Rozdział 4 - Misterny plan

802 88 43
                                    

Wieczorem już było lepiej. Albus siedział w głębokim fotelu racząc się czerwonym półsłodkim winem przywiezionym przez Gellerta z jego podróży. Już dawno zdążył ochłonąć, pozbyć się złości na sytuację sprowokowaną przez partnera. Wyżył się rozpakowując swoje bagaże, po czym niestety musiał posprzątać.

W jednej dłoni trzymał lampkę z winem, a w drugiej książkę, którą czytał z nieskrywanym zainteresowaniem. Co chwilę przewracał już pożółkłe strony i łapczywie pochłaniał każde kolejne słowo, zdanie, akapit. Z Grindelwaldem często spędzali w ten sposób wspólne, letnie wieczory, pijąc wino pochłonięci lekturą. Obecnie czytaną książkę Dumbledore pożyczył od pani Bagshot, która razem z nim pracowała w Hogwarcie i wpadła na chwilę, aby zaprosić Albusa na obiad. Oczywiście nie odmówił, o wiele przyjemniej jest jeść posiłek w towarzystwie niż samemu. Spędził z ciotką Gellerta miłe popołudnie omawiając wydarzenia z minionego roku szkolnego i plotkując na temat innych nauczycieli.

- Miej się na baczności mój drogi- Bathilda ostrzegła Dumbledora, gdy mówili o czarownicy nauczającej numerologii.- Wpadłeś jej w oko i lepiej żeby nasz Gellert się o tym nie dowiedział.

- Na brodę Merlina- westchnął wtedy Albus. Był tym faktem nieco zdziwiony, ale dla dobra siebie i innych wolał się nad tym dłużej nie zastanawiać.- Przecież on rozsadziłby pół, a nawet cały zamek żeby ją dorwać...

- I dosyć niekonwencjonalnymi metodami wytłumaczyć jej twoje i jego preferencje seksualne- dokończyła za niego Bagshot.

Oj tak, gdyby Gellert zauważył lub dowiedział się, że ktokolwiek, poza nim oczywiście, robi maślane oczy do jego męża wpadłby w szał. Albus pokręcił głową uzmysławiając sobie, że patrzy tępo na wielką mapę świata rozwieszoną na ścianie rozmyślając zamiast czytać książkę. Tą właśnie mapę kupił dla niego Grindelwald w ramach prezentu bez pretekstu. Zaznaczali na niej błękitnymi, pulsującymi punkcikami miejsca, które mieli w planach odwiedzić. Oprócz tego były, a w każdym razie powinny być, dwie złote kropki, które oznaczały lokalizację Albusa i Gellerta.

- Gell, ty skurczybyku- syknął Dumbledore i zamknął z trzaskiem książkę nawet nie zaznaczając miejsca, w którym skończył. Z pomiędzy jej stron wyleciały drobinki kurzu.

Na mapie był tylko jeden złoty punkt, jedynie ten wskazujący pozycję Albusa. Rudowłosy rozpierany energią pochodzącą ze zdenerwowania poderwał się z fotela i podszedł do mapy. Stał naprzeciw niej podpierając ręce na biodrach i licząc, że zaraz nie lunie deszcz i nie grzmotną wokół niego pioruny. Generalnie już panował nad uwalnianą przez emocje magią, mimo tego obawiał się, że tym razem nagromadzenie swego rodzaju rozczarowania może przeważyć nad jego samokontrolą.

Starając się nie popadać w coraz większe zdenerwowanie dotknął delikatnie szorstkiego, ciepłego pergaminu w kolorze kości słoniowej.

- Gellert Grindelwald- wyszeptał licząc na uzyskanie jakichkolwiek rezultatów, ale zawiódł się. Mapa nie wskazała gdzie znajduje się białowłosy. Nie pomogło także zaklęcie Revelio.- Do diabła, pomyślał o wszystkim, przebiegły drań.

Dumbledore mało zawału nie dostał, gdy stojąc przy mapie wśród wszechogarniającej ciszy usłyszał stukanie w okno. W pierwszym odruchu pomyślał o Gellercie, ale zaraz uświadomił sobie, że ten nie miałby powodu aby zachować się w ten sposób. Najbardziej oczywistym źródłem hałasu była sowa. Albus podszedł szybko do miejsca, z którego dobiegało stukanie i rozsunął zasłony. Tak, jak myślał, na parapecie siedział spory puszczyk uralski trzymający w dziobie kopertę.

- Witaj- powiedział z szerokim uśmiechem Albus wpuszczając ptaka do salonu.

Zwierzę spojrzało na niego bystro siadając z łopotem skrzydeł na oparciu fotela. Albus wziął od niego wiadomość i pogłaskał puszczyka wierzchem dłoni po grzbiecie. Nie znał tej sowy, jednak poddała się jego pieszczotom i gdy tylko przestał skrzekiem zaczęła domagać się więcej. Mężczyzna głaszcząc ptaka odwrócił list tak, aby zobaczyć do kogo jest zaadresowany. Niemal natychmiast rozpoznał pismo swojego drogiego przyjaciela.

Elfias wiedział, kiedy Albus wracał z pracy do domu. Od pogrzebu Ariany widzieli się tylko cztery razy, jednak korespondowali regularnie. Około dwa razy w miesiącu do gabinetu nauczyciela transmutacji przychodził list od Doge'a, w wakacje nawet częściej. Dumbledore ochoczo otworzył kopertę i z radosnym uśmiechem na twarzy założył za ucho kosmyk włosów zanim zaczął czytać. Rozłożył poskładaną kartkę i z pełnym skupieniem, ale i z ekscytacją przeczytał wiadomość.

Albusie

Zakładam, że wróciłeś już do domu. Wiem jak bardzo kochasz Hogwart, ale znając Ciebie pewnie teraz bardzo się cieszysz z opuszczenia szkoły. Życzę Ci przyjemnych wakacji przyjacielu, zasłużyłeś na nie swoją ciężką pracą.

Jednak piszę nie aby życzyć udanego wypoczynku. Doszły mnie ostatnio wieści, że byłeś zeszłego lata często widywany z tym Grinderwaldem, którego poznałem na pogrzebie Twojej siostry. Wybacz, jeśli przekręciłem jego nazwisko. Ludzie mówią, że to niebezpieczny typ. Martwię się o Ciebie Albusie, nie wspominałeś mi o nim. Proszę rozwiej moje obawy i jeśli nie jest to dla Ciebie problemem objaśnij sytuację. Nie chcę żebyś wpadł w złe towarzystwo, choć wiem, że nie ulegasz łatwo ludzkim wpływom.

Poza tym chciałbym zaproponować Ci spotkanie. Jeśli nie psuje to Twoich planów. Ja tydzień temu, jak zapewne pamiętasz, wróciłem z Indii. Pragnę wszystko Ci opowiedzieć, a obawiam się, że mogłoby zabraknąć mi pergaminu abym wszystko opisał. Wyprawa była niesamowita, spotkałem czarodziejów o niezwykłych umiejętnościach, poznałem kilka receptur na eliksiry, którymi koniecznie chciałbym się z Tobą podzielić. Kupiłem też dla Ciebie książki i inne drobiazgi.

Odpisz jak najszybciej i jeśli jest to możliwe, zaproponuj datę spotkania. Ja większość lata będę dostępny, więc łatwo się dopasuję.

Twój oddany przyjaciel
Elfias

Wspomnienie Gellerta w liście nieco zmartwiło Albusa. Jeszcze bardziej zaniepokoił go fakt, że ludzie mówili o nim i o Grindelwaldzie. Tak nie powinno być, teraz będą musieli zachować większą ostrożność. Każdy taki incydent to ryzyko pojawienia się plotek, a plotki powodują kłopoty, a kłopoty, no cóż, mogą prowadzić do wielu niepożądanych konsekwencji. Wolał jednak nie myśleć o nieprzyjemnych aspektach listu od przyjaciela. Propozycja spotkania bardzo go ucieszyła, bardzo chciał posłuchać o przygodach, jakie Elfias przeżył w Azji.

Sowa ponownie tego dnia przeraziła mężczyznę, tym razem zrywając się nagle do lotu. Ptak jak szalony wypadł przez okno zostawiając właściciela domu w niemym szoku trzymającego rękę na sercu i ciężko oddychającego.

- Co za okrutne ptaszysko- zaśmiał się Albus, gdy już ochłonął i odłożył list od Elfiasa na stolik.

Właśnie miał zatopić się z powrotem w głębinach fotela z zamiarem kontynuowania książki i rozmyślania nad odpowiedzią na list przyjaciela, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Trzymając już dłonie na podłokietnikach fotela wypuścił z płuc powietrze krzywiąc się. Zamiast spędzić spokojnie wieczór będzie ganiał od drzwi do okien, od okien do drzwi. Zniesmaczony koniecznością odłożenia książki na później wstał i zapinając koszulę aż do szyi. Nie był pewny kogo zastanie na swoim progu, wolał wyglądać przyzwoicie i nie pokazywać się całej Dolinie z koszulą rozpiętą do połowy.

- No co znowu- burknął pod nosem naburmuszony.- Czy człowiek już nie może posiedzieć pół godziny tak, żeby mu nie przeszkadzali?- mamrotał idąc nieśpiesznie korytarzem do drzwi, podczas gdy pukanie nie ustawało.

Kiedy wreszcie stanął przed drzwiami przypomniały mu się słowa wypowiedziane głosem jego ukochanego. Spotkamy się jeszcze w dzień twojego powrotu. Oczywiście nie było to pewne, ale nadzieja zatliła się w jego sercu, a cały żal kłębiący się w nim od powrotu do domu uleciał w niepamięć. To w końcu mógł być Gell, jego cały świat, nagada mu później, jeśli to on. Albus podniecony tym, co właśnie przyszło mu do głowy, szybko nacisnął klamkę i zamarł zdziwiony. To nie Gellert stał w jego drzwiach.


***************
Oto mój tryumfalny powrót! Wiem, że dzisiaj wtorek, ale akurat tak wypadło z rozdziałem. Wybaczcie, że przez ostanie tygodnie nie było rozdziałów. Teraz postaram się dodawać co tydzień w poniedziałki albo we wtorki. Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. Następny będzie chyba nieco lepszy.

Przysięga II 《Obietnice》 GrindeldoreWhere stories live. Discover now