Rozdział 7🔏

264 18 3
                                    

- Ohayō wam. - przywitała się Hana wchodząc do gabinetu, gdzie Temari i Schikamaru siedzieli w papierach.

- Ohaiō Hana. - odpowiedziała jej blondynka, a Nara mruknął tylko coś pod nosem.

- Temi, co powiesz na nocowanko? - spytała dziewczyna podchodząc do dziewczyny. - Mam dzisiaj cały dom dla siebie, bo chłopaki dostali jakieś miejsce i wrócą dopiero jutro po południu.

- Skoro tak mówisz. W sumie nigdy nie zrobiłyśmy sobie takiego nocowanka. - przyznała użytkowniczka wiatru.

- Schikamru może się przyłączysz. - zażartowała Czarnowłosa, a chłopak spojrzał na nią cały czerwony ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. - Żartuje przecież. Żałuj, że nie widziałeś swojej miny.

- Hana, bo poskarżę się Kankurō i powiem, że go zdradzasz. - oznajmiła żartobliwie blondynka.

- O nie tylko nie to. To złamie mi serce. - Feniks teatralnie złapała się za serce i udała, że mdleje.

- Ale dzisiaj upierdliwe jesteście. A po za tym, co ma do tego Kankurō? - spytał znudzony Schikamru.

- To, że Hana jest moją szwagierką i nie pozwolę jej się umawiać z innymi facetami. Kankurō jest tylko i wyłącznie naszej Kuroi. Tak samo jak Kuroi jest tylko Kankurō. - oznajmiła Temari nie odwracając wzroku od papierosów, za które przed chwilą się zabrała.

- Ym... Gratulacje Hana.. Em.. nie wiedziałem, że jesteście małżeństwem. - przyznał drapiąc się nerwowo po karku.

- Bo nikt o tym nie wiedział. - przyznała Feniks i wzięła się za dokumenty.

- No właśnie. Hana za tydzień będzie już po egzaminach. Będę w tedy wracać do Suny. Może chciałbyś pojechać ze mną? - spytała Temari zerkając na Kuroi.

- Nie wiem Temi. Będę musiała się zastanowić.

- Pamiętam, że nasz dom to także twój dom. Możesz wyruszyć do Suny kiedy tylko chcesz.

- Dzięki Temi. - dziewczyna uśmiechnęła się do blondynki i wszyscy zajęli się dokumentami.

Wieczorem Schikamru odprowadził dziewczyny do domu Sarutobi, a potem poszedł do siebie. Hana zrobiła kolację i obie zaczęły rozmawiać o wszystkim co działo się przez ostatnie dwa lata.

-...a gdy się tylko dowiedział się, że uciekłaś z wioski to chciał cię szukać, ale Starszyzna mu na to nie pozwoliła. Przez co zamknął się w pokoju i nie wychodził z niego przez kilka dni. - opowiadała Temari.

- Szczerze to nie sądziłam, że już w tedy coś do mnie czuł. Biedny musiał przeze mnie cierpieć, w sumie ja nie byłam lepsza.

- Co żeś zrobiła? Gadaj.

- Znajdowałam się w tedy w kraju błyskawic. Spotkałam tam staruszkę, która zaproponowała mi zakwaterowanie w zamian za drobne prace. Oczywiście zgodziłam się. Jak się później okazało ta staruszka miała zdolności widzenia przeszłości każdej osoby, której dotknie. Zaczęła wypytywać mnie o ucieczkę, o to kiedy chciałabym wracać i o... - zrobiła pauzę. 

- O Kankurō? - dokończyła Temari, a Hana przytaknęła.

- Jak podpisywałam akt małżeństwa w Sunie to wiedziałam, że uczucia, którym darzę twojego brata to coś więcej niż przyjaźń. I właśnie tamtego dnia zdałam sobie sprawę jak bardzo tęsknię za nim i za wami wszystkimi. W tedy spakowałam swoje rzeczy i zaczęłam wracać do Konohy, ale... - westchnęła przeciągle. - Ale wtedy pomyślałam, że to jednak za wcześnie, żebym wracała. Serce bolało mnie wtedy jak nigdy. Łez również nie mogłam powstrzymać. Ostatecznie wróciłam do tej staruszki, gdzie pomagałam jej w drobnych pracach i nauczyłam się od niej kilku technik medycznych.

