Twenty Eight

1.8K 135 27
                                    

Wczorajsza kolacja z Davidem okazała się strzałem w dziesiątkę. Świetnie się czułam, kiedy mama wraz z babcią potraktowały go jak kogoś ważnego dla mnie. Bardzo mi na tym zależało. Szczególnie teraz, kiedy po takim czasie postanowiliśmy spróbować ze sobą na poważnie. Pomimo tego wszystkiego, co działo się dookoła.

Obudziłam się koło dziesiątej z ogromnym uśmiechem na twarzy. Dzisiaj jeszcze nie wracałam do collegu. Mama i David namówili mnie, abym zrobiła sobie ostatni dzień odpoczynku. Zgodziłam się też ze względu na to, że dziś ze szpitala wychodziła Heather. Przegadałam z nią część nocy. David miał rację i Luke postanowił zjawić się niej wczorajszego dnia. Brunetka była bardzo szczęśliwa, że znowu mogła mieć go przy sobie. Jednocześnie też obwiniała się o to wszystko, co się stało. Może i przyjaźniła się z Shawnem, może i się mu zwierzała, ale skąd mogła wiedzieć, że jest tak okropnym człowiekiem i stać go na takie rzeczy?

Żadne z nas nie mogło tego przewidzieć.

Rozmawiając z nią wczoraj, po samym głosie wyczułam różnicę. Była szczęśliwsza, jakby odzyskała swoją dawną energię. Obecność Fortmana działała na nią naprawdę dobrze. Mogłam być pewna, że moja przyjaciółka trafiła lepiej niż mogłam przypuszczać.

W tajemnicy przed Heather i Luke'iem postanowiliśmy zorganizować piknik popołudniu. Na terenie kampusu, gdzie jeszcze niedawno jadaliśmy wspólnie lunch. Zaproszeni byli Kayla, Kyle, Declan, Paige i rzecz jasna, ja i David. Miałam ogromną nadzieję, że teraz, kiedy nasza paczka w końcu będzie w komplecie, nasze relacje się tylko polepszą.

Zeszłam na dół i odkryłam, że dom świeci pustkami. Babcia mogła być na zakupach, jednak nie miałam pojęcia, co z mamą i Shannon. Mama wzięła dziś wolne, a moja siostra miała w szkole dzień wolny. Postanowiłam do niej zadzwonić, jednak kiedy tylko wzięłam telefon do ręki, na wyświetlaczu zamigotało mi imię „Kyle".

— Tak? — odezwałam się, przykładając urządzenie do ucha.

— Hej, Kim. Właściwie to nie wiem, czy powinienem do ciebie dzwonić. Dopiero wyszłaś ze szpitala, naprawdę nie chciałbym ci zawracać głowy. — Kyle sprawiał wrażenie zakłopotanego. Zdziwiłam się, bo nie było to w żadnym stopniu do niego podobne. Każdy doskonale wiedział, że Kyle Whitford, tak samo jak jego siostra, z łatwością mówił, co mu na sercu leży.

— Daj spokój, mów co się dzieje.

— Kayla zamknęła się w łazience. Płacze, nie chce wyjść. Powtarza non stop, że to wszystko jej wina, że nie wie, co ma robić. Kim... Proszę, pomóż mi. Ja nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Nie miałem do kogo pójść. Ojciec z twoją mamą krążą gdzieś na terenie kampusu, nie mogłem ich znaleźć. Paige i Declan są poza miastem na zakupach na piknik. Ja nie wiem, co mam robić. — Zakryłam usta dłonią, nie mogąc uwierzyć jego słowa. Sama nie potrafiłam sobie wyobrazić jej w takim stanie. Kayla zawsze była niczym wulkan energii, sarkazm stanowił jej drugie imię, nic jej nie ruszało.

Co takiego mogło się stać?

— Spokojnie, Kyle. Ubiorę się tylko i przyjdę do was, jak najszybciej będę mogła. Nie zostawiaj jej tylko, dobrze? — Usłyszałam po drugiej stronie oddech pełen znacznej ulgi.

— Tak bardzo ci dziękuję, Kim. Jestem w jej pokoju, jakby co.

— W porządku, do zobaczenia na miejscu.

Słowo daję, że dawno się tak szybko nie ubierałam. Wyrobiłam się ze wszystkim w niecałe dziesięć minut. Przy wyjściu na ganek spotkała mnie jednak kolejna niespodzianka.

Zastałam tam Diego.

— Cześć — zaczął niepewnie, drapiąc się nerwowo po karku.

— Przepraszam Diego, nie chcę być niemiła, ale bardzo się spieszę. Cokolwiek chcesz... Po prostu porozmawiamy innym razem, w porządku? — W pośpiechu przekręciłam klucz w zamku i zbiegłam po schodkach.

Pokochać College [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz