Rozdział 15. "Moje koło ratunkowe mnie nie kochało."
Liczba słów: 6713.
Maraton: 2/3
***
Skrzywiłam się na natarczywe promienie słońca, które przeniknęły przez delikatne zasłony mojego pokoju i spoczęły idealnie na mojej twarzy. Razem z nimi przybyło zimne powietrze, które bez problemu przedostało się przez uchylone okno i zmroziło moje stopy.
Skuliłam się pod kołdrą, by przykryć moje lodowate nogi i rozejrzałam się ospale.
Ryana nie było już obok mnie, więc założyłam, że poszedł biegać, pływać lub zwyczajnie ćwiczyć jak to zwykle robił rano. Z jednej strony nie lubiłam budzić się sama, a z drugiej nie znosiłam, gdy ktoś mnie budził za wcześnie, więc wolałam chyba jednak to mniejsze zło.
Ziewnęłam, przeciągnęłam się i wstałam z zamiarem poszukania miejsca, które dzisiaj wybrał razem z Tonym i Andym na trening. Usiadłam na łóżku i z zaskoczeniem zauważyłam, że byłam naga, a moja satynowa koszula nocna leży na szafce nocnej.
Wspomnienia z zeszłego wieczoru uderzyły mnie niczym buldożer. Na moje policzki wpłynął gorący rumieniec, który aż mogłam poczuć.
Przeszłam szybko do łazienki, gdzie owionęłam całe swoje ciało w lustrze. Malinki, które zrobił mi Ryan na szyi przed wyjazdem, były teraz jeszcze czerwieńsze i nieco większe. Do tego pojawiło się kilka na moim biuście i w okolicy krocza.
Zmrużyłam oczy i wydałam z siebie wściekłe warknięcie. Oznaczył mnie, gdy już spałam. Nie wiem, co mnie wkurzyło bardziej – sam akt oznaczenia w tak intymnych okolicach czy mój stan, gdy do tego doszło.
A przez to, że byłam na kilka dni przed miesiączką, wszystko wkurzało mnie jeszcze bardziej niż zwykle. A to już przeszło ludzkie pojęcie!
Zacisnęłam pięści.
Prysznic i ubranie się zajęło mi wyjątkowo mało czasu i celowo wybrałam długą do ziemi, obcisłą sukienkę z odsłoniętymi ramionami i dekoltem, która eksponowała prawie wszystkie malinki poza tymi na udach. Sama była krwistoczerwona, pasująca do nich kolorem, więc były one jeszcze mocniej podkreślone.
Wyszłam z pokoju z grymasem i zaciśniętymi dłońmi. Na korytarzu spotkałam nonnę gawędzącą z ciocią Federicą.
- Uh-uh, to będzie dobre – zachichotała ciocia, gdy przeleciałam obok nich.
- Wykurwiście muszę to zobaczyć – zarechotała nonna.
Minęłam je bez nawet krótkiego przystanięcia, nie otwierając buzi. Nie chciałam marnować powietrza, gdy miałam teraz zamiar zrobić aferę pewnemu gnojkowi.
Usłyszałam głosy dochodzące z korytarza, który prowadził do innego budynku, w którym znajdował się kompleks sportowy – ogromna siłownia, kryty basen i sala do tańca, gdyż Martina trenowała balet.
Wpadłam do środka i niemal natychmiast zlokalizowałam wzrokiem Ryana. Ćwiczył sparing z Andym, który zobaczył mnie jako pierwszy. Zagwizdał głośno, przyciągając uwagę wszystkich tam ćwiczących – moich kuzynów, wujków, taty i rozciągającej się Tiny. Ciocie Francesca i Gaia zaprzestały ćwiczeń na bieżniach. Ryan odwrócił się do mnie, uwydatniając spoconą klatkę piersiową i mokre włosy.
- Coś się stało, kochanie? – spytał niewinnie.
- Ohoho – wyrzuciłam z siebie. – Ty mi tu nie kochaniuj! Co to ma być?!
Dotarłam do niego i dźgnęłam go palcem w środek klatki piersiowej. Musiałam zadrzeć podbródek do góry, żeby moje wściekłe oczy spotkały jego rozbawione.
CZYTASZ
Narzeczona Bossa - [Zakończona.]
RomanceMargherita Queen-Rosselini dowiaduje się, że jej cała rodzina należy do mafii, a ona sama jest zaręczona z bossem Fedelty (mafii USA), od kiedy była małym dzieckiem. Gdy odkrywa, że nie ma wyboru i dokładnie po zakończeniu przez nią szkoły będzie...