- My też tęskniliśmy i w sumie mogę ci to powiedzieć. Przez te dwa lata Kankurō nie chciał słuchać, ani słowa na twój temat. A gdy już ktoś coś palnoł o tobie to znowu zamykał się w pokoju i majsterkował coś przy swoich marionetkach. Był tak wkurzający, że raz zrzucił wszystkie przedmioty z szafek i swoje marionetki z biurka. A potem gdy zdał sobie sprawę, że szybka w ramce z waszym zdjęciem, które tobie też dałam to podniósł je, usiadł na krawędzi łóżka i wpatrywał się w nie jak głupi. Byłam tego światkiem, więc żeby miał chwilę dla siebie to zamknęłam drzwi do jego pokoju i poszłam robić obiad. Po prostu nie rozumiałam o co mu chodzi. A tu bach planujemy Kankurō przyjęcie niespodziankę w wiosce Liścia i przy głównej bramie spotykamy ciebie. Szczerze mówiąc to na początku to cię nie poznałam, ale jak rzuciłaś się na mnie to zrozumiałam, że mogła to zrobić tylko moja najlepsza przyjaciółka, no i oczywiście szwagierka. - zaśmiały się na to wspomnienie. - Widziałam po minie Kankurō, że nie wiedział co sobie w tedy o tym wszystkim myśleć. Tym bardziej kiedy wyciągnęłaś ochraniacz Suny.

- Szczerze to codziennie patrzyłam na te ochraniacze i one zawsze mi o was przypominały, a kiedy było mi naprawdę smutno to patrzyłam na to zdjęcie od ciebie.

- Gdzie je masz? Mogę zobaczyć?

Hana usiadła bliżej blondynki i otworzyła swój medalik ukazujące dziewczynie jego zawartość.

- Urocze. Dokładnie pamiętam kiedy zrobiłam wam to zdjęcie.

- Szczerze to nie za bardzo pamiętam kiedy to było.

- Naprawdę? - spytała, a Kuroi zaprzeczyła. - W takim razie ci przypomnę. Tego dnia postanowiliście zrobić sobie przerwę od tych wszystkich papierów. Dlatego zaproponowałam wam trening i sparing. Oczywiście się zgodziliście. Razem przeprowadziliśmy małą rozgrzewkę i zaczęły się sparingi to chyba już pamiętasz? - Hana przytaknęła. - To przebiegu walk nie będę ci przypominać. Więc po wszystkim byliście mega zmęczeni, bo przez to siedzenie w papierach nie mieliście w ogóle kondycji. Wróciliśmy do domu, poszłam robić obiad, a gdy miałam was już na niego wołać to zobaczyłam was w salonie jak spaliście wtuleni w siebie. Ten sparing kompletnie was wykończył. Wyglądaliście tak uroczo, że nie mogłam przepuścić takie okazji, żeby wypróbować mój aparat, który dostałam na urodziny. Zrobiłam wam kilka zdjęć, aż w końcu zrzuciłaś przez sen Kankurō z kanapy. Ten nie wiedział co się dzieje, więc poszedł dalej spać na podłodze. - obie dziewczyny zaczęły się śmiać.

- Czemu wcześniej o tym nie powiedziałaś?

- To był mój mały sekrecik. Teraz oboje macie to samo zdjęcie, tylko ty znasz tą historię, no i jesteście małżeństwem.

- A ja nie mogę się doczekać ciebie na ślubnym kobiercu razem z Schikamru Narą.

- Hana!!! - krzyknęła Temari i uderzyła Hanę poduszką.

- No co? Przecież widzę jak na siebie zerkacie podczas pracy. Przyznaj, że ci się podoba.

- Nie nie podoba mi się! - odparła naburmuszona i jeszcze raz uderzyła Kuroi poduszką.

- Ała... A to za co?

- A, bo miałam taki kaprys.

Feniks postanowiłam oddać blondynce i tak zaczęła się ich wojna na poduszki. Biegały, śmiały się i rzucały w siebie poduszkami. Po czasie obie padły w salonie na podłogę, a wokół nich leżały poduszki.

- W życiu się tak nie ubawiłam. - przyznała Temari ocierając łzy szczęścia.

- Mam nadzieję, że częściej będziemy mogły tak spędzić czas.

- Ja też. Następnym razem zamkniemy się w moim pokoju i nie wpuścimy do siebie nikogo.

- Gaara pewnie będzie marudził, że jesteśmy za głośni. A Kankurō pewnie będzie zły za to, że mnie porwiesz do swojego pokoju. - na te słowa obie się zaśmiały.

- Hana?

- Co Temi?

- Zawsze chciałam mieć taką siostrę jak ty. - przyznała się Temari podnosząc do siadu.

- A ja taka jak ty Temi. - odpowiedziała i wtuliła się w blondynkę.

Przez następne kilka godzin rozmawiały, śmiały się i rzucały w siebie od czasu do czasu poduszkami. Około północy obie zasnęły w salonie na stercie poduszek, które tam były.

✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz