Rozdział 3.

56.1K 1.8K 5.3K
                                    

Rozdział 3. "Ale pornosów nie oglądałaś, prawda?"

Liczba słów: 5583


- Chcesz jeszcze kawałek pizzy? – zapytała Deborah, popychając ku mnie karton.

Gdy ochłonęłam po rozmowie z rodzicami, wzięłam od nich telefon i zadzwoniłam do Ryana, by mu powiedzieć, że będę jego czirliderką i że może się wypchać, po czym się rozłączyłam.

Ten musiał przekazać wieści reszcie, bo po jakiejś godzinie cała drużyna czirliderek wprosiła się do mnie do domu z kilkoma kartonami pizzy, sześcioma butelkami mojego ulubionego wina i trzema filmami High School Musical.

Zajęłyśmy salę kinową, która znajdowała się w piwnicy pod skrzydłem gościnnym i siedziałyśmy, oglądając filmy, śpiewając i tańcząc razem z bohaterami i rozmawiając w przerwach o układzie, który Deborah miała już prawie w całości opracowany w głowie.

- Nie, jestem już pełna – pokręciłam głową i dopiłam do pełna kieliszek mojego wina.

Nachyliłam się i otworzyłam kolejną butelkę.

- Rano będzie cię boleć głowa – mruknęła z uśmiechem, po czym wyciągnęła mi butelkę z ręki i upiła łyk.

- Naprawdę? Nie gadaj – jęknęłam, po czym położyłam się na niej, mrucząc niczym kotek.

Możliwe, że zmieszałam półtorej butelki wina z siedmioma szotami wódki mojego ojca. Ale potrzebowałam tego bardzo, bardzo. Byłam tak pijana, że domyślałam się, że nie będę nic pamiętać rano, ale zmuszałam się do tego, by nie zwymiotować. Chciałam trzymać w sobie alkohol, by przynieść sobie jakąś ulgę w całej tej rodzinnej aferze.

Wspomnienia z rozmowy z moimi rodzicami przelatywały mi cały czas przez oczami niczym natrętna mucha i nie chciała mi dać spokoju.

- A-ale... kochanie – zająknęła się mama. – W jakim sensie... ?

- Wyjdę za Ryana Kinga, mamo – powiedziałam twardo, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. – Nie zgadzam się na waszą śmierć, tortury czy ucieczkę. Owszem, jestem wściekła, że wychowaliście mnie w niepewności i pozwoliliście temu dupkowi, by wszedł z buciorami do mojego życia i się mną rządził... ale jesteście moją rodziną i nie pozwolę, by przez mój egoizm coś się wam stało.

- Kochanie, nie musisz tego robić – zaprotestował tata, podchodząc do mnie. – Chcieliśmy trzymać cię z dala od naszego świata, żebyś miała normalne życie. Ale to był też nasz egoizm, więc nikt nie będzie cię winił, przysięgam.

- Myślisz, że mogłabym żyć z myślą, że przeze mnie wszyscy umarliście? Sam przecież powiedziałeś, że i tak będę jego żoną. Albo będę jego niechętną żoną z rodziną, której będę mogła się wygadać, albo porwaną, zmuszoną i zgwałconą żoną bez rodziny. Jaki ja tak naprawdę mam wybór?

Na chwilę zapadła cisza.

- Tak mi przykro, kochanie – wyszeptała mama, po czym podeszła i mnie przytuliła. – Nigdy nie chcieliśmy stawiać cię w takiej sytuacji.

- W porządku, mamo, jakoś to przeżyję – mruknęłam. – To nie tak, że będę uległą narzeczoną i żonką. Absolutnie. Nie zamierzam się do niego nawet odzywać. Dla mnie on nie istnieje, dopóki nie będę musiała nałożyć białej sukni i wyrecytować mu przysięgi.

- Moja dziewczynka – wykrzyknęła nonna i zamachała swoją strzelbą.

Cieszyłam się, że miałam kogoś takiego jak nonna, która była przyjaciółką w każdej zbrodni. Zawsze wymyślała najlepsze sposoby na dokopanie komuś. Kiedyś nawet upiekła ciasteczka z tym środkiem przeczyszczającym, które sprzedałyśmy chłopakom z drużyny z Mantorville dzień przed meczem niecałe pięć lat temu.

Narzeczona Bossa - [Zakończona.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz