam, kaszląc. Wzięłam kilka łyków wody. – A ty? Czemu jesteś wraz z Wojownikami?

– To nie jest czas na rozmowy, Jessica. Powinnaś dużo spać.

– To możesz mi opowiadać do czasu, aż nie zasnę. – zaproponowałam.

– Nie odpuścisz, prawda? – odebrał mi kubek i postawił go na komodzie.

– Prawda.

– Więc dobrze. – westchnął i zaczął opowiadać o bitwie z Danem.

   Słuchałam jego spokojnego głosu, aż nie przestał do mnie docierać jakikolwiek dźwięk i zasnęłam.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz