III Rzesza patrzył na puste mieszkanie. Od dłuższego czasu przebywał tu sam. W zasadzie odkąd zerwał z ZSRR, a było to już dawno. Ale to nie była jego wina! Fakt, po części zgadzało się to z jego przekonaniami. Również tak sądził – że to nie ma sensu. Pochodzili z dwóch różnych światów.
Lecz prawda była taka, że za nim tęsknił. A nawet strasznie. Tak, że czasami aż serce go bolało.
- Dobra, dość tego! – pomyślał nagle. – Tak nie może być! Powinienem pójść do Słowianina i wyznać mu swoje uczucia! – Jednak nie wiedział czy w ogóle on go wysłucha. Ostatnio, gdy się widzieli, to Niemiec uciekał przed swoim byłym chłopakiem, który wygrażał mu i obiecał, że zapłaci za to co mu zrobił. Przełknął ślinę. Rzeczywiście, to nie było miłe pożegnanie. No, ,,miłe" to mało powiedziane.
Powiedzieli mu, że ZSRR go zdradza, więc ten poszedł się zemścić. Był tak wściekły, że chciał go zabić! Dopiero niedawno zorientował się, że Rosja go nigdy nie zdradził ( choć trzeba przyznać- często kręcił się blisko niejakiego Polski, co było podejrzane). Ale już nie miał po co iść do ZSRR. Za dużo czasu minęło i za dużo wody upłynęło, żeby mógł się tam pokazać. I jeszcze kwesta jego ataku... Czuł się jak śmieć, no! Jakby nie był dostatecznie dobry dla Słowianina. A po poznaniu prawdy, jego świat jeszcze bardziej się rozpadł. Łatwiej było przeżywać to wszystko, sądząc, że był zdradzany. Teraz to już nie miał po co żyć. Wstał. W zasadzie co mu szkodzi? Najwyżej wyrzuci go z kwitkiem. W końcu tyle czasu minęło, więc raczej nie będzie chciał go chyba chciał zabić...nie? Postanowił jednak zaryzykować. – Raz się żyje! – pomyślał stanowczo. Zdecydował przebrać się w najładniejsze ciuchy jakie miał i iść do swojego byłego chłopaka. Na pewno nie będzie tak źle.
ZSRR siedział w domu i pił wódkę, jak zresztą każdego dnia. Minęło już dużo czasu, odkąd miał w domu kogoś, z kim mógł pogadać. Uśmiechnął się przykro na wspomnienie tych chwil, kiedy razem z III Rzeszą robili razem ciasta, sprzątali mieszkanie, albo po prostu dobrze się bawili. Czuł wtedy takie ciepło w swoim domu. Że ktoś tu jest i go kocha. Teraz już nikogo takiego nie miał. Wkurzył się – Wszystko było dobrze, czemu on to spaprał? Znaczy III Rzesza. Dlaczego próbował go mocno zranić? Czy wręcz zabić? Co on mu takiego zrobił? Może dostał jakiegoś załamania nerwowego od tych narkotyków, które zażywał? Ale nawet wtedy nie chciałby zranić swojego chłopaka. Na pewno nie! Więc musiał działać z premedytacją. Z pełną świadomością! Nie wybaczy mu tego! Jeśli ich drogi kiedyś się przetną, to pożałuje, że z nim zadarł! Obiecał mu to, kiedy ten tchórz uciekał przed nim, żeby nie oberwać.
Nagle usłyszał dzwonek telefonu. Nikt do niego nie dzwonił, no oprócz III Rzeszy, ale to już metoda przeszłości.
- Halo? – zdziwiony odebrał.
- Halo. To tajna, rosyjska policja. – odezwał się zniekształcony głos po drugiej stronie.
- A! To ci od rządu chyba! – przemknęło przez myśl ZSRR! – Czego chcą? – spytał drażliwie. Był zły, że mu przerywają użalanie się nad sobą. Mógłby zaczął chodzić z kimś innym, ale i tak to nie byłoby to samo, co wcześniej z III Rzeszą. To była prawdziwa miłość. No właśnie! BYŁA! Bo ktoś ją zniszczył! Podeptał! Zakopał i zapomniał, tak jakby nigdy nie istniała! – zaczął miętolić ze złości zakręcony przewód od telefonu stacjonarnego, czerwonego tak jak cały komunizm.
- ...I nie wiemy, co ten Niemiec tam robił. – Mamy przynieść ci go szefie? – nagle zorientował się, że jednak jest w środku rozmowy.
- Niemiec? – uderzyło go przeczucie, o którym nie wiedział, czy jest pozytywne, czy raczej negatywne. – Jaki Niemiec? I co to znaczy, że macie mi go przynieść? – ścisnął mocniej słuchawkę, aż zbielały mu kostki.
- No...Dorwaliśmy twojego wcześniejszego...znajomka! – słowo ,,lovers" nie chciało przejść przez usta tajnej służby. – pewnie szpiegował, więc teraz jest u nas. Możemy go przycisnąć , żeby powiedział, co chciał osiągnąć przekraczając granicę Rosję towarzyszu. Albo możemy ci go podesłać. Wiemy, że chciałeś się z nim rozprawić osobiście. Więc co? Chcesz go sobie wziąć, czy my mamy to zrobić? – dźwięk po drugiej stronie słuchawki nabrał dziwnego brzmienia.
- E...dłoń trzymana na słuchawce i druga, którą teraz położył na stole, do podparcia, żeby nie upaść, drżała. – M...może ja go wezmę!- Aż bał się pomyśleć, co mu mogłyby zrobić tajne służby. Pomimo tego, że III Rzesza okazał się być najzwyklejszą osobą spod latarni, która rzuciła go dla Francji( i o mało nie zabiła), to nadal go kochał. I nie chciał, żeby coś mu się poważnego stało. A poza tym... zemsta lepiej smakuje jak jest bezpośrednia! – pomyślał uśmiechając się przerażająco.
Pierwszy rozdział mojej nowej książki. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Teraz niestety będę pisać mniej, bo mam już egzaminy. Ale to nie oznacza, że w ogóle. Pozdrowienia wprost z tego jakże przepięknego wieczora wyborczego:D
CZYTASZ
Zemsta
Fanfiction,,Zemsta lepiej smakuje na zimno" - ile razy już w swoim życiu słyszeliśmy te słowa? Czy jednak nie jest tak, że wolimy rozprawić się z naszym wrogiem już od razu? Boimy się, że czas sprawi, że już rewanż nas tak bardzo nie będzie satysfakcjonował...