Skrzydło Szpitalne, Hogwart, Początek Lutego

2K 92 26
                                    

Dziewiątego dnia pobytu w szpitalu Harry obudził się po popołudniowej drzemce i odkrył, że przy jego łóżku siedzi Dumbledore. Dyrektor uśmiechnął się do niego, ale odezwał się poważnym tonem:

- Harry, Madam Pomfrey chce wypisać cię ze szpitala przed dzisiejszą kolacją. Nalega jednak, żebyś się bardzo oszczędzał przez kolejny tydzień. A to oznacza, że nie wolno ci trenować – poczekał na potwierdzenie, po czym kontynuował: - Poprosiłem pannę Weasley, żeby upewniła się, że bierzesz wszystkie niezbędne eliksiry, a twoi przyjaciele czekają pod drzwiami, by odprowadzić cię do Wielkiej Sali. Dam ci kilka minut, żebyś się ubrał, a potem ich tu wpuszczę.

- Dziękuję panu.

Ledwo skończył się ubierać, gdy Ginny, Ron i Hermiona wpadli do Skrzydła Szpitalnego. Wychodząc ze szpitala czuł się, jakby odzyskiwał wolność i miał ochotę krzyczeć z radości. Niestety to uczucie nie trwało długo. Zanim dotarł do Wielkiej Sali, czuł się, jakby przeszedł wiele kilometrów. Był cały szczęśliwy, gdy wreszcie mógł usiąść.

Ku jego zaskoczeniu mnóstwo osób podeszło do niego, by wyrazić radość z jego powrotu. Tak naprawdę było to trochę zawstydzające. Na szczęście gdy pojawiło się jedzenie, wszyscy wrócili na swoje miejsca. Zaczął nakładać sobie potrawy na talerz, ale Ginny go powstrzymała. Z małego pojemnika wydobyła kilka fiolek z eliksirami i postawiła przed nim. Spojrzał na nią błagalnie. Ona odpowiedziała spojrzeniem, które wcześniej widział tylko u Molly, a które jasno mówiło „MASZ TO ZROBIĆ!"

Harry rzucił spojrzenie Ronowi i Hermionie, ale nie znalazł u nich wsparcia. Ron świetnie bawił się jego zakłopotaniem, a Hermiona miała minę podobną jak GInny. Harry westchnął i zaczął łykać kolejne eliksiry, podczas gdy zadowolona z siebie Ginny nakładała mu jedzenie.

Nim kolacja dobiegła końca, Harry zaczął niepokojąco przechylać się na jedną stronę, niemal kładąc się na Ginny. Ron zawołał Neville'a i obaj młodzi mężczyźni pomogli Harry'emu wstać od stołu. Zanim wyszli z Wielkiej Sali, Harry już niemal spał. Ginny, Hermiona i Luna poszły za chłopakami, którzy nieśli Harry'ego do jego łóżka.

Ministerstwo Magii, dwa dni później

- Proszę wstać, Sąd idzie! – warknął woźny sądowy, gdy sędziowie wrócili do komnaty.

Vernon Dursley uniósł się z brzękiem kajdan, które skuwały mu ręce i nogi.

- Nie możecie mi tego zrobić, świry! – wrzasnął. – Domagam się procesu przed sądem królewskim! Takie dziwadła nie mogą mieć nade mną jurysdykcji!

Woźny rzucił na niego zaklęcie ciszy.

Przewodniczący składu sędziowskiego uniósł pergamin z werdyktem.

- Vernonie Dursley, zostałeś oskarżony o ucieczkę z Azkabanu i próbę zabójstwa nieletniego czarodzieja pod opieką Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Zostałeś również oskarżony o współpracę z Czarnym Panem, bowiem żaden czarodziej ani czarodziejka, poza tymi, którzy wspierają Czarnego Pana, nie pomógłby ci dostać się do Hogwartu. Za twoje zbrodnie zostajesz skazany na Zasłonę Śmierci. Niniejszym Sąd ogłasza cię winnym zarzucanych ci czynów i poleca woźnym wykonanie wyroku ze skutkiem natychmiastowym. Ogłaszam zakończenie posiedzenia.

Woźni wyciągnęli szarpiącego się więźnia z sali rozpraw.

Słowniczek:

„Ostrzeżony to uzbrojony" – po angielsku to powiedzonko brzmi „forewarned is forearmed" co dosłownie można przetłumaczyć „Kto wcześniej ostrzeżony jest wcześniej uzbrojony". Nie znalazłem żadnego polskiego odpowiednika, jeśli ktoś z czytelników ma jakiś pomysł, niech da znać :)

Armia Dumbledora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz