Rozdział 22

695 57 21
                                    


- O...ok... - odpowiedział na to wyznanie zdumiony Rzesza. – A mogę się dowiedzieć co to za dzień dobroci dla zwierząt?

- Powinieneś się cieszyć, a nie jeszcze dogryzać. – odparował na to stwierdzenie ZSRR, lekko się uśmiechając. Usiadł na skraju łóżka, żeby nie pobrudzić legowiska Niemca. – To co teraz robimy?

Rzeszy oczy o mało nie wyszły z orbit. Rzucił się szczęśliwy na Rosjanina i oboje w przepływie miłości mniejszego rymnęli na ziemię.

- Ałałała! Hej! Zabijemy się! – zaśmiał się Sowiet, próbując odsunąć Niemca. Nie pamiętał kiedy się tak uśmiechał. Pewnie od czasu zdrady kochanka ani razu. Westchnął w myślach. Niestety, może się nacieszyć Rzeszą tylko przez tydzień. To nie tak, że nie pragnął zemsty na Niemcu, wręcz przeciwnie, rozkoszował się tą myślą, lecz tu chodziło o kto wykona tą zemstę i kto ją wymyślił. Jego szef zdecydowanie przesadził i ZSRR to wiedział. Ale kto mu się postawi? Nawet jego własny kraj się go bał!

- Chodź Rzesza, zrobimy kolację. – odparł, biorąc młodszego za rękę. Chwilę później jednak wstrząsnął nim dreszcz i puścił Niemca.

- Ah, jak nie chcesz, to nie rób, zbliżajmy się do siebie po trochu, z umieram. – powiedział cicho mniejszy, odsuwając się lekko. Nie zamierzał przysparzać jeszcze większych problemów swojemu kochankowi. Nadal go kochał i to taką samą miłością jak wcześniej. Bał się jednak, iż Rosjanin nie czuje tego samego. I miał prawo.

- No cóż, najpierw się z powrotem zaprzyjaźnimy, a potem rozkocham go na nowo w sobie. – postanowił Rzesza, już po raz któryś z kolei. – Dobrze ZSRR! W takim razie chodźmy. Mogę pokroić warzywa, świetnie sobie radzę w nożem! – pochwalił się.

- Och, w to nie wątpię. – odparł z przekąsem Rosjanin.

Niemcowi zrzedła mina. – A-ah, nie to miałem na myśli! – zaczerwienił się i spuścił wzrok. – Przepraszam mein Liebe. To wszystko moja wina. – Łzy zaczęły kapać mu po policzkach.

- Nie płacz! – krzyknął ZSRR, od razu dobiegając do niego i przyklękając na jedno kolano. – Szlag, znowu sprawiłem mu przykrość! – zaklął w myślach, wycierając rękawem twarz Rzeszy. – Nie chciałem!

Jego ciało rwało się żeby go objąć oraz przytulić, lecz umysł nadal miał ogromną blokadę. Wstał. – Ch-chodźmy zrobić kolację! – mruknął.

- Ya...- odparł cicho Niemiec i poszedł za nim.

W ciągu kilku chwil uporali się z jedzeniem. Zrobili zapiekankę warzywną.

- I co teraz? – zapytał Rzesza, oceniając dzieło.

- Zapiekamy.

- Czy to nie będzie za ciężkie? – zmartwił się chłopak.

- Nieeeee...a co? Idziesz od razu po tym spać? – spytał się go złośliwie Rosjanin. – Spokojnie, zdążymy to strawić zanim legniemy na łóżku.

- J..ja. – odparł Rzesza, łapiąc skrawek rękawa ZSRR, gdy czekali, siedząc na kanapie, aż upiecze się zapiekanka. Ten zesztywniał. – T...tak?

- Mógłbym spać dziś z tobą? Tak bardzo tego pragnę. – powiedział cichutko Niemiec, robiąc się cały czerwony, tak jak zresztą Rosjanin.

- P...pewnie. – odpowiedział Sowiet. Ach, co on mówi? Czemu pozwala temu małemu pasożytowi wgramolić się do jego łóżka i odebrać jego prywatną przestrzeń?

- Super, dziękuję! – pisnął chłopak, już chcąc się przytulić. Ale zamarł z wyciągniętymi rękami. Zmusił się do usadowienia z powrotem na kanapie, czerwonej jak sam komunizm i czekania na zapiekankę. Po dłuższej chwili, ogarniętej ciszą tak wielką, że aż bolała, usłyszeli dźwięk nastawionego czasomierza.

- Oho! Chyba się upiekło. – wymamrotał chrapliwie Rosja i poszedł sprawdzić.

- Tak! Szykuj talerze Rzesza, mamy papu!




Hejka! Nowy rozdział, jak obiecałam! Przepraszam, że taki krótki! Jak ten czas leci, już jutro maj! A w maju mam urodzinki, jeeeej! Już wiem co sobie na nie kupię, choć raczej w czerwcu, a nie w maju.

Wiecie, że mam konto na Sweeku i Fanfiction? Na Ao3 też, lecz tam akurat nic nie umieszczam jeszcze. A Wy macie konta na innych stronach pisarskich?

Pozdrawiam wszystkich.

~MadokaAi

30.04.20

ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz