Grimmauld Place 12, noc ataku i następny poranek
Remus leżał w swoim łóżku, wciąż osłabiony utratą krwi. Rany zasklepiły się zupełnie, ale jego gorączka stawała się coraz wyższa, jakby jego ciało usiłowało zwalczyć jakąś infekcję. Kilka razy wydawało się, że zaraz zmieni się w wilkołaka. Opiekująca się nim Tonks była tak zaniepokojona, że tuż po północy skontaktowała się przez Fiuu z Madam Pomfrey, prosząc, by pielęgniarka przyszła rano obejrzeć Remusa.
Do rana Tonks była kompletnie wyczerpana, ale gorączka zmalała, a Remus spał spokojnie.
Do ich pokoju weszła Poppy, niosąc swoją torbę z eliksirami i innymi zapasami medycznymi. Tonks drgnęła, wyrwana z niespokojnej drzemki i uniosła się z krzesła. Poppy podeszła do łóżka i odsunęła przykrycie, by lepiej przyjrzeć się mężczyźnie.
- Hmmm, Tonks, powiedziałaś zdaje się, że został trafiony w prawy bok?
- Tak Poppy, ale udało nam się to wyleczyć dość szybko. Bardziej niepokoi mnie zeszłonocna gorączka. W pewnym momencie niektóre części jego ciała zaczęły zmieniać się w wilcze.
Poppy zmarszczyła brwi, patrząc na leżącego Remusa. Ranę przykrywała wyraźnie wyróżniająca się nowa skóra. Ależ była wielka! Nie miał prawa przeżyć takiego urazu! Poppy spojrzała na Tonks, potem na świeżą skórę, wyróżniającą się kolorem od otaczającego ją ciała. Tonks wydawała się jakaś nerwowa.
Pielęgniarka wydobyła różdżkę i rzuciła kilka zaklęć diagnostycznych. Później będzie się zastanawiała nad tą ciężką, ale najwyraźniej nie śmiertelną raną. Zmarszczyła brwi. Biorąc pod uwagę, że pełnia miała być za tydzień, aura Remusa powinna zawierać dużo czerni, tymczasem była czysta. Może spróbuję zaklęcie diagnozujące likantropię, pomyślała. Rzuciła zaklęcie, a ciało Remusa otoczyła jasnoniebieska poświata.
Coś nie tak, pomyślała. Powinna być ciemnoniebieska.
Spróbowała wykryć likantropię kilkoma innymi testami. W końcu podeszłą do drzwi i zamknęła je. Obróciła się do Tonks, założyła ręce na piersi i spojrzała na nią ponuro.
- Nimfadoro Tonks, chcę wiedzieć, co przede mną ukrywasz! – powiedziała.
Tonks drgnęła, jakby została kopnięta, zachwiała się i ciężko opadła na krzesło.
- Ale… ale… Poppy… nie wiem o czym ty mówisz.
- Tonks, najpierw pokazujesz mi ranę, której nie byłabym w stanie uleczyć, a jednak tobie się udało. Ta rana powinna go zabić.
Tonks spojrzała na nią ze strachem i wyszeptała:
- Otrzymaliśmy pomoc od feniksa. Nie było czasu, by zabrać go do ciebie albo do Świętego Munga. Nie możesz powiedzieć nikomu o feniksie. Przysięgłam, że nikomu tego nie zdradzę.
Poppy zamyśliła się, a potem skinęła głową.
- W porządku, wyjaśnij jeszcze proszę likantropię.
Tonks spojrzała na nią zdumiona.
- Likantropię? A co z nią?
Wyglądało na to, że jeśli młodsza kobieta nie zacznie udzielać precyzyjnych odpowiedzi, to Poppy jest ją gotowa udusić.
- Już jej nie ma! – rzuciła przez zaciśnięte zęby. – Użyłam dwóch najpopularniejszych testów na likantropię i kilku innych, które powinny ją wykazać, ale wynik za każdym razem wychodził negatywny!
Tonks spojrzała na Poppy z miną ryby, która właśnie została wyjęta z wody.
- Zni… zniknęła? Jesteś pewna? – spytała. – Nie mam pojęcia jak to się mogło stać. Użyliśmy tylko łez feniksa. Naprawdę zniknęła? Nie oszukujesz mnie?
CZYTASZ
Armia Dumbledora
FanfictionOPOWIADANIE NIE JEST MOJE! JA JE TYLKO UDOSTĘPNIŁAM! Harry Potter przybywa na Privet Drive po śmierci Syriusza. Nie jest mu łatwo. Co stanie się z młodym czarodziejem? Czy odnajdzie miłość i szczęście? Co będzie z jego przyjaciółmi? Dowiecie się wła...