Wpakował z furią chłopaka do pokoju. – Teraz siedzisz tu i myślisz, co złego zrobiłeś! – warknął ZSRR i czym prędzej wybiegł do swojego gabinetu. Upadł tam na przepiękny dywan, który każdy porządny Rosjanin powinien mieć. Złapał się za serce.
Nie wiedział co się z nim dzieje, zrobił się cały czerwony i robiło mu się gorąco na samo wspomnienie wyznania Rzeszy. – Czy...czy ja go nadal kocham? – wystraszył się mężczyzna. – Po tym wszystkim co mi zrobił? Naprawdę?
Wrócił myślami do ciała młodszego, jego ciepłoty jak spał przy nim, ogrzewając go w zimne, syberyjskie noce, do karmienia go rano ze śmiechem i docinkami starszego, że Niemiec jest idealną żoną, wieczornego śpiewania przy kominku, a zwłaszcza do świadomości, że ktoś jest zawsze blisko przy tobie i (teoretycznie) nie opuści cię przy pierwszych kłopotach. I do złamania serca, gdy dowiedział się o zdradzie chłopaka. Czuł się wtedy jakby cały jego świat runął wraz z nim w dół i pogrzebał go w trumnie samotności, zostawiając go tam, tylko z bolesnymi wspomnieniami.
Nagle poczuł coś ciepłego na dłoni – nawet nie zauważył jak zaczął płakać.
- O rety! Ja go nadal kocham! – szepnął do siebie ZSRR, wycierając oczy. – Ale dlaczego? Czy on jest jakiś specjalny? Przecież to tylko Rzesza! Nie wyróżnia się niczym! Takich jak on jest tysiące! A on mógłby mieć każdą kobietę i mężczyznę w Rosji, w końcu był przystojny i potrafił zapewnić życie nawet najbardziej wybrednej laluni. Jednak on woli tego głupiego Niemca. Dlaczego?
ZSRR nie rozumiał tego, jak jego serce działało. Może było jakieś ułomne?
...
Rzesza siedział na taboreciku, w swoim pokoju i ryczał jak bóbr. Wiedział, że tą ucieczką się nie popisał. – Jaki ja byłem głupi!- jęknął żałośnie, zalewając się łzami. – Przecież zrobiłem to samo co kiedyś! Zraniłem go znowu! Nie zasługuję na niego!
Powinien mieć kogoś, kto nigdy by go nie skrzywdził, tego kto podarowałby mu dzieci i rodzinę. – wysmarkał nos w rękaw. – A nie mnie, nazistę idiotę, któremu się wydaje, że jeszcze coś znaczy. Niepotrzebnie w ogóle ruszałem jego psychikę! Widać, że mu gorzej, jak przyszedłem tutaj.
I co ja mam teraz zrobić?
...
ZSRR postanowił wypić. Dawno nie ruszał alkoholu, ale teraźniejsza sytuacja aż się o to prosiła. To tylko kilka butelek wódki, nic się nie stanie. - Może wtedy uda mi się wymyśleć, co mam zrobić z Niemcem? No bo w końcu chyba jednak go kocham...- zaczerwienił się. – Kocham go. – wymówił to na głos i poczuł wszechogarniające ciepło, oraz ulgę, jakby głaz, który cały czas niósł na plecach, w końcu został zrzucony. Ale to nic nie zmieniało. Nie może powiedzieć tego Rzeszy, bo ten dowie się o jego prawdziwych uczuciach i łatwiej mu będzie go skrzywdzić. Od zdrady, ZSRR kierował się w życiu taktyką: ,,Nie pozwól nikomu odgadnąć co naprawdę myślisz, bo ludzie są gorsi od zwierząt i jak będą wiedzieli jak cię zranić, to zrobią to z czystą rozkoszą".
Westchnął tylko i ruszył do drzwi. – Po prostu udam, że wszystko jest tak samo jak wcześniej i tyle. – uśmiechnął się słabo. Wiedział jednak, że to niemożliwe – odkąd przyznał się przed sobą do swoich uczuć w stosunku do Rzeszy, nie zmusi się do obojętności. Przechodził przez korytarz, do piwnicy, by stamtąd wziąć butelki, gdy nagle usłyszał dźwięk telefonu.
Odebrał.
Aż zmroziło mu krew w żyłach.
- Prywiet. – zabrzmiał zimny głos w słuchawce.
Głos tak bardzo znany.
Głos jego szefa.
Sorki za ten rozdział. Pisałam go dawno i nie jest jakiś wybitny. Ale chyba lepszy niż poprzednie?
To na który ff teraz pora?
Żegnam Was z tej jakże wietrznej dzisiaj Polski.
~MadokaAi
10.02.20
CZYTASZ
Zemsta
Fanfiction,,Zemsta lepiej smakuje na zimno" - ile razy już w swoim życiu słyszeliśmy te słowa? Czy jednak nie jest tak, że wolimy rozprawić się z naszym wrogiem już od razu? Boimy się, że czas sprawi, że już rewanż nas tak bardzo nie będzie satysfakcjonował...