47. Koniec kłamstw

288 11 11
                                    

   Ciekawe czy istnieje order dla mistrza niszczenia atmosfery? Bo jeśli tak, to bezkonkurencyjnie powinien być mój. Spectra od wczorajszego wieczoru nie odezwał się ani słowem i było widać, że zamierzał to kontynuować.

   Westchnęłam i zdjęłam kompres z głowy. Na szczęście byłam w pokoju sama, bo gdyby Akane zobaczyła, że nie spałam, to bym urządziła kazanie roku. Zresztą...

   Który z nich jest tym prawdziwym?

   Pokręciłam głową, próbując pozbyć się tych idiotycznych myśli, a kiedy to nie zadziałało, wsadziłam twarz w poduszkę i zamknęłam oczy.

– Jessie coś się stało? – usłyszałam cichy głos Alice.

– Nie. – Rzuciłam poduszką na kołdrę. – Tylko się zamyśliłam. – Chciałam wstać, ale powstrzymał mnie wzrok dziewczyny, która położyła miskę z dymiącą zupą na stoliku i oparła ręce o biodra.

– Rozumiem, że masz dość bezruchu, ale jeszcze jesteś chora. – oświadczyła tonem nieznoszącym sprzeciwu

– Mam tylko kaszel! – wychrypiałam.

– Jeśli będziesz zbyt męczyła swój organizm, to gorączka może wrócić, a nawet może ci się pogorszyć!

– Ale czuję się jak trędowata! Nie mogę wychodzić!

– Bo masz kostkę skręconą. – zauważył Fludim, za co został zabity wzrokiem.

   Alice uśmiechnęła się z rozbawieniem.

– Mogę ci przynieść kule, jeśli obiecasz, że będziesz się oszczędzać. – powiedziała.

– Serio? Dzięki! – Wyrzuciłam ręce do przodu. – Wreszcie się przejdę!

– To się źle skończy. – wymamrotał Fludim.


****


   Oparłam się o ścianę budynku, a chłodny wietrzyk rozwiał moje włosy. Westchnęłam. Brakowało mi tego.

   Wydawało mi się, że byłam sama, do czasu, gdy z altanki doleciał mnie głos Akane.

"I miss the taste of a sweeter life

I miss the conversation

I'm searching for a song tonight

I'm changing all of the stations

I like to think that we had it all

We drew a map to a better place

But on that road I took a fall

Oh baby why did you run away?

I was there for you

In your darkest times

I was there for you

In your darkest nights!

– No właśnie kochanie, gdzie uciekłaś? – zwróciła się do mnie, gdy wtoczyłam się do środka.

   Opadłam na krzesło, oparłam kule o ścianę, poprawiłam bluzę i dopiero wtedy łaskawie na nią spojrzałam.

– Hen daleko od twojego kazania. – mruknęłam. – Weź pośpiewaj jeszcze.

– Nie pamiętam, jak dalej szedł. – przyznała, patrząc na telefon. – Dobra! Ale potem ładnie sobie wszystko wyjaśnimy. – oznajmiła i wzięła głęboki wdech.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz