Rozdział 6🔏

282 16 0
                                    

Następnego dnia Hana umówiła się na wspólny trening z Sasuke. Chciała spędzić z nim trochę czasu, a akurat dzisiaj miał wolne. Czekała właśnie na niego w ich ulubionym miejscu.

- Ohaiō Ane.(starsza siostra) - przywitał się Sasuke, a Hana przytuliła go na powitanie.

- Ohaiō Sasuke. Co tam u ciebie? - puściła chłopaka i uśmiechnęła się do niego promiennie.

- Dobrze, ale jestem ciągle zawalony robotą. Życie ANBU jest męczące. - westchnął ciężko. - A ty jak się czujesz?

- Dobrze, ale zastanawiam się nad wyjazdem do Suny.

- Suny? Dlaczego?

- Ponieważ jestem żoną doradcy Kazekage to chyba powinnam być u jego boku, co nie? - spytała siadając na krawędzi pomostu.

- Naprawdę jesteś żoną Kankurō? A ja myślałem, że szukał cię w wasze urodziny, bo chce ci wyznać miłość. - zajął miejsce obok Kuroi.

- Zaczął mnie w tedy szukać, bo dopiero w tedy mu powiedziałam, że byliśmy małżeństwem. A że bałam się jego reakcji to uciekłam tutaj. Przyszedł i powiedział, że mnie kocha. - Feniks uśmiechnęła się na wspomnienie tego wydarzenia.

- No nie źle. Takiego obrotu sytuacji to się nie spodziewałem. I pamiętaj gdyby było coś nie to zawsze możesz przyjść z tym do mnie.

- Czyli wrócił mój braciszek, a nie chłopak żądny zemsty na swoim bracie za zabicie członków waszego klanu?

- Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć Ane.

- Arigato Sasuke. - przytuliła chłopaka.

Nagle jej wzrok przykół czarny ptak siedzący na gałęzi jednego z drzew. Wypuściła chłopaka z uścisku i przyjrzała się krukowi. W jednym z jego oczu dostrzegła sharingan. Domyśliła się, że to kruk Shisuiego, który zawsze towarzyszy Itachiemu. W pewnym momencie ptak wzniósł się w powietrze i zaczął kierować się w stronę lasu. Hana wstała i zaczęła za nim podążać.

- Ane, gdzie idziesz? Mieliśmy trenować.

- Choć za mną.

Kuroi i Sasuke szli w ciszy podążając za krukiem przez las. W końcu dotarli do wodospadu, który był otoczony lasem. Kruk usiadł na gałęzi drzewa przy którym stała postać w stroju Akatsuki.

- Hana, co to ma znaczyć? - spytał zdezorientowany Sasuke.

- Ohaiō Itachi. O czym chciałeś pogadać? - spytała ignorując pytanie młodszego.

- Po co go ze sobą przyprowadziłaś? - spytał chłodnym głosem starszy.

- Daj spokój. Powinieneś w końcu powiedzieć mu prawdę. Bo to nie była twoja wina tylko piepszony rozkaz Danzo. Powiedz mu w końcu prawdę.

- Co? - spytał Sasuke niedowierzając jej słów. Zdezorientowany spojrzał na brata.

- Hana przestań. - rozkazał Itachi.

- Nie nie przestanę i nie ruszę się stąd do puki nie powiesz mu prawdy. Poza ty ja wiem. - powiedział pół krzykiem, a po jej policzku spłynęły łzy.

- Hana? - Sasuke podszedł do niej.

- O czym niby wiesz? - do pytał starszy.

- Ja wiem, że jesteś śmiertelnie chory. Wiem, że bierzesz leki tylko po to by doczekać dnia, w którym Sasuke cię zabije. - wykrzyczała i padła na kolana ocierając łzy.

- Itachi to prawda? - spytał Sasuke podchodząc do dziewczyny i przytulając ją do siebie.

- Tak. Wszystko o czym powiedziała jest prawdą. Moja choroba jest nieuleczalna. A jeśli chodzi o nasz klan to... - wziął głęboki oddech. - Nasz ojciec szykował bunt w naszym klanie przeciwko wiosce. Rada Konohy z obawy przed potężną siłą naszej rodziny postanowiłam się ich pozbyć. A to zadanie powierzyli właśnie mnie. Pozwolili mi ciebie oszczędzić. Resztę znasz już sam.

