- Uh! – Rzesza wracał powoli do świadomości. Otworzył oczy i parę razy nimi pomrugał, bo widział tylko zamazane obrazy. Podciągnął się do pozycji siedzącej. – C...co się stało? – stęknął. Był tam, gdzie wcześniej, czyli w ciasnym zaułku, a naprzeciwko niego , w pewnej odległości, przebywał bezdomny i jadł jakieś stare żarcie. Nawet widać było ślady pleśni na bułce, którą trzymał w dłoni. Rzeszy zbierało się na wymioty, mimo że od dawna nic nie dostarczył żołądkowi.
Nagle coś sobie strasznego uświadomił. Zwrócił się do swojego towarzysza. – e..em...Nic mi dziwnego nie zrobiłeś jak spałem, no nie? – spalił buraka.
Bezdomny popatrzył się na niego, jakby widział przed sobą jakiegoś idiotę.
- Znaczy, pytasz się czy cię nie przeleciałem? – zachichotał po chwili.
- T...tak. – Niemiec był już czerwoną kulką wstydu.
- Hej, chodźcie, usłyszycie coś fajnego! Krzyknął bezdomny, zwracając się za siebie i układając dłonie w tubę, żeby było go lepiej słyszeć.
Ożesz! Wołał pobratymców! No to Rzesza jest zgubiony!
Po chwili całą przestrzeń w uliczce zajęli tak samo śmierdzący współlokatorzy rozmówcy Niemca. Tego było dla niego za dużo. Zerwał się na równe nogi i zwiał z tego strasznego miejsca. Nawet nie dbał już o odpowiedź na swoje pytanie.
ZSRR chodził wściekły po ulicach Moskwy. Gdzie się schował ten uprzykrzony Niemiec? W rękach trzymał zmięty list pożegnalny.
Ciasne korytarze sobie odpuścił, bo stwierdził, że Rzesza nigdy by się tam nie pokierował.
Miał dość. Nic nie jadł i nic nie pił, odkąd pobiegł szukać tej gnidy. Jak go złapie, to zamknie na cztery spusty, tak że przez rok nie zobaczy światła słonecznego!
Nagle usłyszał krzyki dobiegające z jednego z tych podejrzanych zaułków.
Hmm..Chyba znowu bezdomni mają jakąś orgię. Lepiej się do nich nie zbliżać.
- Ale pomyślmy poważnie. Gdzie bym uciekł gdybym był Niemcem? – powiedział sobie w myślach Rosjanin, lekko stukając się w głowę. – I to takim, który nie chce, żeby go znaleziono?
Generalnie poszedłbym tam, gdzie szukaliby mnie na ostatku. – odwrócił się w stronę zaułków. – Nie wiem czy mam rację, ale to jest najmniej spodziewane miejsce na skrytkę dla Rzeszy. Dobra! To idę tam!
Nagle zderzył się z kimś, wybiegającym właśnie stamtąd. Ten ktoś go podeptał i chciał pobiec dalej, lecz ZSRR złapał go za kostkę i pociągnął do siebie.
Rosjanin i tak był już wściekły, a ten jeszcze bardziej spotęgował to uczucie.
- Czy mógłbyś łaskawie nie nadeptywać na mój i tak już wrażliwy odcisk? Rzesza? – ZSRR gdy dokładniej się przyjrzał osobnikowi, rozpoznał go.
Niemiec spojrzał przerażony na niego.
Chwilowe zdumienie ZSRR ustąpiło miejsca wszechogarniającej złości i Rosjanin przywalił ręką w mur za mniejszym mężczyzną, sprawiając, że wystraszony Rzesza przykleił się do ściany.
- Co ty wyprawiasz idioto?! Ty niemiecki kretynie! Ty śmieciu! Co sobie myślisz?
- Eeee...- nie wiedział co odpowiedzieć niższy. - No to mi się dostanie! – Pomyślał przestraszony. W sumie to już nawet nie mógł myśleć. Sparaliżowało go doszczętnie. Po prostu musi żegnać się z życiem, bo to niemożliwe, żeby Rosjanin pozwolił mu żyć, po tym co zrobił.
- Ja tu się o ciebie zamartwiam, żyły sobie wypruwam, żeby znaleźć cię przed moimi żołnierzami, rozumiesz? Dlaczego w ogóle uciekłeś? – Nie! Czekaj! Nie chcę odpowiedzi! Ale wiedz, że ci się dostanie i to mocno za tę ucieczkę! A teraz idź za mną! – odsunął się od Niemca i zaczął iść w stronę wyjścia z miasta.
- Rzesza stanął i nie ruszył się z miejsca. – Nie. – powiedział ostro.
Jupi! Kto czekał na nowy rozdział?
Jadę jutro po prezenty, bo przez praktyki nie miałam czasu na ich kupienie. Praktyki to złooooooo!
Ma ktoś już prezenty? Pochwalcie się!
~MadokaAi
Chce ktoś poczytać mój najnowszy ff ze Stevena Uniwersa?
13.12.19
CZYTASZ
Zemsta
Fanfiction,,Zemsta lepiej smakuje na zimno" - ile razy już w swoim życiu słyszeliśmy te słowa? Czy jednak nie jest tak, że wolimy rozprawić się z naszym wrogiem już od razu? Boimy się, że czas sprawi, że już rewanż nas tak bardzo nie będzie satysfakcjonował...