Anglia, Nieznana Lokalizacja

2.4K 108 114
                                    

Peter Pettigrew był jeszcze bardziej przerażony niż zwykle. Kulił się przed komnatą swojego pana skąd przed chwilą dobiegł przeraźliwy wrzask.

Teraz zapadła cisza. Wysłał posłańca do Hogsmeade po nowiny, a gdy posłaniec wrócił, bał się je oznajmić. Więc wysłał posłańca do komnaty.

Voldemort był wściekły. Nie użył nawet zaklęcia śmierci. Po prostu skręcił posłańcowi kark gołymi rękami.

Ramię piekło go boleśnie, a połączenie, które miał ze swoimi siłami, potwierdzało słowa posłańca. Jego siły zostały pokonane, a większość jego ludzi zabita.

Nie wiedział kto, nie wiedział jak, ale zrobi wszystko, by się dowiedzieć.

- Glizdogonie, przestań się kulić za drzwiami i chodź tutaj!

Glizdogon niepewnie wszedł do pomieszczenia.

- Mam dla ciebie kilka zadań… - wysyczał Voldemort.

Wielka Sala, Hogwart

Gdy przybyli do Wielkiej Sali okazało się, że aurorzy odmawiają członkom AD wstępu. Najwyraźniej chcieli porozmawiać z Harrym na osobności. Starszy auror Shacklebolt zatrzymał ich w drzwiach.

- Przykro mi, Potter, ale chcą rozmawiać tylko z tobą. Nikt inny nie może wejść.

Harry poczuł, jak żołądek zmienia mu się w bryłę lodu. Oczy mu rozbłysły.

- Starszy aurorze, powiem to tylko raz. Wejdziemy do Sali. Jeśli spróbujesz temu zapobiec, pożałujesz.

Shacklebolt nagle zwątpił. Uświadomił sobie, że nie ma do czynienia z uczniem tylko z czarodziejem i to potężniejszym od niego. Harry kontynuował łagodniejszym tonem:

- Ci z twoich towarzyszy, którzy to przeżyli, zawdzięczają to nam. Uhonoruj ich i nie sprawiaj, byśmy tego żałowali.

Shacklebolt skinął niepewnie głową i ustąpił im z drogi.

Dumbledore spojrzał na niego wściekle. U boku Dumbledore'a stali wszyscy nauczyciele, Amelia Bones, grupa aurorów i członków Zakonu, w tym Molly i Artur Weasleyowie, na których twarzach malowała się ulga oraz Remus Lupin, który uniósł brew widząc nową opaleniznę Harry'ego.

Dumbledore wstał, chcąc coś powiedzieć, ale Harry powstrzymał go uniesieniem ręki. Jego głos był spokojny, ale dzięki temu miał więcej autorytetu.

- Panie profesorze, zanim pan zacznie, chciałbym pana ostrzec, że przy najmniejszej próbie nałożenia na nas jakichkolwiek dyscyplinarnych kar natychmiast przeniesiemy się do innej szkoły. Remus załatwił za mnie wszystkie szczegóły. Wystarczy jedno moje słowo i nowa szkoła będzie w pełni akredytowana i zacznie działać od jutra. Chciałbym również dodać, że jeśli odejdziemy, Hogwart zostanie bez nauczycieli Eliksirów i Obrony Przed Czarną Magią.

Dumbledore rzucił wściekłe spojrzenie Snape'om, ale oni patrzyli na niego ze spokojem. Opadł ciężko na krzesło i znowu spojrzał na Harry'ego.

- Czy jest pan teraz gotów mnie wysłuchać? – spytał młody czarodziej.

Dumbledore w milczeniu skinął głową. Niektórzy nauczyciele popatrzyli na Harry'ego, jakby był jakiś egzotycznym owadem. To nie był ten cichy i nieśmiały Harry Potter, którego znali.

- Odkąd skończyłem mój czwarty rok w tej szkole, Ministerstwo i Zakon wyjątkowo nieskutecznie próbowały przeszkadzać Voldemortowi w rekrutowaniu nowych ludzi… - przerwał widząc jak cześć osób drgnęła słysząc to imię. - Popatrzcie na siebie! Jak wy chcecie z nim walczyć, skoro boicie się nawet jego imienia? – spytał ich zniesmaczony. Przeciągnął dłonią po włosach. – Gdybym pana posłuchał, dyrektorze, straciłbym wszystko co dla mnie najcenniejsze. Próbował pan zabrać mnie od mojej rodziny i chciał pan wyrzucić moją ukochaną ze szkoły, tylko po to, by kontrolować moje życie.

Armia Dumbledora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz