Rozdział 4

475 33 9
                                    

Byłam sama w czarnym jak smoła pomieszczeniu. Cały czas szłam przed siebie, aż w końcu dotarłam do miejsca, gdzie znajdowała się jedna z dziewięciu ogoniastu bestii. Matatabi spojrzała prosto na mnie, a w tedy moja czakra opatuliła moje ciało. Poczuła się w tedy o wiele silniejsza niż zwykle. Spojrzałam na dwuogoniastą bestię.
~Jesteś moją córką~

Obudziłam się cała zalana potem jeszcze przed wschodem słońca. Wstałam więc z łóżka i udałam się do swojen łazienki wziąć zimny prysznic. Ubrałam się w wygodny strój i wyjęłam z szuflady chustę, którą planowałam założyć od razu po dotarciu na pustynię. Wzięłam swoją torbę i udałam się do kuchni, aby przygotować śniadanie dla wszystkich oraz posiłek na drogę. Promienie słoneczne dopiero zaczęły pojawiać się za oknem, tak więc pozostawiłam im gotowe śniadanie na stole, a swoje zapakowała do torby i wyruszyłam w drogę. Nie lubię pożegnań, bo w tedy boję się, że nie wrócę z misji żywa, albo nie zobaczę już nigdy więcej któregoś z nich. Minęłam bramę wioski i wskoczyłam na drzewo, a później na następne. Tak też mijały mi godziny. Jako, że jestem ANBU to nie przeszkadza i podróży przez kilkadziesiąt godzin bez jedzenia i picia. W końcu dotarłam do skraju lasu, a przede mną ukazała się pustynia. Wyjęłam chustę i zawiązałam ją szczelnie wokół twarzy. Przepaskę z symbolem Konohy zawiązałam jak pas na biodrach i ruszyłam w dalszą drogę. Piasek był bardzo sypki przez co ciężej mi się po nim biegło, dodatkowo doskwierał skwar, który ogrzewał moje ciało. Jednak nie bardzo się tym przyjęłam. Aż w końcu słońce powoli zaczęło już zachodzić, a ja ujrzałam w oddali rysy wioski. Pewna tego, że jestem u celu przyśpieszyłam. Pod bramą wioski znalazłam się jakieś dwadzieścia minut później. Od razu zostałam zatrzymana przez dwóch Jōnninów wioski Piasku.

- Kim jesteś i po co przybyłeś? - spytał jeden z nich. Jednak nie mogła złapać oddechu. Po prostu wyjęłam list, który był napisany przez Kazekege i wręczyłam go im.

- Zaczekaj tu. Ja pójdę powiadomić naszego Kage. - oznajmił drugi z nich zabierając list ze sobą.

Muszę przyznać jedno. Te ostatnie kilometry zmęczyły mnie najbardziej, a teraz gdy stojąc w miejscu odczułam to najbardziej. Usiadłam więc na piasku w oczekiwaniu na powrót Jōnnina. Po jakimś piętnastu minutach był z powrotem, ale nie sam. Towarzyszył mu chłopak ubrany na czarno. Symbol jego wioski znajdował się w jego czapce przypominającą kocie uszy, a na twarzy miał fioletowe malunki, które jeszcze bardziej upodoboniały go do kota. Zmierzył mnie on od góry do dołu, a następnie odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.

- Chodź za mną Ambasadorze z Konohagakure.

Wstałam i ruszyłam za nim. Widać było po nim, że jesteśmy w podobnym wieku, co bardzo zdziwił mnie jego niski ton głosy. Szłam za nim, bo trochę zaczęło doskwierać mi zmęczenie. Po drodze zdjęłam chustę z twarzy i schowałam ją do torby. Muszę przyznać, że dawno nie byłam na tak dalekiej misji i nie spodziewałam się, że podróż trwająca cały dzień mogłaby mnie zmęczyć. Poprawiłam sobie jeszcze włosy wiążąc je w wyskoką kitkę. Gdy dotarliśmy pod gabinet Kazekage chłopak zapukał do drzwi , a następnie je otworzył. Odsunął się z przejścia i odwrócił w moją stronę, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.

- Dziękuję za twoją pomoc. - powiedziałam wykonując lekki skłon, uśmiechając się w jego stronę. Następnie weszłam go gabinetu Kazekage, który był praktycznie pusty. Tylko biurko i fotel, w którym siedział obecnie Rasa. - Witaj czcigodny Kazekage. - skłoniłam się lekko.

- Witam panią ambasador. Jak się pani nazywa? - spytał całkowicie pozbawiony uczuć głosem.

- Jestem Hana Sarutobi. Przybywam na twe wezwanie z wioski ukrytej w Liściach. W czym mogę ci pomóc? - przyznałam z uśmiechem.

✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz