Sixteen

3K 270 109
                                    

— Dalej nie wierzę, że dyrektor zgodził się na to wszystko — stwierdził David, opierając się głową o ścianę i obserwując moje poczynania.

— Mam dar przekonywania, tyle w temacie — odparłam, przywieszając kolejny plakat, informujący o naszej mikołajkowej imprezie. — Chociaż w sumie dyrektor miał niewiele do gadania w tej sprawie. Impreza jest u ciebie w domu, on musiał tylko zgodzić się na plakaty i akcję z losowaniem. Nic go to nie kosztuje.

— Też prawda, ale gorzej jak coś poważnego się na tej imprezie wydarzy. 

— Daj spokój. Wszystko będzie okej. Zastanawiam się tylko, czy to godzenie Luke'a i Heather ma jakikolwiek sens.

— Przecież głównie z tego powodu organizujemy to wszystko, Kimberley. — Westchnęłam ciężko i przywarłam plecami do ściany.

— No tak, ale nie wiem czy chciałabym, żeby moja przyjaciółka byłą z kimś takim jak on. Szczególnie po tym jak mnie ostatnio potraktował. Kto wie, jak jest między nimi naprawdę.

— I ty i ja za dobrze go znamy. On kocha Heather i nigdy nie zrobiłby jej krzywdy — zapewnił mnie Levine. 

David może i miał w pewnym sensie rację, ale nawet on nie mógł sprawić, żebym znowu Fortmanowi zaufała. Ta cała impreza i akcja z prezentami były robione tylko i wyłącznie dla Heather, bo nie potrafiłam znieść tego jak cierpi przez tę ich kłótnię. Chociaż ciągle coś mi mówiło, że to nie do końca dobry pomysł. 

— Impreza? — spytała jakaś długowłosa brunetka z zainteresowaniem oglądając plakat.

— Zgadza się. Zapisy trwają cały dzisiejszy dzień. Wystarczy wejść w utworzone wydarzenie pod podanym linkiem. — Przewróciłam oczami widząc jak dziewczyna zamiast słuchać tego, co David do niej mówi, wpatruje się w niego z maślanymi oczami i zadziornym uśmieszkiem. Brunetowi oczywiście to nie przeszkadzało. Mi natomiast tak, bo marnowaliśmy tylko czas. Chrząknęłam więc głośno na co dziewczyna obruszyła się.

— Mógłbyś powtórzyć jeszcze raz? Chociaż w sumie to mi się spieszy, więc może złapiemy się później, co? — spytała, nawijając włosy na palec. David zaśmiał się pod nosem, przygryzając dolną wargę.

— No w sumie to...

— Przykro mi, ale chłopak ma zajęty cały dzień. Plakaty się same nie rozwieszą, a lista nie zrobi. Jeśli masz problem, możesz pisać do mnie. Kim Lovelace, znajdziesz na pewno.

— A ty to jesteś tą od Shawna, tak?

— Od Shawna? — David parsknął śmiechem. Ja też w sumie byłam bliska, aby to zrobić.

— Nie udawaj, Hayes pochwalił się już połowie drużyny. 

— Czym się niby pochwalił? — Byłam coraz bardziej zdezorientowana. Z Shawnem nic nigdy do cholery mnie nie łączyło, więc o co mogło chodzić?

— Na pewno chcesz, żebym powiedziała to na głos? — Upewniła się brunetka, a mi jakby zrobiło się gorąco od środka. Spojrzeliśmy po sobie z Davidem i równocześnie wypowiedzieliśmy "tak". — Shawn mówił, że sypiacie ze sobą co jakiś czas. Wiesz, przyjaciele z korzyściami, czy jakoś tak.

Słowo, że w tamtym momencie zrobiło mi się słabo od nadmiaru głupot, jakie usłyszałam w tak krótkim czasie. Nogi zrobiły mi się jak z waty. Na szczęście David chyba to zobaczył, bo momentalnie jego dłonie znalazły się na moich ramionach. Poczułam bijące od niego zrozumienie. Naprawdę cieszyłam się, że nie uwierzył w te brednie. Chociaż na dobrą sprawę mi też było trudno w to uwierzyć. Zebrało mi się na wymioty.

Pokochać College [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz