A może tak mi trochę pokomentujecie, bo jestem ciekawa waszych reakcji? 🙊
***
— Wszystko gotowe, ludzie się schodzą, ale gdzie jest Heather? Mówiła, że przyjdzie wcześniej nam pomóc — zauważyłam podczas kierowania przychodzących ludzi pod choinkę. W ciągu tych dwóch dni udało nam się zebrać koło trzydziestki osób, co jak na ekspresowe tempo organizacji, było naprawdę dobrym wynikiem.
— Cholera, nie wiem. Może idź na górę i do niej zadzwoń, a ja ogarnę to towarzystwo, bo zaczął robić się niezły syf. — Pokiwałam głową i szybkim krokiem weszłam po schodach na górę. Co jak co, ale musiałam przyznać, że byliśmy z Davidem naprawdę świetnym duetem. Współpraca wychodziła nam świetnie.
Oczywiście w mojej głowie nadal panował mętlik. Wiedziałam już, że to, co czuję do Levine, jest prawdziwe. Za każdym razem uświadamiała mnie o tym jego bliskość, gesty czy pocałunki. Byliśmy bliżej niż kiedykolwiek, to było pewne. Zdarzało nam się okazywać sobie czułość, ale nic poza tym. Nie byliśmy parą. Żadne z nas nawet o tym nie wspominało. Oboje baliśmy się przekroczyć granicę komfortu.
W końcu kilka nieodpowiednich słów tak łatwo mogło wszystko spieprzyć, a jeden niespodziewany ruch zakończyć naszą relację na dobre.
— Heather? Gdzie ty jesteś? — Usłyszałam w telefonie cichy szloch i głęboki oddech, jaki wzięła brunetka.
— J-ja nie przyjdę.
— Ale jak to nie przyjdziesz? Levine, co się dzieje? Źle się czujesz?
— Tak jakby — wydukała Heather, ponownie ciężko wzdychając. — Po prostu nie dam rady, bawcie się dobrze.
Po tych słowach dziewczyna wybuchnęła płaczem. Pierwszym powodem, o jakim pomyślałam był, rzecz jasna, Luke. Choćby ta impreza miała okazać się jedną, wielką porażką, musiałam dostać się do Heather jak najszybciej, gdziekolwiek teraz przebywała.
— Gdzie jesteś? — spytałam lekko drżącym głosem.
— W naszym pokoju.
— Nie ruszaj się stamtąd, słońce. Zaraz będę.
Czy miałam prawo jazdy? Nie.
Czy miałam jakikolwiek przystanek pod domem? Nie.
Nawet głupiego roweru czy hulajnogi nie miałam.Krótkomówiąc, potrzebowałam kogoś z samochodem jak najszybciej, a że z aktualnie przybyłych gości nie znałam tu praktycznie nikogo, pozostawał mi tylko David. Ale zanim cokolwiek udałoby mi się załatwić, wiedziałam, że trochę czasu to zajmie, dlatego postanowiłam wykonać telefon pomocniczy.
— No co tam, stara? — Usłyszałam w słuchawce głos Kayli, równocześnie z jakimś dziwnym szelestem.
— Co robisz?
— Czekam na Declana i Paige, żeby w końcu dojechać na tą waszą imprezę, a przy okazji słuchaj, kupiłam sobie takie zajebiste chrupki bekonowe, tyle ich już zjadłam, że kurde...
— Kayla, słuchaj teraz, to ważne. — Po drugiej stronie niemalże od razu zapadła cisza. — Heather siedzi sama załamana u nas w pokoju. Jeszcze nie wiem, co się stało, ale postaram się tam być jak najszybciej. Wiem, że może mi to trochę zająć, dlatego też zadzwoniłam do ciebie.
— I bardzo dobrze zrobiłaś, Kim. Już do niej idę i będę ci o wszystkim meldować. Nie martw się.
Kaylę Whitford każdy kojarzył ze swojej zgryźliwości i niepohamowanego używania sarkazmu. Mało osób jednak zdawało sobie sprawę z tego, że kiedy ktoś potrzebował czegoś ważnego, ona pierwsza spieszyła z pomocą. Cieszyłam się ogromnie, że w tym momencie mogę na niej polegać.
CZYTASZ
Pokochać College [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionKontynuacja opowiadania "Pokochać Liceum". Nowa szkoła, nowe znajomości, ale i stare uczucia towarzyszące Heather i Kim. Obie dziewczyny przeżyją w collegu wiele niezapomnianych przygód, a ich przyjaźń zostanie wystawiona na trudną próbę. Jak potocz...