Rozdział 12 - Polne licho

600 57 59
                                    

Drogi Elfiasie

Słusznie się domyśliłeś, że powrót do domu mnie cieszy. Kocham Hogwart, ale również uwielbiam być w domu. Mam wrażenie, że oddycha się tutaj znacznie lżej. Dawno nie odwiedzałeś mojego domu i Dolint Gdryka, myślę więc, że dobrze by Ci zrobiła wizyta tutaj. Poza tym ja bardzo chętnie ugoszczę Cię u siebie. Myślę, że Bathilda Bagshot również chętnie się z Tobą spotka i posłucha twoich opowieści.

Jeśli chodzi o Gellerta Grindelwalda, faktycznie jestem Ci winien wyjaśnienia. Myślę jednak, że lepiej będzie jeśli opowiem Ci o nim kiedy już się spotkamy. Wtedy przy okazji przedstawię was sobie. Wybacz, że chwilowo robię z tego taką tajemnicę, obiecuję wszystko Ci wytłumaczyć. Wiem, że pewnie tylko rozbudziłem Twoją ciekawość tymi słowami, znam Cię, uwielbiasz dociekać prawdy, odkrywać tajemnice. Tym samym mam nadzieję, że zrozumiesz pobudki, które mną kierowały, gdy zdecydowałem się nie wspominać zbyt wiele o mojej relacji z Gellertem.

Zastanawiałem się czy może miałeś ostatnio kontakt z Aberfothem? Nie odpowiedział na mój ostatni list, a, z tego co pamiętam, utrzymywał z Tobą kontakt po zakończeniu szkoły. Nie czuję się co prawda zbyt komfortowo tak o niego wypytując, ale nasze drogi się mocno rozeszły. Wspominałem Ci, że wyprowadził się, jak tylko skończył Hogwart. Śmierć naszej siostry zmieniła go, a z domem wiązało się zbyt wiele wspomnień o niej.

Właściwie, jeśli nie miałbyś nic przeciwko i jeżeli jest to dla Ciebie wykonalne możemy się spotkać dzisiaj, u mnie. Pasuje ci piąta po południu? Możesz przenocować jeśli chcesz, znajdzie się dla ciebie pokój. Będę niecierpliwie czekał na odpowiedź.

Twój oddany przyjaciel

Albus Dumbledore

Wysłanie listu z samego rana, oczekiwanie na zapewne prędką odpowiedź i postawienie Gellerta przed faktem dokonanym wydało się Albusowi dobrym pomysłem. Zdawał sobie sprawę, że gdyby zapytał męża o zdanie, ten najpewniej by odmówił.

Więź, która łączyła Albusa z Elfiasem była bardzo silna i Dumbledore miał już dość ukrywania przed przyjacielem swojego związku. Osiem lat. Przez osiem długich lat bał się powiedzieć Doge'owi, że związał się z mężczyzną. Bathilda miała rację, nie wiedział jak Elfias zareaguje na tą informację i bał się tego. Jednak to lato zdawało się dobrym czasem na konfrontację z lękami.

Idąc do kuchni, Albus podniósł z jednej z komód Proroka Codziennego. Żaden z nagłówków nie przyciągał jego uwagi, więc po prostu za pomocą zaklęć przewracał strony. Odgłosy krzątaniny w kuchni sugerowały, że Gellert nareszcie zrobił zakupy i zaczął szykować śniadanie. Żaden zapach jeszcze nie dotarł do nosa Albusa, więc nie miał możliwości domyślić się co Grindelwald gotował. Wchodząc do kuchni Dumbledore uśmiechnął się na widok bioder męża przewiązanych białym koronkowym fartuszkiem, w którym niegdyś w kuchni urzędowała Kendra. Dodatkowo Gell nucił pod nosem Marsyliankę mieszając coś na małej patelni. Albus przyglądał mu się przez chwilę, po czym parsknął śmiechem, bo widok był naprawdę komiczny.

- Co? - prychnął Gellert udając urażonego. - Nie chciałem pobrudzić nowych spodni.

Grindelwald pstryknął palcami i zastawa poszybowała z półek na stół. Albus podszedł do męża i kładąc mu dłoń na przedramieniu delikatnie cmoknął go w policzek.

- Nie martw się, wyglądasz uroczo.

Albus podciągnął się i usiadł na drewnianym blacie obok kuchenki. Zamachał nogami, Gellert pokręcił głową widząc ten dziecinny odruch.

- Co tam pichcisz?

- Angielski krem waniliowy i pudding chlebowy. Przy okazji, wyjmij go za dwie minuty z piecyka - poprosił Gellert skupiając się na mieszaniu kremu.

Przysięga II 《Obietnice》 GrindeldoreWhere stories live. Discover now