37. Bez ciebie nic nie jest takie samo...

301 8 6
                                    

– Czyli to jest Bakuprzestrzeń. – powiedziałam, gdy przenieśliśmy się do „wirtualnej rzeczywistości, gdzie mogą się odbywać bitwy", jak to mi wytłumaczył Marucho.

   Na razie nie prezentowała się jakoś imponująco, bo było tam tylko kilka prostokątnych budynków i jedno działające pole bitwy, ale to dopiero początki. Przenieśliśmy się na arenę w kolorze piaskowym.

   Rozejrzałam się uważniej. Oprócz tego były jeszcze trybuny i cztery kolumny. Koło jednej z nich stały cztery dziwaczne bakugany domeny Haosu, Subterry, Ventusa i Aquosa.

– Znasz ich? – szepnęłam do Fludima.

– Nigdy wcześniej ich nie widziałem. – odparł zdziwiony.

– Może to mechaniczne bakugany? – zasugerowała Mira.

– Nie, to zwyczajne bakugany. – uznał Drago.

– Ale wyglądają podejrzanie. – dodała Ingram.

– Marucho, co oni tu robią? – Dan zwrócił się do blondynka.

– Pochodzą z danych widmowych.

– Czego?!

– Kilka dni temu otrzymaliśmy zaszyfrowane dane. – wytłumaczył Marucho. – I właśnie z nich są te bakugany.

– Skąd je otrzymaliście? – spytał Shun.

– Tego nie wiemy – przyznał blondynek. – Anonimowe źródło.

– Podejrzane. – mruknął Ace. – To mogą być wrogowie!

– W takim razie czemu nas nie atakują? – Wzruszyłam ramionami.

– Bo to tylko ich awatary.

   Coś czułam, że dziś mój mózg wybuchnie.

   Nie zwróciłam uwagi na tłumaczenia Marucho, a zaczęłam się kłócić z Acem, kto miał rację.

– Oni tylko czekają na dobry moment do ataku!

– Idź do lekarza i sprawdź czy nie masz paranoi!

– Ty powinnaś zrobić to samo w kwestii twoich „genialnych" pomysłów!

– Niektóre wypalają!

– Cudem!

– Cudem to ty wygrywasz!

– Coś ty powiedziała?!

– Ogłuchłeś?

– Od słuchania twoich idiotyzmów!

– CISZAAA! – ryknęła Mira i odciągnęła nas od siebie, gdy ja szykowałam się do ciosu w nos, a Ace ładował gantlet.

– Cześć! – Akane uradowana pomachała do bakuganów. – Ale chamy! Nawet nie odpowiedzą!

   Ace spojrzała na nią jak na Dana czyli jak na niedorozwoja. Jednak ona pokazała mu język i powędrowała na trybuny.

– Jess, chodź tu! – Pomachała w moją stronę.

   Kiedy Baron zaczął walczyć ze swoim „klonem" i jednym z tych dziwnych bakuganów, my zaszyłyśmy się na najwyższym piętrze widowni.

– I co? Kiedy spotkasz się z Keithem? – spytała Akane, bawiąc się gantletem.

– Nie wiem. – Przygryzłam wargę. – To może być trudne.

– Czemu? Ja muszę ogarnąć, czy on jest odpowiedni!

– Po prostu cała ta bitwa ciągle trwa, a on nie jest po naszej stronie.

Bakugan: Ten świat to zwykła graOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz