Rozdział 6

469 24 13
                                    

*tydzień później*

Wstałam wcześnie rano. Od czasu, gdy Kankurō pocałował mnie w czoło sama nie wiem dlaczego, ale unikam jego wzrok i w ogóle nie odciągam wzroku od dokumentów. Ostatnio nie mam apetytu, a Temari wpycha we mnie choć odrobinę, bo nie chce, aby Kazekage miał problemy pod pretekstem, że nie dawali mi jeść. Co jakiś czas składam tacie raporty. Chociaż wczoraj wieczorem dostałam list od taty, że Asuma i jego drużyna mają pojawić się w Sunie, ale nie znam szczegółów ich misji. Szybko więc się przebrałam, spakowałam to co potrzebowałam i zeszłam na dół z wielkim uśmiechem. Temari i Kankurō siedzieli przy stole i jedli kanapki.

- Ohayō - przywitałam się z nimi. Wzięłam sobie jedną z przygotowanych przez Temari kanapek.

- Ohayō. - odpowiedzieli równocześnie.

- Stało się coś, że ty taka zadowolona? - spytała blondynka.

- Jedna drużyna z Konohy dzisiaj przyjedzie. Więcej robię sobie wolne od dokumentów. - powiedziała z pełną buzią. - Dobra ja zmykam.

Nie czekając na ich odpowiedź po prostu wyszłam z domu. Cała w skowronka chodziłam po wiosce w okolicy bramy. Około południa wpadłam na kogoś i się przewróciłam.

- Gomenasai nie patrzyłam gdzie idę. - powiedziałam wstając i otrzepując niewidzialny kurz.

- Nie musisz przepraszać Hana. Zrobiłem to specjalnie. - podniosłam wzrok na stojącego przede mną Kankurō.

- Dlaczego?

- Bo się dziwnie dzisiaj zachwywałaś. Najpierw nie chcesz przez cały tydzień oderwać się od papierkowej roboty, a tu nagle z dnia na dzień jesteś cała w skowronkach i robisz sobie dzień wolny. Co jest tak wyjątkowego w tej drużynie? - spytał poddenerwowany.

- Gomen to dlatego, że... - zobaczyłam za Kankurō osoby, na które tak bardzo dzisiaj czekałam. - AS!

- As? - spytała zdezorientowany, a ja po prostu go minęłam i pobiegłam do brata.

- As! - krzyknęłam jeszcze raz rzucając mu się na szyję.

- Hana! Mój czarny kwiatuszku. Tak bardzo tęskniłem. - powiedział i mocniej przytulił mnie do siebie.

- Asuma-sensei kto to? - zapytała zaciekawiona Ino. Znam całą jego drużynę.

- Ino to przecież Hana. Córka Trzeciego. Pilnowała nas w czasie egzaminu na gennina. - powiedział znudzony Shikamru.

- Córka Trzeciego, ale i moja kochana młodsza siostrzyczka. - powiedział As czochrając moje włosy, a ja zaczęłam piszczeć.

- Asuma przestań! - zarządłam. A po chwili zostałam opleciona nićmi czakry i odciągnięta od czarnowłosego.

- Powiedziała, żebyś przestał. - powiedział groźnie Kankurō, a ja zaczęłam się śmiać.

- Ooo... Jak uroczo. - oznajmiła Ino.

- Kankurō spokojnie, nie musisz mnie bronić. - odpowiedziałam spokojnie. - As no właśnie. Jaką macie misje w Sunie?

- Przyszliśmy po formularze na egzamin chunnina. - As palnął prosto z mostu. A ja z Kankurō spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem.

- Ale wszystkie nie są jeszcze wypełnione. Tego jest za dużo. - złapałam się za głowę przypominając sobie te góry papieru.

- To ja wrócę do domu i zajmę się tymi dokumentami. - oznajmił brunet i zniknął jak gdyby nigdy nic.

- O czym ty mówisz Hana? - zdziwił się mój brat.

- To ja jestem odpowiedzialna za te formularze. To po prostu metrowe sterty papieru. Tydzień to za mało, żeby to wszystko wypełnić. - przyznałam rospaczona.

✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz