Rozdział 22.1

36.6K 1.2K 1.5K
                                    

Rozdział 22.1 "Określcie pozycje celów."

Liczba słów: 3186


Dobra, jak widzicie, ten rozdział również postanowiłam rozbić na dwie części, dlatego też ma to mniej słów niż zwyczajowe części.

Jako że planowo miał być on jednym rozdziałem wstawionym w tym tygodniu, drugą część rozdziału 22 otrzymacie jutro. Jednak, niestety, nie mogę obiecać, że wstawię ją o północy, więc, proszę, nie czekajcie specjalnie. Obawiam się, że wstawię ją dopiero około południa w niedzielę.

A teraz, enjoy!

***


Przez chwilę żadne z nas nie zareagowało. Ryan zamarł, już częściowo we mnie, po czym momentalnie się wycofał. Wciąż nie byłam do końca świadoma tego, co się działo, ale on zareagował błyskawicznie.

Odnalazłam spojrzeniem źródło światła, którym był stożkowaty reflektor, kręcący się dookoła własnej osi. Przypominał mi te, które miały na swoich dachach radiowozy policyjne.

Alarm wył coraz głośniej i głośniej, zagłuszając moje myśli.

A mimo to, wciąż byłam zamrożona i nie mogłam poruszyć żadną częścią mojego ciała.

Ryan, z kolei, działał instynktownie. Szybko ściągnął swoją prezerwatywę, która częściowo była już splamiona spermą, rzucił ją na podłogę i nasunął na siebie bokserki i swoje spodnie. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, a mój mózg nie przyjmował do siebie żadnych bodźców.

- Diablico, musisz się ruszyć – powiedział głośno Ryan, próbując przekrzyczeć w jakiś sposób syrenę. – Cholera!

Zanim się opamiętałam i zdążyłam wykonać jego polecenie, ten już nasuwał na przez moje stopy majtki, które wcześniej zdjął. Posadził mnie niczym lalkę i narzucił swoją, nieco na mnie za dużą, koszulkę mi przez głowę.

- Rita, musimy stąd uciekać – powiedział ponaglająco.

I wreszcie odpowiednie trybiki w moim umyśle się załączyły i momentalnie zerwałam się na nogi, uderzając czubkiem głowy w podbródek Ryana.

Adrenalina zaczęła buzować w moich żyłach, przez co ból wydawał się znikły. Wsunęłam stopy w papcie, złapałam koc i pociągnęłam Ryana za sobą do garderoby.

Ten nie protestował, więc musiał wiedzieć, że znajdowało się tam tajemne wyjście.

Już w garderobie, zanim odsunął regał, na którym leżały moja biżuteria, zegarki i buty, wyciągnął z jednej szuflady kaburę z dwoma pistoletami i karabin. Wepchnął mi je w ręce, po czym popchnął szafkę, ukazując ciemny korytarz.

Przycisnęłam wszystkie przedmioty, które trzymałam w dłoniach do klatki piersiowej, po czym przeszłam obok Ryana, wchodząc do ciemnego korytarza. Momentalnie zapaliły się ledowe oświetlenia na podłodze wskazujące strzałkami kierunek po schodach w dół.

- Zasuwam, więc się nie przestrasz – powiedział do mnie Ryan.

Zanim zdążyłam zapytać, czego miałabym się tak bać, to nagle zapadła ciemność i prawie wszystko upuściłam. Zamrugałam kilka razy by skupić swój wzrok w jednym punkcie, jakim były światełka pod moimi stopami.

- Dobra, zablokowałem przejście, możemy iść – powiedział Ryan obok mnie.

Poczułam od razu, że część ciężaru zniknęła z moich rąk, gdy wziął ode mnie kaburę i karabin i założył ją sobie na klatkę piersiową. Staliśmy przez chwilę w miejscu i usłyszałam, że alarm się wyłączył.

Narzeczona Bossa - [Zakończona.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz