One

4.1K 319 156
                                    

Kayla miała rację, pokoje były świetne.

Przestronne, pięknie rozświetlone. Najlepszym atutem była jednak duża garderoba. Architekt tworzący plan budowy tego akademika, ewidentnie musiał być płci żeńskiej, no chyba że miał dość wymagającą żonę.

Pokój był jakby podzielony na dwie części. W pierwszej z nich znajdowały się dwa łóżka, przy których stały szafki nocne. Pod oknem, z którego mogłyśmy podziwiać cały kampus, stał duży stół, przy którym mogły pomieścić się więcej niż dwie osoby. Druga część była zajęta przez narożnik wraz z telewizorem, a tuż obok znajdowały się drzwi prowadzące do garderoby, a kawałek dalej do łazienki, która również była całkiem niezła.

Obie z zadowoleniem stwierdziłyśmy, że miejsca jest tu na tyle dużo, że możemy sprowadzić z domu jeszcze więcej rzeczy.

— Garderoba zapełniona, książki powykładane. Coś jeszcze? — spytała mnie Heather ocierając pot z czoła. Rozpakowywanie się pochłonęło nieco naszego czasu jak i energii.

— Może jakieś dodatki? Zdjęcia, plakaty, kwiatki? — Zasugerowałam, rozglądając się po nieco pustych, lawendowych ścianach. Wyjęłam z plecaka ramkę ze zdjęciem, na którym znajdowałam się wraz z mamą oraz Shannon. Mimo że były blisko to i tak chciałam mieć to zdjęcie przy sobie. Specjalnie znalazłam takie, na którym nie było ojca. O jego istnieniu chciałam zapomnieć.

Brunetka w tym czasie przyozdobiła ścianę kilkoma swoimi zdjęciami. Jedno z nich było ze mną i Luke'iem, drugie z całą drużyną cheerleaderek, a na kolejnym Heather siedziała na plaży razem z Davidem i tatą.

Na widok bruneta, uśmiechnęłam się lekko, a nawet i zarumieniłam. Nie miałam pojęcia, czy była to wina tego, że na zdjęciu był bez koszulki, czy jednak tego zniewalającego uśmiechu, za którym tak bardzo tęskniłam i, którego tak długo nie było dane mi zobaczyć.

Chciałam go spotkać, ale też się tego bałam.

— Myślisz, że Shawn nas jeszcze pamięta? — Otrząsnęłam się na dźwięk jego imienia i nieco przestraszona spojrzałam na Heather. Przed oczami stanął mi ten jego ostatni uśmieszek, który niby był przyjazny, ale jednak wywołał we mnie jakieś dziwne dreszcze.

— Pamięta na sto procent. Kręciłaś z nim, a mnie, kiedy go spotkałam jeszcze przed zakończeniem roku, pytał o ciebie.

— Co? Nic mi nie mówiłaś.

Nie tylko tego w sumie.

A wypadło mi z głowy jakoś. Chciał do ciebie zadzwonić, ale powiedziałam mu, że już masz kogoś na oku — wyjaśniłam nieco nerwowo. — Może mieć niezłą polewkę, kiedy dowie się, że jesteś z Fortmanem.

— Obstawiam, że wie. W końcu jest jednym z kolesi mojego brata.

— Czemu w ogóle spytałaś? Myślisz, że ma jakieś nikczemne zamiary? — spytałam już trochę bardziej luźno.

— Może wydawać ci się to śmieszne, ale patrzył na ciebie w sposób, jakbyś wpadła mu w oko. — Przewróciłam oczami, po czym wybuchnęłam głośnym śmiechem.

— Teraz to wymyśliłaś. Patrzył może pięć sekund, a ty już wyczaiłaś, jakie ma zamiary. Dobre sobie, Levine.

— Swoje widziałam. Jak zacznie cię podrywać, ścielisz mi łóżko przez miesiąc, a jak nie, to ja będę to robić.

— Stoi — odparłam z pewnością siebie. Czułam się tak, jakbym zakładała się z Shannon i doskonale wiedziała, że wygram. Co jak co, ale Shawn Hayes to raczej spoglądał na Heather, nie na mnie. No ewentualnie jeszcze na Luke'a. Zresztą co ja tak analizuję. Darmowe ścielenie łóżka mam już w kieszeni.

Pokochać College [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz