Rozdział 10🔏

266 18 0
                                    

Gdy przybyli do wioski mieszkańcy Suny przywitali ich serdecznie. Powrót Kazekage spowodował uśmiech na twarzy każdego. Jedynie Kankurō nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Cieszył się z powrotu brata, ale jednak całym sercem martwił się o Hanę. Nie chciał jej strać, ale wiedział, że jej poświęcenie będzie nieuniknione. Zaczął szukać jej w tłumie, ale dziewczyny nigdzie nie było. Postanowił wrócić do domu mimo protestów innych, żeby został i świętował razem z nimi. Gdy wszedł do domu zdziwił się, że drzwi są otwarte. Wszedł w głąb domu rozglądając się po każdym pokoju. A ostatnie pomieszczenie jakie mu zostało do sprawdzenia to pokój gościnny, w którym najdłuższym gościem była Hana. Otworzył drzwi i urzał swoją ukochaną leżącą na łóżku. Wpatrywała się w sufit, całkowicie pogrążona we własnych myślach. Podszedł do niej i usiadł na krawędzi łóżka. Położył rękę na policzku dziewczyny, tym samy wybudzając ją z myśli.

- Kankurō? - spytała speszona i podniosła się do siadu przyglądając się brunetowi. - Co robisz?

- Pilnuję mojej żony, bo nie chce jej stracić. - przyznał gładząc jej policzek kciukiem.

- Ale...

- Już spokojnie. Jestem z tobą i zawsze będę. Kocham cię i nie pozwolę na odrodzenie Jūbi. - położył się między jej nogami i przytulił do jej brzucha.

- Też cię kocham. - przyznała głaszcząc go po włosach.

Hana również położyła się. Chwilę tak leżeli, aż w końcu Kankurō podniósł się, odłożył zwoje na podłogę i zawisł nad Kuroi. Zaczął składać pojedyńcze pocałunki na jej szyi, potem przeniusł się na żuchwę, a na koniec złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Ręce dziewczyny zatopiły się w jego włosach. Natomiast jego dłonie analizowały każdy centymetr jej cała. Gdy zaczęło brakować im powietrza to odsunęli się od siebie jedynie na kilka milimetrów.

- Tym razem nikt nam nie przeszkodzi. - wyszeptał w jej usta i znowu pocałował.

Kankurō podwinął jej bluzkę odsłaniając brzuch. Delikatnie opuszkami palców zaczął gładzić jej brzuch wywołując u niej przyjemne dreszcze i pomruki zadowolenia. Dziewczyna nie była mu dłużna i zaczęła delikatnie ciągną za końcówki jego włosów. Kankurō jedną rękę przeniusł na jej udo. Wolnym ruchem jeździł po jej nodze powodując u niej ciche jęki. Hana przerwała pocałunek i zdjęła Kankurō bluzę ukazując jego umięśniony tors i bandaże, których nie zdjął po wyjściu ze szpitala.

- Hana? - spojrzał na nią niepewnie.

- Tak Kochanie? - spytała patrząc mu prosto w oczy.

- Naprawdę chcesz tego?

- Nie wiem ile nam jeszcze czas zostało, ale wiem że cię kocham i chcę to zrobić z nikim innym jak z tobą.

Hana zdjęła swoja bluzkę ukazując tym samym swoje ciało. Chwyciła twarz chłopaka i namiętnie pocałowała. Po chwili reszta ubrań leżała już na podłodze.  Po jakimś czasie oboje doznali pierwszego w ich życiu spełnienia i opadli zmęczeni na łóżko. Ciężko oddychając patrzyli sobie prosto w oczy całkowicie zapominając o całej reszcie. Kankurō przykrył kołdrą siebie i Hanę, po czym przytulił do siebie kobietę swojego życia i pocałował w czubek głowy.

- Kocham cię - powiedział i wtulił się w jej włosy.

- A ja ciebie Kankurō.- odpowiedziała przytulając się do jego klatki piersiowej.

Po jakimś godzinie oboje postanowili wstać i się ubrać. Hana poszła zrobić obiad, a Kankurō jej w tym pomógł. Gdy obiad był gotowy to do domu wrócili Temari i Gaara.

- Witajcie w domu. - powiedział para gdy Kage z siostrą weszli do kuchni.

- Obiad jest już gotowy. Możecie sobie nakładać. - oznajmiła Hana kładąc ostatni talerz na stole.

- Ładnie pachnie. - przyznał Gaara zasiadając do stołu.

- Dawno nie jadłam twojej kuchni. W dodatku jestem bardzo głodna pewnie jak każdy.

Wszyscy zasiedli do stołu i życząc sobie nawzajem Ittadakimas zaczęli jeść przyrządzony przez parę obiad. Jedli w ciszy, którą po krutyce przerwała blondynka.

- Shinobi Liścia ruszyli przed chwilą z powrotem do Konohy. Ja na ich miejscu zostałabym chociaż na jedną noc, żeby odpocząć i nabrać energii.

- Chociaż na jedną noc, hym...? Pewnie w Konohagakure i najlepiej w domu Nara. - zażartowała Kuroi.

- Hana!!! Przestaniesz w końcu?! - naburmuszyła się Temari.

- Kochana mnie nie oszukasz. Widzę jak cię do niego ciągnie. Masz iskierki w oczach kiedy jesteś obok niego. Ja to wszystko widzę moja droga. - mówiła Hana dokuczliwie z uśmiechem na twarzy.

- Od tygodnia nawijasz tylko o tym. Znudzi ci się to kiedyś? - spytała bawiąc się jedzeniem.

- Jak w końcu przyznasz mi rację i staniesz z nim na ślubnym kobiercu.

Temari nie odpowiedziała, a chłopaki nic nie dodali tylko cicho się zaśmiali. Po posiłku Gaara z Temari wrócili do siedziby pozałatwiać kilka spraw. Hana zebrała brudne naczynia i zaczęła je zmywać. Kankurō podszedł do Kuroi od tyłu, objął ją w pasie i wtulił się w jej włosy. Stali tak w ciszy. Delektowali się każdą chwilą spędzoną razem.

- Hana? - szepnął do jej ucha.

- Hym?

- Wprowadź się do mojego pokoju.

- Po co?

- Bo twoja bliskość mnie uspokaja i chciałbym mieć cię cały czas przy sobie.

- No dobrze niech ci będzie.

Czyste naczynia poukładała na suszarce. Mokre dłonie wytarł o ściereczkę, która leżała obok zlewu i odwróciła się przodem do męża. Wtuliła się w jego tors, a on gładził ją po włosach.

- Kocham cię mój Feniksie. - powiedział i pocałował czubek jej głowy.

- Też cię kocham Kochanie. - odpowiędzięła, zapominając o reszcie tego świata.

✓ Zakochana w Marionetkach [OCxKankurō] ~ Naruto | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz