Pokój Wspólny Gryffindoru

2.2K 96 64
                                    

Gdy Dumbledore, Remus, Tonks i Weasleyowie weszli do pokoju wspólnego Gryffindoru, ujrzeli profesor McGonagall, Rona, Ginny i Hermionę zebranych wokół kanapy, na której leżał Harry z chłodnym kompresem na czole.

Powieki Harry'ego zadrgały i otworzył oczy.

- To nie skrzydło szpitalne, więc chyba nie jest tak źle.

Ginny nachyliła się i nałożyła mu okulary. Przyjrzał się nachylonym nad nim twarzom i jęknął.

- Rozumiem, że to nie był bardzo wyraźny i bardzo zawstydzający koszmarny sen?

Dumbledore poprosił o wyjaśnienie ostatnich wydarzeń. Harry opowiedział jak czytał swoje instrukcje teleportacji, a potem poszedł spać, myśląc o przeczytanym tekście.

- Zacząłem zasypiać. A potem wszystko jakoś zwariowało…

Remus parsknął.

- Co ty nie powiesz. Pojawiłeś się u nas w salonie pod nogami Tonks, która potknęła się o ciebie i oblała mnie drinkami…

Tonks trzymała się za boki i z całych sił starała się nie wybuchnąć śmiechem. Molly uniosła dłoń do twarzy, kryjąc uśmiech. Artur podjął przerwaną historię:

- Kiedy ich opuściłeś, pojawiłeś się na szczycie schodów w Norze i spadłeś na sam dół, wpadając na mnie po drodze.

McGonagall zrobiła krok w tył, ze wszystkich sił powstrzymując śmiech, podczas gdy Ginny kontynuowała:

- Pojawiłeś się w pokoju wspólnym pod samym sufitem. Wylądowałeś na kanapie i odbiłeś się od niej. Wtedy Mionka i ja trafiłyśmy cię ogłuszaczami. Potem wylądowałeś pod schodami do męskich dormitoriów…

Nie wiedział co ma powiedzieć. Ron tarzał się po ziemi ze śmiechu. Ginny wyglądała na przerażoną, że go ogłuszyła. Hermiona była rozzłoszczona. Dumbledore chichotał, a reszta w różnym stopniu poddała się potrzebie wybuchnięcia śmiechem. McGonagall ocierała łzy z twarzy, starając się uspokoić. Harry niepewnie podniósł się na nogi i posłał im wszystkim wściekłe spojrzenie.

- Skoro zamierzacie się ze mnie nabijać, równie dobrze mogę iść do łóżka!

Zachwiał się lekko, ale zadarł nos i starał się wyjść z godnością, nie zwracając uwagi na nowe paroksyzmy śmiechu, które wybuchły za jego plecami.

- Ale Harry, nie można teleportować się w Hogwarcie. Tak jest napisane w „Historii Hogwartu" – zawołała za nim oburzona Hermiona.

Postanowił, że nie jest godna jego odpowiedzi, więc szedł dalej schodami.

Harry w swej urażonej dumie dopiero rano zobaczył, że podczas swoich nocnych przygód rozdarł spodnie od piżamy i dumnie prezentował swoje pośladki całemu zgromadzonemu towarzystwu.

Następny poranek

Następnego poranka Harry pogrążył się przy śniadaniu w księdze z zaklęciami, z determinacją unikając pełnych rozbawienia spojrzeń jego przyjaciół i nauczycieli. Pewnie udałoby mu się to, gdyby nie jeden szczegół. Przy jego stole zatrzymał się Dumbledore.

- Harry, muszę powiedzieć, że wydarzenia zeszłej nocy okazały się korzystne. Przyznaję ci dziesięć punktów za wskazanie luk w osłonach antyteleportacyjnych i przekazuję ci tę książkę na temat zaklęć stosowanych w gospodarstwie domowym. Wierzę, że skorzystasz z rozdziału na temat cerowania ubrań. Okazało się, że twoja wczorajsza przypadkowa teleportacja pozwoliła mi odnaleźć luki w naszych osłonach antyteleportacyjnych. Nie były zbyt wielkie, ale wystarczające, by człowiek mógł się przez nie przecisnąć. Wydaje mi się jednak, że naprawiliśmy problem. Tak więc chcę cię uspokoić, że nie będzie już więcej wypadków przy teleportacji. Osłony zużywają się z czasem. Powinienem częściej je sprawdzać.

Armia Dumbledora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz