13. Odprawiam szamańskie rytuały, kurde!

386 14 2
                                    


   Był środek nocy (przynajmniej tak mi się wydawało), a te dwa pajace ciągle coś robiły w laboratorium. Dochodziły stamtąd wybuchy i warkot maszyn. Zirytowana wstałam i poszłam ich opieprzyć za zakłócanie mojego snu. Ale oczywiście postawili sobie barierę przed laboratorium, bym nie mogła wejść. Jeszcze czego! Wydarłam się, ale mnie zignorowali. O nie! Nie puszczę im tego płazem. Chciałam po dobroci, ale skoro tak stawiają sprawę, to mogę im urządzić pamiętny balet.

   Wyciągnęłam z kuchennych szafek mąkę i zwiesiłam ją koło wejścia do laboratorium. Następnie wzięłam kilka zapalonych zapałek. Chyba już wiecie, co chcę zrobić?              Przedziurawiłam worek nożami, rzuciłam w białe kłębowisko zapałki i wskoczyłam za stół. Buchnęło pięknie. Zraszacze zaczęły gasić ,,malutki" pożar. Po chwili ogień zniknął. Nie pomyślałam o jednym. Spectra mnie zabije za próbę zniszczenia statku! Wygramoliłam się spod stołu i niczym James Bond wymknęłam na korytarze. Słyszałam wrzaski i przekleństwa Spectry oraz Gusa, który próbował go uspokoić.

   Poślizgnęłam się na mokrej posadzce i z rozpędu rąbnęłam w ścianę. Upadłam na plecy. Mogłam sobie tym razem odpuścić. Ale niee! Musiałam ich jeszcze bardziej wkurzyć! A o konsekwencjach jak zwykle nie pomyślałam! Z bolącym nosem podniosłam się, wpadłam do randomowej sypialni i schowałam się pod łóżko. Przeczekam tu fazę największej furii, a potem jakoś wrócę do pokoju. Wreszcie coś rozsądnego! Rozejrzałam się na tyle, ile dawała mi moja kryjówka. Czerwona tapeta, złote dodatki i wszechobecny przepych. Mhmmm, sypialnia Phantoma, lepiej być nie mogło.

   Do pokoju wszedł Spectra. Poznałam po butach i niecenzuralnych słowach pod moim adresem. Gdyby nie fakt, że jestem w złej sytuacji, wyszłabym i mu odpyskowała.

– Mała zaraza. – warknął, siadając na łóżku. – Dorwę ją.

– Spectra – odezwał się Helios. – nie warto zawracać sobie nią głowy.

– Heliosie, ona prawie zniszczyła statek. Tym razem pożałuje. – dreszcz przebiegł mi po plecach na dźwięk nienawiści w jego głosie.

   No pięknie po prostu. Phantom miał najgorsze zamiary wobec mnie, a ja leżałam tuż pod nim. Dzięki ci szczęście, idź w cholerę.

– Mistrzu – Buty Gusa zastukały o podłogę. – nigdzie jej nie ma.

– Pewnie schowała się w jakimś kącie. Gus weź jej bakugana i ogłoś przez megafon, że ma tu przyjść w podskokach, inaczej Fludim skończy jako materiał testowy. – rozkazał Phantom pewnie z okrutnym uśmiechem.

– Tak jest. – Grav wyszedł.

   Wkopałam się na całego. A może ogłuszyć Spectrę? Z Gusem nie będę miała większych przeszkód. Rozejrzałam się. W nocnej szafce stała lampka. Jeśli zdążę szybko wstać i go walnąć, to będzie dobrze. Już prawie się podniosłam, gdy ręka w białej rękawiczce zacisnęła się na mojej bluzce i uniosła mnie do góry.

– Dokąd to? – wycedził Spectra.

   Nigdy jeszcze nie widziałam takiej zimnej furii. Mimo że nie mordował mnie wzrokiem, czułam emanującą nienawiść.

– Eeee... – nie umiałam wymyślić choćby najgłupszej odpowiedzi.

– Zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś? – wysyczał.

– Podpaliłam korytarz. – wzruszyłam ramionami. – A co?

– Jeszcze masz czelność się pytać?! – wrzasnął. Niedobrze. – Twoją bezczelność jeszcze mógłbym ci podarować, ale próbę zniszczenia statku już nie! – Potrząsnął mną.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz