Rozdział 21.

41.4K 1.3K 2.7K
                                    

Rozdział 21. "To był Brandon."

Liczba słów: 4179


Chryste, przepraszam Was najmocniej! Zasnęłam nad laptopem i właśnie zostałam obudzona przez powiadomienia z Wattpada. Chciałam to wstawić na czas, przysięgam!

Jeszcze mi Wattpad wariuje i mi usunął kilka części (dzięki Bogu, piszę w wordzie), więc chyba to wszechświat jest przeciwko mnie! I jeszcze zbił wszystko w jedną całość.

Znowu.

No cóż...

Rozdział dedykowany @martas8407 której udało się odgadnąć, kto stoi pod drzwiami! Dzięki Ci ogromne za te miłe słowa, naprawdę podniosły na duchu! <3

Enjoy!

***


Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam.

- Co to za laluś? – spytał Ryan, unosząc brew.

- To jest podwójne, waniliowe cappuccino z bitą śmietaną i słodzikiem – odpowiedziała nonna, prawie zwijając się ze śmiechu.

To był Brandon.

Brandon, pierwszy chłopak którego przyprowadziłam do domu.

Brandon, z którym myślałam, że czeka mnie wieczne szczęście i miłość.

Dopóki idiotycznie nie wypalił jaką kawę pija, przez co został w mojej rodzinie na wieki wieków spalony.

Nie widziałam go od tamtego czasu. A jednak teraz tu stał. Na wycieraczce do mojego domu. W lakierowanych, hiszpańskich butach, sztywnych czarnych spodniach, białej koszuli i wełnianej kamizelce w romby.

Kamizelce w romby.

Takiej, jaką noszą stereotypowi dziadkowie z domów spokojnej starości.

Jego rodzice byli właścicielami dość popularnej firmy architektonicznej i wiedziałam, że on zamierzał przejąć ją po nich, zostając biznesmenem, co wyjaśniało jego wiecznie sztywny wygląd. Wcześniej uważałam go za niezłe ciacho... teraz był bez porównania gorszy od Ryana.

- Co tu robisz, Brandon? – spytałam, podchodząc bliżej.

Ryan był tuż za mną, podobnie rodzice, Sapphire, Tony, Andy, nonna i czterech moich ochroniarzy. Ewidentnie nikt nie wiedział, co ze sobą zrobić w tak nieoczekiwanej sytuacji.

- Musimy porozmawiać – powtórzył, dzielnie znosząc mordercze spojrzenie Ryana.

- Nie widzieliśmy się od bardzo dawna – zauważyłam. – O czym niby moglibyśmy rozmawiać?

- Rita, kocham cię i nigdy nie przestanę – wypalił, na co wytrzeszczyłam oczy. – Zamierzam zawalczyć o nasz związek.

Czy ja śniłam, czy to się działo naprawdę?

Nonna, która zareagowała wyjątkowo elegancko i ryknęła tak głośnym śmiechem, że aż się zgięła w pół, zapewniła mnie, że było to jak najbardziej prawdziwe.

Nawet tata, Andy i Ryan przestali patrzeć na niego jak na obrzydliwego karalucha, a zaczęli jak na karalucha w stroju klauna.

- C-co? – wydusiłam z siebie w czystym szoku. – Możesz powtórzyć?

- Nigdy nie przestałem cię kochać – powtórzył, prostując się, wypinając swoją klatkę piersiową do przodu.

Teraz przypominał karalucha w stroju klauna stojącego na porannej musztrze wojskowej, co jeszcze bardziej rozbawiło moją rodzinę.

Narzeczona Bossa - [Zakończona.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz