12. Walka z bakuganem, eksperymenty i płonąca patelnia

453 15 7
                                    

Dzieckiem w czepku urodzonym stanowczo nie byłam. No chyba, że takie dzieci stoją właśnie przed bakuganem i mają z nim walczyć. Ja, Jessica Knight, lat 16, miałam walczyć z Vulcanem. Bosko, nie? A kto wpadł na ten równie wspaniały pomysł? Jedyny w swoim rodzaju maszkaron zwany Spectrą, a przeze mnie idiotą, kretynem, bawołem itp.

- No Jessica masz pięć sekund, zanim cię zaatakuje! - krzyknął Gus.

A co ja miałam robić? Grać z nim w chińczyka? A może siąść i się załamać? Bo do tych pustych łbów nie dochodziła myśl, że zostanie ze mnie mokra, szkarłatna plama. Niee, oni myślą, że powalę go jednym ciosem. Yhy, jasne. Niech sami tu staną i zobaczą, jak to jest, gdy pędzi na ciebie wielka pięść. Zaraz! Rzuciłam się płasko na posadzkę. Ręka Vulcana cudem mnie ominęła. Bakugan tym razem wystrzelił dwie. No tak bo co dwie ręce to nie jedna!

Przeturlałam się na bok, wstałam i włączyłam miecz z gantleta. Kiedy pocisk był metr ode mnie, podskoczyłam i próbowałam go przeciąć/zranić/zadrapać. W efekcie odbiłam się od pięści i boleśnie uderzyłam w podłogę. Fludim darł się na Spectrę, że cytuję „Jak tego nie zatrzymasz, to ci te pióra z płaszcza wyrwę i wstawię na miejsce twoich kłaków!!"

- Użyj mocy. - rozkazał Phantom.

- Gryź piasek! Nawet gdybym wiedziała jak, to i tak bym tego nie zrobiła! - krzyknęłam.

W tym momencie poleciałam kilka metrów do góry. O nie, nie, nie! Zaraz będzie marmolada a nie Jessica! Odbiłam się od wyrastających wszędzie słupów i chwyciłam małego wgniecenia w ścianie. Dyndałam tak z cztery metry nad ziemią, a Vulcan nie był pewny, co ma zrobić.

- No śmiało! Dobij mnie!

- Vulcan! - Gus już chciał użyć kolejnej super mocy, ale ręką Phantoma go zatrzymała.

- Masz zamiar tak wisieć? - mimo że nie krzyczał, wyraźnie go słyszałam.

- Nie, za chwilę stąd zejdę i pójdę na herbatkę do Zenohelda! - wyszczerzyłam zęby. - A masz lepszy pomysł?!

- Proponuję, żebyś zeszła i próbowała wywołać moc.

- W marzeniach.

- Próbuje ci pomóc.

- Pomóc? - zaśmiałam się - Walkę z bakuganem, który strzela we mnie wielkimi pięściami, nazywasz pomocą?! Wyślę ciebie i wszystkich Vexosów do zakładu psychiatrycznego. Może nawet dostanę zniżkę!

- Nie pogarszaj swojej sytuacji.

- I tak już jest zła!

- A chcesz, by była tragiczna?

Nie odpowiedziałam. W tym chłodnym i spokojnym tonie czaiła się nutka groźby. Palce ześlizgnęły mi się z wgniecenia. Jęknęłam w duchu i poszybowałam w dół. O dziwo nie uderzyłam w posadzkę, a w miękką powierzchnię. Vulcan mnie złapał.

- Jeeesie! - Fludim przytulił mi się do policzka.

- Mam rozumieć, że nawet nie wiesz, jak tą moc wydobyć? - spytał Spectra tym razem zniecierpliwionym głosem.

- A myślisz, że gdybym umiała, to siedziałabym tak spokojnie?

- W takim razie. - jego oko widoczne przez maskę błysnęło złowrogo. - Musimy to zrobić inaczej.

- Bawisz się w szalonego naukowca? - cofnęłam się kilka kroków, ale wpadłam na tą idiotyczną niewidzialną przeszkodę.

Blondyn pokręcił głową z politowaniem i wyciągnął z kieszeni strzykawkę. Nie spodobało mi się to.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz