Hana oprowadzała Ami po wiosce, a Kankurō szedł za nimi. Zatrzymał się przy stoisku z Dango w syropie wiśniowym. Kupił kilka sztuk, dogonił dziewczyny i zaczął jeść. Miał wziąć pierwszą kulkę do buzi, ale spojrzał na Hanę, która zrobiła minkę proszącego szczeniaczka.
- Te są twoje ulubione, prawda? - spytał, a Hana przytaknęła. Wyciągnął więc słodycz w kierunku żony. - Masz pierwszą kulkę. - powiedział, a Kuroi od razu zjadła pierwsze dango.
- Mmm... Pycha. Gdzie je kupiłeś? - spytała z pełnymi ustami.
- Na straganie koło, którego przechodziliśmy kupiłem ci kilka na później. - oznajmił i zjadł pozostałe dango.
- A tak w ogóle to dlaczego ulice są przystrajane? - wtrąciła się Ami.
- Jutro jest jesienny festiwal. Kankurō musimy ubrać Yukaty. Jeszcze nigdy nie obchodziliśmy ze sobą żadnego festiwalu kochanie. Tak się cieszę. - przyznała Kuroi., a Ami dziwnie na nią spojrzała.
- Obasan Hana, Ojisan Kankurō! - krzyknął Konohamaru podbiegając do nich. - Kim jest ta pani?
- Ami to jest mój bratanek Konohamaru. Konohamaru to jest Ami towarzyszyła mi w czasie podróży. - odpowiedziała Kuroi.
- Miło mi poznać. Jestem Konohamaru wnuk Trzeciego Hokage. Właśnie zakończyłem swoją misję. Ojisan potrenujesz ze mną? Proszę. - chłopiec chwycił go za rękę i zrobił proszącą minkę. Kankurō zaśmiał się pod nosem.
- Skoro prosisz. Hana widzimy się potem w domu. - oznajmił brunet.
- Dobrze. Do później chłopcy. - pomachała im i zwróciła się do Ami. - To już chyba wszystko ci pokazałam. Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce?
- Mam ochotę na grillowane mięso.
- W takim razie kierunek BBQ.
Hana zaprowadziła Ami do ulubionej jadłodajni Chojiego. Gdy tylko weszła do środka to zobaczyła drużynę 10. Przywitała się z nimi, a potem z Ami zajęły swój stolik. Zamówiły sobie po porcji mięsa i sosy.
- Hana-chan.
- Co Ami?
- Czy to Kankurō jest twoim mężem? - spytała bawiąc się swoimi palcami.
- Tak i dlatego planuję przeprowadzkę do Suny. Kankurō jest doradcą Gaary, a według prawa ja obejmuję to samo stanowisko co on. Więc moje wpływy w Sunie są wyższe niż w Konohagakure, ponieważ nie jestem już ANBU. - powiedziała i położyła kawałek mięsa na grillu. - A coś się stało, że cię to dziwi?
- Nie! Nic się nie stało. Po prostu byłam ciekawa. -Ami wymachiwała rękami na wszystkie strony, a później sama położyła mięso na grill.
- Szczerze to pierwszy raz słyszałam jak mówi do kogoś z sarkazmem. Ciekawe co go ugryzło. Mimo wszystko czasami potrafi być nadopiekuńczy. Kiedyś siłą zaniósł mnie do łazienki i opatrzył, bo walnęłam pięścią o ścianę. - powiedziała jedząc usmażony kawałek.
- Nani?! Dlaczego walnęłaś pięścią o ścianę?! - spytała zdziwiona, a Kuroi się cicho zaśmiała.
- Normalnie. Byłam zła na siebie, bo nie dotrzymałam obietnicy. Uderzyłam kilka razy z tego powodu pięścią w ścianę i wybiegłam z domu. Kankurō i Temari pobiegli za mną. Kankurō przerzucił mnie przez swoje ramię i zaniósł do łazienki. Potem opatrzył moją dłoń. Ech... Uparciuch jeden. A tak w ogóle co u ciebie opowiadaj.
- Em... Dobrze. Wróciłam do swojej wioski, ale tam mi się nudziło więc postanowiłam cię odnaleźć. Ale chyba jednak wrócę do siebie. - oznajmiła bawiąc się kawałkiem mięsa.
- Ale zostaniesz na festiwalu?
- Chyba nie.
- Co? Szkoda. Wiem, że jesteś uparta i cię nie przekonam, żebyś została więc nie będę naciskać.
- Wiesz co? Ja chyba już wrócę i zabiorę swoje rzeczy.
- Ami mimo wszystko cieszę się, że mogłam cię znowu zobaczyć.
- Tia... Na razie.
Ami zapłaciła i wyszła zostawiając Hanę samą. Kuroi siedziała nieco zdezorientowana. Dokończyła swoją porcję i wróciła do domu. Chłopcy jeszcze nie wrócili więc miała chwilę dla siebie. Poszła do łazienki, nalała wody i olejek wiśniowy do wanny. Zdjęła ubrania i zanurzyła cię w wodzie. Jej wszystkie mięśnie się rozluźniły. Zamknęła oczy i cieszyła się chwilą ciszy.
- Wróciliśmy! - głos Konohamaru dobiegł za drzwi, które po czasie się otworzyły.
- Kochanie jesteś głodna. - do jej uszu dobieg głos Kankurō, a oczy dalej miała zamknięte.
- Byłam z Ami w BBQ więc głodna nie jestem. - odpowiedziała i spojrzała jednym okiem na męża, który przyglądał się jej twarzy. - Przyłączysz się?
- Czy to nie będzie zbyt niegrzeczne jeśli dołączę się do mojej kochanej żony? - powiedział z lekką chrypką w głosie sprawiając, że po ciele Hany przeszedł dreszcz.
- Nie, nie będzie.
Kankurō wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi na klucz. Hana zamkneła oczy i dalej relaksowała się w wannie. Po chwili Kankuro siedział naprzeciwko niej bez malunków na twarzy. Wziął jedną nogę Kuroi i zaczął ją masować.
- Kankurō?
- Hym?
- Czemu byłeś taki oschły w stosunku do Ami, a potem ignorowałeś ją? - spytała patrząc mu w oczy.
- Ponieważ wkurzyła mnie jak tu szliśmy z Suny. To co chciała zrobić było dla mnie niewybaczalne.
- Hym..? Co się stało?
- Hana, ona... Ona chciała mnie pocałować, ale użyłem podmiany i pocałowała marionetkę. Nie wybaczył bym sobie, gdybym nie zdążyło użyć podmiany. Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej.
- Nic nie szkodzi. To nie twoja wina. - powiedziała i chwyciła jego twarz w dłonie, siadając na nim okrakiem. - Kocham cię i ty jesteś dla mnie najważniejszy. Znam Ami i wiem, że mogła takie coś zrobić. Wiec się za to nie obwiniaj.
- Kocham cię Hana. - powiedział i teraz to on znalazł się nad Kuroi.
Hana pocałowała go namiętnie i zaczęła bawić się końcówkami jego włosów. Kankurō jedną rękę miał na jej biodrze, a drugą na jej udzie. Pogłębił ich pocałunek i za jej zgodą złączył ich ciała. Gdy oboje doznali spełnienia, wyszli z wanny, ubrali szlafroki i poszli do pokoju Hany. Było już późno, więc położyli się na łóżku i zasnęli wtuleni w siebie.
CZYTASZ
✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | Zakończone
FanficHana ma czarne włosy i oczy w dwóch kolorach. Lewe zielone, a prawe żółte. Najmłodsza Córka Trzeciego Hokage. W wieku 10 lat ukończyła akademię. Zdała egzaminy i przystała od oddziału ANBU. Na pierwszej misji zrozumiała wagę życia, śmierci i dotrzym...