Rozdział 1.

74.7K 2.1K 5.6K
                                    

Rozdział 1. "Ja się niczego nie boję."

Liczba słów: 5611


- Wstawaj, pizzo, musimy iść do szkoły.

Nacechowany złośliwością głos mojego brata zabrzmiał tuż nad moim uchem.

Warknęłam ze wściekłości i machnęłam ręką w miejscu, gdzie potencjalnie stał mój wkurzający braciszek. Ten był na to przygotowany, więc odskoczył od mojego łóżka, unikając mojej pięści. Nie mogłam tego tak jednak zostawić, więc tak, jak każdego ranka, pokazałam mu środkowy palec i przerzuciłam się na drugi bok, by zasnąć jeszcze na chwilę i dokończyć sen.

Tak, ja zawsze kończyłam sny.

Nie, to nie jest przecież nic dziwnego.

- Jeszcze raz mnie nazwiesz pizzą, to cię uderzę, Andy – mruknęłam w poduszkę, co on dokładnie usłyszał.

- Nie moja wina, że rodzice dali ci tak na imię, Margherito – parsknął mój kochany brat bliźniak.

Poczułam ręce Alessandro pod moimi kolanami i szyją, po czym zostałam uniesiona. Wiedziałam dokładnie, gdzie mnie prowadzi, bo był to nasz rytuał od kilku lat, ale tak czy siak miałam nadzieję, że raz jeden mnie zaskoczy i zamiast wrzucać mnie do basenu, położy mnie na kanapie przed telewizorem i zrobi mi śniadanie.

Aż się zaśmiałam na tą myśl.

Każdy krok po schodach rozbudzał mnie coraz mocniej, gdyż mocno mną szarpało.

- Dzień dobry, dzieci – zawołała nonna, po czym pomachała do nas karabinem, który trzymała w dłoni. – Primavera przeszła dzisiaj, kurwa, samą siebie, by uczcić początek kolejnego roku szkolnego! Dzisiaj Italian Brunch Torte!

- O mój boże, tak! – pisnęłam szczęśliwa, wiercąc się w jego uścisku. – Z podwójną ilością sera?

- Dokładnie tak jak lubisz, dolcezza – powiedziała, mrugnęła, po czym zniknęła w kuchni.

Po chwili dało się słyszeć krzyki naszej gosposi, która zaczęła wyzywać babcię, nawijając po włosku.

Primavera potrafiła być wyjątkowo drażliwa, gdy ktoś wchodził do jej królestwa, zanim zakończyła przygotowywanie posiłku, a już, nie daj Boże!, gdy ktoś coś wyjadał. Nonna uwielbiała robić jedno i drugie.

Doszliśmy nad basen, a ja się zawahałam. Byłam już całkowicie rozbudzona, a wakacje skończyły się już, więc nie miałam wystarczająco dużo czasu by wysuszyć włosy, zanim będę musiała wyjść z domu.

- Rozbudziłam się już, Andy – mruknęłam cicho. – Odpuścimy sobie dzisiaj kąpiel?

Spojrzałam na niego, wyginając wargi w dziubek i wytrzeszczając delikatnie oczy, by były większe. Zatrzepotałam też kilka razy rzęsami, by być jeszcze słodszą.

- Wyglądasz jak ropucha z zatwardzeniem, polpettina – stwierdził.

- Nazwij mnie jeszcze raz pulpetem, ty wstrętny karaluchu, a...

Alessandro nie dowiedział się już, co dokładnie zrobiłabym mu w takiej sytuacji, gdyż wylądowałam z głośnym pluskiem w zimnej wodzie naszego basenu. Opadłam tyłkiem na dno, po czym odbiłam się mocno i wypłynęłam na powierzchnię, plując i parskając.

Wrzucił mnie w połowie zdania, gdy miałam otwartą buzię, więc zakrztusiłam się okropnie. Przetarłam twarz i powieki, by spiorunować go wzrokiem, ale ten tego nie zobaczył, bo prawdopodobnie zniknął w budynku, gdy ja byłam jeszcze w trakcie wpadania do basenu.

Narzeczona Bossa - [Zakończona.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz