III Rzesza obudził się ze strasznym bólem głowy. – Ałałała! – syknął, rozmasowując czaszkę. – Ostatnie, co pamiętam to, to że wszedłem do lasu, chcąc dostać się do ZSRR i się zgubiłem. A potem poczułem nagłe uderzenie w głowę i ....chwila, co? GDZIE ja szedłem? Do Rosji? - Złapał się za głowę i aż uniósł z pozycji leżącej do siedzącej na kolanach. – Zwariowałem chyba! Żeby tak z samego siebie iść do wroga? Chyba słoneczko mi za bardzo przygrzało! – zaczął machać głową na boki, przerażony własną głupotą. Dopiero po chwili histerii, zorientował się, że znajduje się na posłaniu, które było ulokowane na ziemi. – E? Co ja tu robię? – zdziwił się. W końcu zdecydował się rozglądnąć. Był w ciemnym pomieszczeniu przypominającym celę. Ściany były z kamienia i nie było okien. Popatrzył w górę. Widniała tam mała, pojedyncza żarówka, która, gdyby była włączona, pewnie dawałaby liche światło.
- Gdzie ja jestem? – wrzasnął zaciskając zęby i wstając. Momentalnie zakręciło mu się w głowie, jak każdemu, kto po długim leżeniu nagle wstaje.
- Szlag! – syknął padając powoli na łoże. – kogoś, kto jest za to odpowiedzialny, rozszarpię na małe kawałeczki. – pomyślał gniotąc poduszkę i próbując znowu wstać, tylko tym razem zaczynając od podniesienia tyłka. Wywindował go w górę, potem poszły plecy, a na końcu głowa. Siedział bezpiecznie. Ostrożnie podniósł się na jednej nodze, dołączając drugą i rozkładają ręce po bokach dla lepszej równowagi. W porządku. Nie kręciło mu się w głowie ani nic. Było legitnie. Oprócz tego, że stał na łóżku.
- Och! – zorientował się i opuścił wzrok na swoje stopy, spodziewając się, że zobaczy swoje, ciężkie, wojskowe buty. Jednakże czekała go niespodzianka. Jego nogi były gołe.
- E? – zdziwił się , przyglądając się powoli swojemu ubiorowi. Wcześniej miał na sobie swoje najlepsze ciuchy. Teraz już nie. Ujrzał zwykłą, długą koszulę w nudnym, szarym odcieniu. – Gdzie są moje rzeczy? – pomyślał spanikowany. – Ukradli? Ale po co? Przecież moje mienie nie było drogie. Ale miałem tam komórkę! – Znaczy w kieszeni spodni! Tego już za wiele! – Dopadł do właśnie zauważonych drzwi i zaczął w nie walić. Potem doszły do tego jeszcze kopniaki. – Hej! Oddawajcie mojego smartfona, wy śmiecie!
Po jakimś czasie bicia w drzwi, wrota nagle się otworzyły i III Rzesza przywalił głową i pięściami w żołądek wchodzącego właśnie człowieka.
- E? O, pardon! – stwierdził Niemiec, próbując się odsunąć, ale dostał nagle z liścia w twarz, aż obrócił się i upadł na ziemię.
- Ugwha! – jęknął trzymając się za policzek. – Zwariowaliście? – wrzasnął do, teraz już dwójki mężczyzn, wchodzących do celi.
- Żeby jakiś Germanin mnie dotykał! – prychnął żołnierz – bo obydwaj nowo przybyli byli żołnierzami) po rosyjsku. Dobrze, że III Rzesza znał ten język. I nie postanowił być dłużny.
- Żeby jakiś Słowianin mnie bił! – fuknął i odsunął się momentalnie, gdy ten znowu chciał go uderzyć. Zamiast tego złapał mężczyznę za ramię i przewrócił na wznak na ziemię. – Masz słaby refleks, koleś! – wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu, zadowolony, że jego prowokacja odniosła skutek.
- Szlag! Bezczelny smark! – krzyknął drugi z mężczyzn biegnąc do Niemca, który umknął dość łatwo, lecz problem pojawił się w postaci podłożenia nogi przez leżącego żołnierza.
- Uła! – pisnął III Rzesza i wylądował na łokciach. Nogi wyleciały mu aż za głowę, a kręgosłup tak się zgiął, że przez moment myślał, że pęknie. – Ał! – jęknął i próbował się pozbierać, ale rzucili się na niego obydwaj żołnierze i przygwoździli do podłogi, nie pozwalając mu wstać.
- Udało się! – sapnął jeden z nich. – krzepę ma ten dzieciak, trzeba przyznać!- dopowiedział jeszcze.
- Trzeba będzie go przewieść do towarzysza ZSRR. – szepnął do niego drugi żołnierz i popatrzył na leżące pod nim ciało. – Ale jak my to zrobimy, skoro on tak bardzo walczy?
- Może zwiążemy go w baleronik?
- Ok., ale jak go zranimy, to nam Rosja nie wybaczy! Pamiętasz co powiedział? Ma nie mieć nawet żadnego zadrapania!
- Ups! – popatrzyli się na drżącą postać pod nimi. III Rzesza miał spuchnięty policzek i rozbitą wargę, z której leciała mu krew.
- A to nijak się ma do ,,ma nie mieć nawet żadnego zadrapania"! – mruknęli do siebie i zbladli.
- Może powiemy, że się stawiał i musieliśmy to zrobić? – zaproponował drugi z nich.
- To dobry pomysł! – pokiwał głową pierwszy zgadzając się na to wyjaśnienie.
Wzięli chłopaka z podłogi i wynieśli z celi. Niemiec aż musiał zmrużyć oczy, jak jego wzrok spotkał się z dziennym światłem. – Ugh! – syknął. – Zbyt jasno!
- Bo trochę czasu tam spędziłeś kolego! – mruknął żołnierz, po jego lewej stronie. – A teraz się nie wyrywaj, bo prowadzimy cię do samochodu.
- A moje rzeczy? – zdenerwował się III Rzesza rozglądając się wszędzie. – Gdzie one są? Potrzebuję ich! Nie wyjdę w końcu w samej koszuli na zewnątrz! – wrzasnął próbując się uwolnić. Nie obchodzili go inni, ale co by powiedział ZSRR, gdyby przyszedł do niego tak ubrany? Specjalnie wybrał takie ciuchy, najlepsze jakie miał, a oni mu dali w coś, w czym normalnie się w szpitalu chodzi. No, dziękuję bardzo!
- ja chcę z powrotem moje rzeczy! – wyrwał się i pobiegł na oślep przez długi, oświetlony pomimo dnia, korytarz.
- Nie za bardzo są tu ekologiczni. - przemknęło przez myśl Niemcowi, który z całej siły próbował znaleźć miejsce, w którym najbardziej prawdopodobnie schowali jego ubranie i torbę. Bo torbę sobie również zabrał z domu. Kretyn! Ale skąd by mógł wiedzieć, że mu to Ruski zabiorą?
- Hej! – wrzasnęli za nim żołnierza i próbowali go dogonić.
- Ale skubany jest szybki! – wydyszał jeden z nich.
- Hi! Hi! Ślimaki! – pomyślał III Rzesza szczerząc żeby.
Nagle na drodze stanął mu trzeci żołnierz. Nie zdążył jednak wyhamować i władował się prosto na niego.
- Uła! – pisnął lądując na chudym i kościstym człowieku. Tamci dobiegli zdyszani do swojego towarzysza.
- Dz...dziękujemy! – wysapał jeden z nich i wziął Niemca za łokieć. – Odeskortujemy go do samego domu ZSRR.
Zasultowali jeszcze koledze i poszli ciągnąć za sobą III Rzeszę, który się wyrywał. Nie wiedział dlaczego wcześniej chciał iść do Rosji, ale na każde wspomnienie byłego loversa czuł ból i ucisk w klatce piersiowej. Naprawdę, było im tak przyjemnie razem. Dlaczego to zniszczył? – Ręce zaczęły mu drżeć. Pozwolił się prowadzić do samochodu. Już mu było wszystko jedno. Żołnierze zdziwili się trochę na tę nagłą zmianę jego zachowania.
- Ty, Peter! Chyba go zepsułeś! – powiedział wystraszony mężczyzna po lewej stronie Niemca do drugiego, który aż drgnął. – T...to nieprawda! P...przed chwilą normalnie się zachowywał! Sam widziałeś, a raczej czułeś!
- Czułem, czułem. – mruknął tamten. – Lepiej zabierzmy go jak najszybciej do Rosji.
Wrzucili III Rzeszę do samochodu i ruszyli w drogę. Im szybciej zajadą do Moskwy, tym lepiej.
CZYTASZ
Zemsta
Fanfiction,,Zemsta lepiej smakuje na zimno" - ile razy już w swoim życiu słyszeliśmy te słowa? Czy jednak nie jest tak, że wolimy rozprawić się z naszym wrogiem już od razu? Boimy się, że czas sprawi, że już rewanż nas tak bardzo nie będzie satysfakcjonował...