- Ja mam lek. Wiem jak cię uleczyć, ale czy ty tego chcesz. - Hana spojrzała zapłakanym wzrokiem na Itachiego.

- Hana... Ja rozmawiałem z lekarzami. Nie ma na to lekarstwa.

- A co jeśli ja mam lekarstwo na wszystkie nawet te najbardziej śmiertelnie choroby.

- O czym dokładnie mówisz? - spytał zaciekawiony.

- Jestem w posiadaniu łez feniksa. Dzięki nim możemy uleczyć każdą chorobę.

Wszyscy ucichli. Sasuke myślał nad słowami brata. Itachi zastanawiał się czy przyjąć to lekarstwo. A Kuroi czekała na wypowiedź obu braci. Sięgnęła do torby i wyciągnęłam z niej małą buteleczkę z płynem, a na niej widniał napis "Łzy Feniksa". Hana podniosła się z ziemi i podała butelkę starszemu. Itachi wziął ją od dziewczyny i zaczął myśleć o swojej decyzji.

- Wypij. - nakazał Sasuke ku zaskoczeniu reszty. - Jesteś w końcu moim bratem. Rozumiem musiałeś poświęcić nasz klan dla dobra wioski.

- Kochamy cię Itachi i nie chcemy cię stracić. - dopełniła Kuroi wypowiedź młodszego. - Wróć do wioski. Jeśli wyjaśnisz Tsunade całą sytuację to na pewno oczyścić cię z zarzutów.

- Niech wam będzie. Wypiję to, a nad powrotem jeszcze pomyślę. - powiedział i wypił całą zawartość butelki.

Hana podeszłam do niego i użyła na nim medycznego jutsu. Zielona poświata na jej ręka pomagała mu w regeneracji po chorobie.

- Już jesteś zdrowy. - oznajmiła przytulając się do starszego, który głaskał ją po włosach.

- Dziękuję Shimai.

- Hana wracajmy już do wioski. - zaproponował po chwili młodszy.

- Sasuke ma rację. Wszyscy cię ostatnio pilnują z obawą, że znowu znikniesz. - przyznał starszy.

- No dobrze. W takim raził ja ne (pa) Itachi.

- Ja ne.

Sasuke i Hana wrócili na plac treningowy i zaczęli swój trening. Później udali się na wspólny obiad, gdzie spotkali Sakurę i Naruro. Zaczęli rozmawiać na błahe tematy. Dzięki czemu atmosfera rozluźniła się. Każdy zamówił coś dla siebie. Gdy skończyli Kuroi postanowiła sprawdzić jak idzie Schikamru i Temari. Weszła do budynku administracyjnego i udała się do odpowiedniego pokoju. Schikamru siedział po jednej stronie stołu z dokumentami w rękach, a Temari z drugiej.

- Ohaiō jak wam idzie? Pomóc z czymś?

- Ohaiō Hana. Idzie nam dobrze, ale tej papierkowej roboty jest zdecydowanie za dużo. - przyznała blondynka.

- Teraz już wiesz jak to było kiedy razem z Kankurō siedziałam całymi dniami nad tymi formularzami do egzaminu.

- Jakie to upierdliwe. Jeśli chcesz to możesz zająć się tymi dokumentami. Im szybciej to skończymy tym lepiej. - przyznał Schikamru.

- W takim razie biorę się do pracy.

Kuroi wzięła się do roboty. Wieczorem skończyli i Feniksowi udało się namówić ich na wspólną kolację w Ichiraku. Mimo zmęczenia pracą rozmowa między nimi bardzo się ożywiła. Dobry humor i uśmiechy na twarzach szybko do nich wróciły. W knajpie spotkali Ino i Chjiego. Zamówili sobie po porcji ramenu i wszyscy ze sobą spokojnie dyskutowali. Gdy skończyli posiłek to każdy poszedł w swoją stronę. Kuroi gdy tylko wróciła do domu to od razu rzuca się do łóżka czując w końcu jak bardzo była zmęczona całym dniem. Spojrzała jeszcze na zdjęci w medaliku po czym zasnęła.

✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz