26. Czy chęć uratowania kogoś wynika zawsze z miłości?

316 10 3
                                    


   Ocknęłam się. Cisza. A to ciekawe! O tej porze powinni już latać po tym statku i bawić się w naukowców. No chyba, że wstałam wcześniej, niż myślałam. Zerknęłam na Fludima. Spał w najlepsze, więc postanowiłam go nie budzić. Zwlokłam się z łóżka i rzecz jasna zaplątałam się w kołdrę, przez co poranek zaczęłam od lądowania na podłodze.

– Jaka zimna! – Zerwałam się gwałtownie i zaczęłam szukać butów.

   Szafa pusta, pod łóżkiem pusto. No nie gadajcie, że je zostawiłam u Spectry! Wskoczyłam na mały dywanik i kręcąc biodrami, zaczęłam przemieszczać się w stronę łazienki. Gdy tam dotarłam, wskoczyłam do wanny. Woda, która wyleciała z kranu, była lodowata.

– Co jest?! – jęknęłam, ubierając się.

   Po wejściu do pokoju uderzył mnie chłód przenikający do szpiku kości. Zarzuciłam kołdrę na ramiona i wybiegłam na korytarz, by odnaleźć moje buty.

– Uwaga, wchodzę! – krzyknęłam i wpadłam do pokoju.

   Tu było nieco cieplej, ale i tak za żadne skarby nie zdjęłabym kołdry. Keith spojrzał na mnie zdumiony.

– Czego? – spytał mało przyjaznym tonem.

   Super, miał dziś fantastyczny humor.

– Są tu moje buty? – Podskakiwałam w miejscu, byleby nie dotknąć tego kawałka lodu zwanego dumnie podłogą.

– Nie wiem, sprawdź. – Wzruszył ramionami i sięgnął po maskę.

   Wyciągnęłam buty spod szafki nocnej (nie wnikałam, jak to zrobiłam) i z ulgą je założyłam.

– Czemu jest tak zimno? – mruknęłam, nawet nie patrząc na Phantoma.

– Są chwilowe problemy z ogrzewaniem. – Poczułam coś ciepłego na głowie. – Masz. Przyda ci się. – Tym czymś ciepłym okazała się czerwona, zapinana bluza.

– Dzięki. – Wstałam i założyłam ją.

– Za chwilę masz być w sali treningowej – powiedział oschle i wyszedł.

   Kiedy usłyszałam stukot jego butów w oddali, rozejrzałam się po pokoju. Może będzie tu coś ciekawego? Zaczęłam od komody. Pogrzebałam nieco, ale nic wartego uwagi nie widziałam. Tylko mnóstwo notatek o tym Rdzeniu i zapasy czystych kartek. Nagle na dnie jednej z szuflad coś zamigotało na zielono. Wyciągnęłam srebrną broszkę w kształcie kwiatu ozdobioną szmaragdem. Należała do Miry czy do matki Keitha?

– Co ty tu jeszcze robisz? – Podskoczyłam, słysząc chłodny głos Phantoma. Zauważył, że miałam broszkę. – Nikt cię nie uczył, że cudzych rzeczy się nie rusza? – warknął, wyrwał mi ją i odepchnął od siebie, przez co wylądowałam na posadzce.

– Delikatniej! – Oburzyłam się.

   Popatrzył na mnie wściekły. Wydawało mi się, że wokół niego płonęła czerwona aura.

– No co?

   Bez słowa złapał mnie za rękę, pociągnął do góry i wywlókł z pokoju. Próbowałam się wyszarpnąć, ale jego uścisk był żelazny.

   Doszliśmy do sali treningowej, gdzie rzucił mi gantlet.

– Nie mam Fludima! – powiedziałam.

– Nie będzie ci potrzebny. – rzekł, a jego oko błysnęło.

   Uniosłam brwi do góry. Czy on chce, bym walczyła z Heliosem? Do reszty go popaprało? Nie aktywowałam gantletu. Będzie miał niespodziankę, gdy zatrzyma czas, a ja będę w spokoju sobie stała i czekała, aż łaskawie wróci mu bieg.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz