Śniadanie

2.8K 130 47
                                    

Przemarsz Harry'ego z gabinetu dyrektora do Wielkiej Sali był tak imponujący, że sam Severus Snape byłby z tego dumny! Harry szedł bardzo szybko, a że nie zapiął przodu szaty, tył powiewał mu niczym peleryna jakiegoś komiksowego mściciela. Na twarzy malowała mu się wściekłość, a jego oczy błyszczały soczystą zielenią. Harry nie zwrócił na to uwagi. Nie widział też, że niektórzy z młodszych uczniów umykają, by nie stanąć mu na drodze. Szedł na automatycznym pilocie, koncentrując się na uspokajających dźwiękach pieśni feniksa, rozbrzmiewających mu w głowie. Uwolnił nieco niewiarygodnej energii, ale udało mu się utrzymać większość pod kontrolą. Gdyby ją uwolnił, najprawdopodobniej anihilowałby całe biuro dyrektora. W miarę jak szedł, uspokajająca pieśń feniksa powoli rozpraszała wzburzoną energię.


Ron uniósł głowę i ujrzał Harry'ego wchodzącego do Wielkiej Sali. Trącił łokciem Hermionę, która tylko zerknęła i szepnęła:

- Drogi Merlinie!

Harry podszedł do nich i usiadł na miejscu obok Ginny. W oczach świeciła jego magia. Ron i Hermiona zerknęli na siebie, potem odwrócili się z powrotem do Harry'ego. Ginny nakryła rękę Harry'ego swoją dłonią. Czuła, jak dygocze, ale jej dotyk był jednocześnie pocieszający i uspokajający.

- Harry? – spytała Ginny.

- Później… później o tym pogadamy, obiecuję.

Harry wziął głęboki oddech i skupił się na swoim wnętrzu. Gdy otworzył ponownie oczy, nienaturalny blask z nich zniknął. Nachylił się do Ginny i pocałował ją w policzek. Odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem. Ron i Hermiona odprężyli się, widząc, że Harry odzyskał nad sobą kontrolę. Hermiona obróciła się do Rona, by wznowić przerwaną rozmowę. Podniosła filiżankę herbaty i zmarszczyła brwi.

- Chciałabym napić się soku jabłkowego. Herbata rano to nie jest to, na co mam ochotę.

Ron uśmiechnął się i powiedział:

- Pani pozwoli.

Machnął różdżką i transmutował filiżankę Hermiony w szklankę z sokiem jabłkowym. Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło i wzięła duży łyk. Skrzywiła się i wypluła płyn prosto na Rona.

- RONALD! To był OCET JABŁKOWY!

Ron starał się wytrzeć swoje szaty i spoglądał na Hermionę wzrokiem, który wyraźnie mówił „Ale co ja zrobiłem?"

Hermiona zaczęła mu prawić kazanie na temat transmutacji i jak to nigdy nie uważa na lekcjach. Nagle przerwała. Coś było nie tak! Ale co? Ginny siedziała na swoim miejscu i z całych sił powstrzymywała wybuch śmiechu. A Harry? Gdzie był Harry? Słyszała go.

A Harry ześliznął się z miejsca i siedział pod stołem, śmiejąc się tak bardzo, że łzy płynęły mu po twarzy. Ron zaczął chichotać, tak samo jak Ginny. W końcu wybuchnęła śmiechem i dołączyła do Harry'ego pod stołem.

Hermiona usiłowała przybrać zbolałą minę, ale zaczęła chichotać razem z nimi.

Lekcja Transmutacji

Harry, Ron i Hermiona udali się na Transmutację, która tego dnia była ich pierwszą lekcją. Profesor McGonagall stała przy drzwiach na korytarzu. Gdy Harry wchodził, podała mu notkę. Harry od razu zaczął się martwić. Po tym katastrofalnym porannym spotkaniu to nie mogło być nic dobrego!

Podczas gdy reszta klasy zajmowała swoje miejsca, Harry przeczytał liścik.

Pani Potter,
choć nie mogę pochwalić tonu, jaki przyjął Pan na porannej rozmowie z panem dyrektorem, zapewniam Pana, że popieram Pana czyny z całego serca. Jak długo pozostaję zastępczynią dyrektora, nie pozwolę, by w jakikolwiek sposób złamano szkolną karierę Pana lub panny Weasley. Jeśli będzie to niezbędne, osobiście udam się w Waszej sprawie do Rady Nadzorczej.
Minerva McGonagall
Zastępca dyrektora
Hogwart

Harry osunął się z ulgą na krześle i spojrzał z wdzięcznością na McGonagall. Na ustach nauczycielki na moment pojawił się cień uśmiechu. Profesor McGonagall stanęła przed klasą i rozpoczęła lekcję:

- Te osoby, które zapisały się na Eliksir Revealus Animus, otrzymają dzisiaj swoją dawkę. Nie wszyscy mogą przejść transformację, więc nie denerwujcie się, jeśli nie podziała tak, jak się spodziewaliście. Gdy wywołam wasze nazwisko, podejdziecie do biurka i przyjmiecie dawkę, potem wrócicie do ławki. Eliksir uśpi was na krótko, mniej więcej na pięć minut. Kiedy się obudzicie, powinniście już wiedzieć jaką formę przyjmiecie. Osoby, które nie zapisały się na eliksir, proszę o otworzenie podręcznika na stronie 38 i rozpoczęcie ćwiczeń w zakresie tworzenia najprostszych metali.

Profesor McGonagall zaczęła wywoływać uczniów ze swojej listy. Ci, którzy otrzymali eliksir, przyjmowali dawkę i wracali na swoje miejsce. W przerwach pomiędzy osobami, McGonagall zorientowała się, że pięcioro uczniów, którzy nie zapisali się na eliksir, gapiło się na szóstego. Harry'ego Pottera. Harry siedział przy biurku, a z końca jego różdżki wylatywały okruchy światła, gdy dźgał nią w stronę blatu. Teraz już niemal wszyscy studenci obrócili się i obserwowali Harry'ego, który najwyraźniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Oczy mu się zamgliły i pracował z lekkim uśmiechem na twarzy.

Minerva wstała zza biurka i przeszła przez salę, by stanąć za plecami Harry'ego. Chciała zobaczyć co on robi. Była pewna, że cokolwiek by to było, nie robił tego co miał zadane. Stanęła za nim i gwałtownie wciągnęła powietrze.

Nad biurkiem Harry'ego wirował mały sześcian metalu. Po każdym dźgnięciu różdżki znikał jeden jego kawałek. Oczarowana Minerva patrzyła, jak Harry powoli formuje pierścień ze srebrnego metalu. Wydawał się być w transie. Jego różdżka wykonywała gwałtowne ruchy w kierunku wirującego pierścienia. Nie używał żadnych zaklęć. Właściwie w ogóle nie poruszał ustami. Wyglądało na to, że się nie męczy i sprawia mu to przyjemność.

Gdy pierścień był już skończony, Harry, nie robiąc nawet chwili przerwy, powoli wyczarował więcej metalu, z którego utworzył pożądany kształt i stopił go z resztą pierścienia. Powoli na placie pierścienia pojawił się szczegółowo oddany feniks. W ramach wykończenia, Harry stworzył dwa zielone kamienie, które wstawił w miejscu oczu feniksa. W końcu pierścień spłynął na blat, a Harry otrząsnął się i westchnął, jakby żałował, że już po wszystkim. Minerva położyła mu rękę na ramieniu, a on drgnął zaskoczony.

- To była świetna robota, panie Potter. Mogę zobaczyć pierścień?

Harry podał nauczycielce pierścień. Wyglądał na zawstydzonego, jakby przyłapano go na podglądaniu w łazience dziewcząt.

- Miałem nadzieję, że będę mógł go zatrzymać, pani profesor – powiedział.

Spojrzała na niego ponad okularami i uśmiechnęła się.

- Zapewniam, panie Potter, że oddam ten pierścień przed kolacją. Wspaniała robota.

Gdy lekcje się skończyły, McGonagall zawołała za szybko wychodzącymi uczniami co mają przygotować na następną lekcję.

Po Transmutacji Harry, Ron i Hermiona udali się na pierwszą lekcję Eliksirów z panią profesor Snape. Dla całej trójki było to drastyczne i wstrząsające przeżycie. Klasa była jasno oświetlona, a profesor Snape chętnie odpowiadała na pytania. Ku ich zdumieniu żaden z domów nie stracił ani jednego punktu!

Po dwóch godzinach trio udało się na obiad

Armia Dumbledora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz