George i Fred otworzyli sklep nieco wcześniej. Przez ostatni tydzień nic się nie stało, więc uznali, że już po wojnie na psoty. Fred odebrał poranną dostawę surowców i niecierpliwie zaczął przeglądać pudła. Mieli pomysł na nowy produkt i obaj aż palili się, by rozpocząć nad nim pracę.
Fred spojrzał niepewnie na jeden karton. Był nieco za lekki, ale pochodził od właściwego dostawcy. Może część dostawy była wadliwa i doślą resztę później, pomyślał.
Podszedł do George'a, który pracował za ladą i wyjął nożyk do papieru. Otwierania magicznych substancji przy pomocy magii nigdy nie było dobrym pomysłem. Już dawno się tego nauczyli. Pozbycie się tych piór zajęło im wtedy wiele dni!
Rozciął taśmę zabezpieczającą, uchylił wieko i zamarł. George zajrzał mu przez ramię i również stanął jak słup soli, wciągając gwałtownie powietrze.
Istota w pudle była naprawdę paskudna. Miała długie, giętkie uszy i biały, puchaty ogonek. Ale tam kończyły się podobieństwa. Stwór pomachał skórzanymi skrzydłami i spojrzał wściekle na dwóch mężczyzn jarzącymi się na czerwono oczami.
- To k… k… królikonietoperz! – wyjąkał George. – One są śmiertelnie niebezpieczne!
- To chyba zależy czy to królikonietoperz amerykański czy azjatycki – odparł szeptem Fred.
- A wiesz który to?
- Oczywiście, że nie… pamiętaj, że zwialiśmy ze szkoły na naszym pierwszym roku kursów owutemowych*. Hagrid do tego czasu jeszcze nie doszedł do królikonietoperzy. Nawet nie pamiętam, który z nich jest zabójczy.
Obaj zrobili powoli krok w tył. Królikonietoperz wyskoczył z pudełka i zaczął latać po sklepie. Obaj mężczyźni wyszarpnęli różdżki i jednocześnie krzyknęli:
- STUPEFY!
Królikonietoperz zamarł w locie, a w sklepie rozległ się tajemniczy głos:
- OJ, OJ, CHŁOPCY, TO NIE BYŁO ZA MĄDRE!
- HUNCWOCI PANUJĄ, WEASLEYE DOŁUJĄ!
- OCZEKUJEMY WASZEJ FORMALNEJ KAPITULACJI!
Królikonietoperz zniknął w czarnej chmurze i dał się słyszeć odgłos grzmotu. Chmurę rozświetliły setki błyskawic. Z każdym błyskiem z chmury wylatywał nowy królikonietoperz. Były wszędzie!
Fred i George starali się uciec ze sklepu, ale za każdym razem gdy próbowali, stworzenia zbijały się w chmurę i odganiały ich od drzwi. W końcu ukryli się pod ladą.
Przez szelest skrzydeł setek królikonietoperzy przebił się dzwonek oznaczający przybycie klienta.
- Hej, Fred… Ej, co to jest?
Fred i George spojrzeli na siebie z ulgą. BYLI URATOWANI! Tonks była aurorem! Ocali ich.
Unieśli się zza lady w samą porę, by ujrzeć, jak Tonks unosi różdżkę. Zaczęli krzyczeć, usiłując ją powstrzymać, ale było za późno. Tonks zdołała potraktować zaklęciem pięć królikonietoperzy na raz. Ukrywając uśmiech wypadła za drzwi, a przerażeni bliźniacy usłyszeli pięć głosów mówiących:
- OJ, OJ, CHŁOPCY, NICZEGO SIĘ NIE NAUCZYLIŚCIE PIERWSZYM RAZEM?
- HUNCWOCI PANUJĄ, WEASLEYE DOŁUJĄ!
- WCIĄŻ OCZEKUJEMY WASZEJ FORMALNEJ KAPITULACJI!
Przed Czarodziejskimi Dowcipami Weasleyów zebrał się mały tłumek, pękający ze śmiechu na widok zamieszania w środku.
Tonks podeszłą z szerokim uśmiechem do Remusa, Ginny i Harry'ego. Zachichotała i powiedziała:
- Koniec…
- … psot – odpowiedziała cała trójka jednocześnie, uśmiechając się złośliwie.
Obie pary skończyły już zakupy, więc pękając ze śmiechu udali się do lodziarni, gdzie byli umówieni z Ronem i Hermioną.
Grimmauld Place
Remus i Molly siedzieli przy stole spokojnie popijając herbatę. Właśnie odprowadzili dzieciaki na Ekspres Hogwart i mieli czas, by się odprężyć.
Nagle drzwi stanęły otworem i do pokoju wpadli Fred i George Weasleyowie. Zauważyli Remusa, podbiegli do niego i padli na kolana.
- Remusie, nasz łaskawy przyjacielu…
- Musisz się skontaktować…
- …z twoimi przyjaciółmi Huncwotami…
- …powiedz im, ze kapitulujemy…
- …kłaniamy się ich splendorowi…
- …pocałujemy ziemię, po której chodzą…
- …poliżemy ich buty…
- …potrzymamy płaszcze…
- …WSZYSTKO CO ZECHCĄ, ale poddajemy się!
Remus popatrzył na nich surowo, ale w końcu skinął głową i powiedział, że przekaże wiadomość.
Słowniczek:
PCzP – Amelia Bones kieruje Departamentem Przestrzegania Czarodziejskiego Prawa (ang. Department of Magical Law Enforcement). Autor posługuje się skrótem MLE, więc spolszczam go na PCzP.
Owutemy Freda i George'a – oczywiście autor się tu pomylił, bo Fred i George rzucili szkołę na ostatnim roku, a nie na szóstym, ale to nie moje opowiadanie, więc nie będę tego zmieniała ;)
CZYTASZ
Armia Dumbledora
FanfictionOPOWIADANIE NIE JEST MOJE! JA JE TYLKO UDOSTĘPNIŁAM! Harry Potter przybywa na Privet Drive po śmierci Syriusza. Nie jest mu łatwo. Co stanie się z młodym czarodziejem? Czy odnajdzie miłość i szczęście? Co będzie z jego przyjaciółmi? Dowiecie się wła...