Śniadanie

2.4K 122 14
                                    

Madam Pomfrey wyszła ze swoich apartamentów i udała się do biura. Skrzaty domowe dostarczyły jej tradycyjne śniadanie, składające się z herbaty i grzanki. Siedziała kilka minut, wreszcie podniosła się, by wypisać ze szpitala swojego podopiecznego.

Poppy uśmiechnęła się. Harry nie miał łatwo, ale jakoś zawsze spadał na cztery łapy. Modliła się tylko, by któregoś dnia nie wpadł na coś, co go przerośnie. Wyszła z biura i zatrzymała się zdumiona. Harry już wstał i ubierał się w ciuchy, które dostarczyli mu poprzedniego wieczoru przyjaciele. Popatrzył na nią nieśmiało, a ona uśmiechnęła się, a potem zaczęła chichotać.

Nad drzwiami do szpitala zawieszono tablicę. Wyglądała na brąz. Wycięte w niej litery głosiły:

„Za tymi uświęconymi drzwiami pracuje Uzdrowiciel nad Uzdrowicielami"

Ponad łóżkiem, z którego korzystał, wisiała mała plakietka z brązu głosząca: „Łóżko Harry'ego Pottera".

Usiłowała odezwać się stanowczo, ale nie zdołała utrzymać powagi:

- No dobrze, panie Potter, skoro się tak świetnie czujesz, to chyba możesz już iść na śniadanie. No, uciekaj! – wygoniła go z uśmiechem. Harry odpowiedział uśmiechem i pomachał jej, wychodząc ze szpitala.

W Wielkiej Sali zauważył, że Ginny, Ron, Hermiona, Neville i Luna znajdują się tuż koło siebie i zaczął się zastanawiać co planują? Chyba nie zamierzali spłatać mu figla? Dołączył do nich z uśmiechem. Usiadł i zaczął nakładać sobie jedzenie, ale przerwał, gdy zobaczył, że wpatrują się w niego z głupimi uśmiechami. Zamarł z łyżką pełną jajecznicy.

- O co chodzi? – spytał ostrożnie.

Hermiona rozejrzała się po pozostałych i powiedziała:

- Harry, postanowiliśmy… to znaczy Ginny wpadła na pomysł, a my… no, kurde w mordę!

Harry zamrugał zdziwiony. Hermiona nigdy nie przeklinała. No, prawie nigdy, poprawił się w myślach. Zaczęła od początku:

- Harry, wiemy jak ważny jest dla ciebie list od twojej mamy, więc podjęliśmy pewne kroki, by go zabezpieczyć.

Hermiona wydobyła list ze swojej kieszeni. Harry zmarszczył brwi. Ona albo Ron musieli przekopać jego kufer, by się do niego dostać. Miał już coś powiedzieć, gdy Ginny podała mu małe pudełko obwiązane wstążką.

W pudełku znajdował się mały kwadratowy wisiorek z szybką na środku, zawieszony na ładnym srebrnym łańcuszku. Ginny wyjęła mu wisiorek z ręki i położyła na stole. Hermiona położyła list na wisiorku. List zadrżał i zniknął. Hermiona ujęła łańcuszek i podała wisiorek Harry'emu. Widział list, który znajdował się za szybką, skurczony do minimalnych rozmiarów. Spojrzał pytająco na Hermionę.

- Tam zawsze będzie chroniony. Jeśli dotkniesz go różdżką, zawartość wisiorka zostanie wyświetlona, trochę jak w myśloodsiewni. Jeśli dotkniesz go dwa razy, list zostanie przywrócony do pierwotnej postaci. Teraz możesz zawsze go trzymać przy sobie i nic go nie uszkodzi.

Harry spojrzał na całą piątkę, jeszcze raz dziękując w myślach za takich przyjaciół. Uśmiechnął się szeroko, a po policzku spłynęła mu pojedyncza łza. Ręce drżały mu tak bardzo, że Ginny musiała mu pomóc w nakładaniu wisiorka. Zadrżał, gdy pocałowała go w kark. Ponownie spojrzał na przyjaciół i wymamrotał podziękowania, wciąż oszołomiony.

Malfoy

Lekcja Eliksirów tego dnia poszła całkiem nieźle. Właśnie skończyli przerabiać Eliksir Uzupełniania Krwi i zaczęli przygotowania do warzenia kolejnego, bardzo skomplikowanego antidotum na smoczy jad. Harry spakował torbę i podążył za Ronem i Hermioną w stronę drzwi.

Armia Dumbledora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz