Six

3.6K 324 350
                                    

"Dziękuję, Mikkey. Myślę, że wszystko pomału zaczyna się układać między nami. Jesteś wielka!

David"

Taką wiadomość otrzymałam pod koniec tygodnia. O dziwo, uśmiechnęłam się pod nosem, po przeczytaniu tych kilku słów. Miałam wrażenie, że pomału, gdzieś w głębi siebie, zaczynałam odpuszczać i rozumieć, że to, co było między nami już się skończyło. Oczywiście był to dla mnie bardzo powolny proces, ale przynajmniej ruszyłam do przodu.

Nadszedł piątek, został dzień do imprezy nad basenem. Szczerze mówiąc, każdy był nią podekscytowany. Było zaplanowanych
wiele różnych atrakcji. Pokaz mody w strojach kąpielowych, mecz siatkówki plażowej. Na kampusie rozmawiało się głównie o tym. Wydarzenie to miało również stanowić coś w stylu pożegnania lata. Dużymi krokami zbliżał się listopad, a z nim o wiele gorsze chłody niż w październiku.

Było już późne popołudnie. Postanowiłam chwilę spędzić w szkolnej bibliotece i poodpisywać na wiadomości czytelników bloga. Za jakiś czas miałam wybrać się z Heather i Kaylą na zakupy do najbliższej galerii. W sumie to zakupy by mi się przydały. Dawno nie kupowałam niczego nowego do swojej garderoby.

A może i włosy bym sobie zafarbowała? Ten blond zrobił mi się jakiś nudny. W sumie ich długość jakoś też przestała mi odpowiadać. Może zetnę? Albo grzywkę zrobię?

— Hej, nie widziałaś może profesora Whitforda? — Uniosłam wzrok znad książki i ujrzałam na czarnowłosego, drobnego chłopaka. Słysząc nazwisko bliźniaków, wręcz oniemiałam.

— Jakiego profesora? — spytałam, próbując się upewnić, czy na pewno dobrze usłyszałam.

— Od literatury angielskiej — wyjaśnił przyjaźnie. Spojrzałam na niego nieco oniemiała i otworzyłam nawet usta, żeby coś powiedzieć, ale tak jakoś nie bardzo wiedziałam co.
— Warren Whitford to ojciec Kayli i Kyle'a, uczy nas literatury angielskiej. Widziałaś go tutaj?

Skoro zadał to pytanie w taki sposób i to po raz kolejny, to musiałam wyglądać na nieco niezrównoważoną.

— Przepraszam cię, dopiero teraz się o tym dowiedziałam i trochę mnie to zdziwiło, ale nie, nie widziałam go tutaj. — Chłopak pokiwał głową z politowaniem i już miał odejść od mojego stolika, jednak ja zdecydowałam się na pewien śmiały krok. — A tak w ogóle to Kim jestem.
Kim Lovelace, taka przeciętna pierwszoroczna.

— Charles Blackeye. I wcale nie jesteś przeciętna, spójrz na mnie. — Zaśmiałam się, kiedy chłopak zapozował jak do zdjęcia na okładkę jakiegoś magazynu.

— Byłbyś niezłym modelem, pozy masz niczego sobie.

— A ty aktorką. Twoja mimika niczego nie ukryje. — Czarnowłosy po raz kolejny się do mnie uśmiechnął, a ja uczyniłam to samo. Poczułam się dziwnie, jakbym znała go od zawsze. Szybko udało nam się złapać dobry kontakt. Byłam przekonania, że jeśli uda mi się z jakimś chłopakiem złapać zbyt szybko taką nić porozumienia, to prędzej czy później to się zepsuje.

Tak, Kim ledwo poznała chłopaka, a już snuje czarne scenariusze. No cóż ja poradzę, taka moja natura.

— Miło się rozmawia, ale muszę lecieć. Mam trochę do zrobienia. Mam nadzieję, że do zobaczenia, Kim Przeciętna Lovelace! — Zaśmiałam się na jego słowa ponownie. Zdołał mnie rozśmieszyć kilkakrotnie w ciągu tych kilku minut.

— Do zobaczenia, Charles. — Czarnowłosy ruszył do drzwi, przy których wpadł na Kaylę.

— Umm, wybacz — odparł zakłopotany, na co Whitford zmierzyła go podejrzliwym wzrokiem, po czym bez słowa ruszyła w moją stronę.

Pokochać College [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz