Fourteen

3.2K 288 163
                                    

— To co, wszyscy pakujemy się do twojego samochodu? — spytał Shawn, opierając się o auto Davida. Levine nie wyglądał na zbyt zadowolonego, widząc poczynania Hayesa.

— W sumie nie wiem, może nam być trochę ciasno. Jak uważacie.

— Heather, Shannon, jedziecie ze mną? — spytał Shawn, co przyprawiło mnie o przyspieszone bicie serca.

— A ja? — Upomniałam się.

— No ty pojedziesz z Davidem, żeby nie było tłoczno. To chyba nie problem, prawda?

Nie miałam zamiaru robić cyrków o głupie miejsce w samochodzie. W końcu to tylko kilka minut i wcale nie musiałam z nim rozmawiać. Pokiwałam więc tylko głową i bez słowa usadowiłam się na przednim siedzeniu. David dołączył chwilę później. Był poważny, a jego wzrok skierowany był głównie na drogę. On również nie miał zamiaru odezwać się do mnie słowem.

W samochodzie w pewnym momencie zrobiło się okropnie gorąco, a że nie miałam zamiaru puścić pary z ust w kierunku tego dupka, postanowiłam na własną rękę otworzyć okno. Przymknęłam powieki, czując na twarzy lekki powiew wiatru, który nieco mnie ochłodził. Nie trwało to jednak długo, bo paru sekundach usłyszałam dźwięk przymykanego okna.

A więc tak chcesz mnie sprowokować do mówienia, tak? Nie ma takiej opcji, cwaniaczku.

Bez słowa włączyłam zimny nawiew i z triumfalnym uśmieszkiem, spojrzałam za okno. David prychnął pod nosem, po czym wyłączył, to co chwilę temu włączyłam.

— Jak chcesz mnie zabić, to trzeba było wybrać coś bardziej kreatywnego niż usmażenie mnie w tym gracie — burknęłam, zakładając ręce na piersi.

— Było jechać z Shawnem. Mój wóz, moje zasady.

— "Mój wóz, moje zasady" — przedrzeźniłam go. — Szkoda, że nie wyznajesz zasady: moje życie, moje problemy. Może wtedy nie przychodziłbyś do mnie z płaczem, zaraz po zdradzie Bethany i nie wypłakiwał się w moje ramię.

— Jesteś okrutna.

— Jaka, do cholery? Właśnie wróciłeś do laski, która się puściła z innym gościem, będąc z tobą w związku!

— Ty za to nie jesteś lepsza. Zmieniasz facetów jak rękawiczki i co chwilę wychodzisz z kimś innym. O tobie też można tak powiedzieć.

— Różnica jest taka, mój drogi, że ja nie jestem ani nie byłam z nikim w związku. Mam prawo robić co chcę i z kim chcę, a tobie nic do tego!

— Co nie zmienia faktu, że jesteś niestała w uczuciach i uchodzisz za łatwą.

— Wiesz, co? Pieprz się, David. Mam cię dość. Dość twojego użalania się nad sobą, a potem triumfowania i jeżdżenia po mnie. Twoje ego przybrało takie rozmiary, że trudno się z nim uporać. Nie odzywaj się do mnie i daj mi spokój.

— Raz ci się wyżaliłem, raz! Więc o co się rzucasz?

Ja się rzucam, mhm. Ja się, do cholery rzucam.

— "Moja dziewczyna myśli, że czuję coś do przyjaciółki mojej siostry", mówi ci to coś?

David otworzył usta i spojrzał na mnie zszokowany, zaraz po zatrzymaniu auta na parkingu przy wesołym miasteczku.

— Skąd ty to...

— To ja, ja jestem Mikkey. To ja dałam ci te rady, mimo że nie chciałam. Nie lubię Bethany, winię ją za to wszystko.

Czy ja w końcu odważę się powiedzieć mu to wszystko w twarz?

— Za jakie "wszystko"?

Pokochać College [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz