- Masz i to jaki! – wycedził przez zęby Rosja, podchodząc do niego. Ale chwilę potem jego mina zmieniła się o 180 stopni. – Czemu wróciłeś? – spytał się, lekko drżąc. Nie rozumiał za bardzo tego zachowania. Mógł uciec, a jednak zrezygnował i przyszedł z powrotem do pokoju. Przecież na sto procent się nie zgubił, bo znał ten dom prawie tak dobrze jak sam ZSRR. W końcu mieszkał tu przez ładne parę lat.
Ale dlaczego? Po chwili jednak przestało to mieć dla niego znaczenie. Rzucił się na młodszego chłopaka i przygwoździł . – Nie wiem po co wróciłeś, ale tak łatwo nie dam ci uciec! – wrzasnął do ucha jeńca. – Zrozumiałeś? – chciał się upewnić czy Rzesza mu odpowie. Jeśli tak, to oznacza, że uznaje jego autorytet i nie jest butny.
Po chwili jeniec odburknął – tak.
- No! Świetnie! Skoro żeśmy się porozumieli, to muszę cię zaznajomić ze statusem, który teraz obejmujesz.
- Już nie kochanka? – spytał się niewinnie mniejszy chłopak, patrząc się na ZSRR i wyszczerzając złośliwie zęby.
Dostał w twarz od Rosji.
- No co? – zachichotał Rzesza. – Przecież taki miałem wcześniej!
- Ale już nie masz! – syknął wkurzony Rosjanin. Ale czy się mu przewidziało, czy Niemiec naprawdę zobaczył zaczerwienioną twarz byłego chłopaka? Wyszczerzył zęby na ten widok.
- Co? – warknął ZSRR patrząc na leżące ciało. – Wstawaj! I zabieraj się za sprzątanie! – pokazał na podłogę. Syf miał grubość przynajmniej centymetra, jak nie dwóch.
Rzesza przypatrzył się temu siedliskowi roztoczy. – Powiedz mi...- zwrócił się do Rosji – kiedy ty zdążyłeś tyle kurzu naprodukować?
- Nie twoja sprawa! Ty masz to sprzątnąć. Wy...wyraziłem się jasno? – spytał, znowu lekko się czerwieniąc.
Niemiec przybliżył się do niego, uśmiechając się złośliwie. – Głos ci się łamie na mój widok, co?
Dotknął palcem piersi ZSRR. Chwilę później wylądował w tym kurzu z mopem i ścierką. Wiadra już tam leżały.
- Nie. Odzywaj.Się.W.Ten.Sposób.Do.Mnie. Jasne? – wymamrotał Rosja wkurzony. Nienawidził, kiedy ktoś zwracał uwagę na jego słabości. Bo on nie powinien ich mieć! – Potem zobaczę, czy jest wyprzątane. – dodał.
- Jasne, jasne. – mruknął Rzesza zbierając się z podłogi. – Czyli teraz jestem osobą przynieś-podaj-pozamiataj? – upewnił się, patrząc z ukosa na ZSRR.
- Dokładnie. – przytaknął Rosjanin. – Na to się mówi ,,sługa", wiesz?
- No, nie wiem. – uśmiechnął się krzywo Niemiec. Popatrzył na swoje ubranie. – A co z tym? Zostawisz mnie w takim ubiorze? – zrobił piruet. – Przecież to jest brzydkie.
- Do sprzątania nie musisz wyglądać ładnie. – mruknął ZSRR. – Ja wychodzę. A ty masz robić co ci kazałem. Sprawdzę! – pogroził mu jeszcze palcem i opuścił pomieszczenie.
Słychać było chwilę dźwięk szamotaniny i ubierania butów, a potem drzwi się zamknęły.
W opustoszałym domu zabrzmiał odgłos przekręcania klucza w zamku.
Rzesza został sam. No, sam ze szczotką i środkami czystości. Od razu podleciał do lustra i przyjrzał się z niesmakiem swojemu ubiorowi. Zwykła, długa koszula, lekko już śmierdząca. Zacisnął dłonie na materiale. – W takim czymś co noszę, trudno mi będzie sprawić, żeby znowu się we mnie zakochał.
Postanowił się rozejrzeć za czymś ładniejszym. Z domu nie wyjdzie, ale może w ubraniach pogrzebie i coś ładnego znajdzie.
Porozwalał wszystko z szafek w pokoju ZSRR. To co wydawało mu się porządne, okazywało się za duże.
W końcu wpakował na siebie wielką ciemnozieloną (no, taką w kolorze zgniłej zieleni) koszulę, przywiązał obciętymi skrawkami poplamionego już obrusu, ubrał uszankę Rosji i czarne podkolanówki, które sięgały mu aż za kolana, ale łatwo się zsuwały. Wyglądał dość dziwacznie, ale i tak lepiej niż w tej byle jakiej koszuli, jaką dali mu żołnierze w rosyjskiej bazie.
Popatrzył na zegarek. Oż ty! Ile czasu już minęło! Zaczął wszystko zbierać i porządnie układać, gdy nagle usłyszał odgłos przekręcanego kluczyka w zamku. Aż się zjeżył.
- No to jestem zgubiony! – pomyślał.
Hejka! Tym razem dodałam swój własny rysunek ubiory Rzeszy. Mam nadzieję, że Wam się podoba. U mnie burza nie może się zacząć. Spadło parę kropelek i tyle. A jak u moich Czytelników? Mam nadzieję, że dobrze się bawicie podczas wakacji
CZYTASZ
Zemsta
Fanfiction,,Zemsta lepiej smakuje na zimno" - ile razy już w swoim życiu słyszeliśmy te słowa? Czy jednak nie jest tak, że wolimy rozprawić się z naszym wrogiem już od razu? Boimy się, że czas sprawi, że już rewanż nas tak bardzo nie będzie satysfakcjonował...