Rozdział 11.

43K 1.5K 3.8K
                                    

Rozdział 11. "Idealne zwieńczenie miesiąca."

Liczba słów: 6005

Dedykowany wszystkim paniom, bo dzisiaj jest nasz dzień! Bawcie się tak, jakby nikt na Was nie patrzył, zjedzcie tyle słodyczy, ile jesteście w stanie i zatopcie się w pięknie pachnących kwiatach. A na sam koniec dnia połóżcie się z ulubioną książką, kubkiem gorącej czekolady i kocykiem w miękkim fotelu i cieszcie się sobą.

***

Gdy wyszłyśmy, nonna już na nas czekała, grzebiąc w telefonie jednego z żołnierzy. Gdy podeszłyśmy bliżej, wsunęła mu go z powrotem do kieszeni i bez słowa ruszyłyśmy do czekających na nas samochodów.

Nie skomentowała w żaden sposób naszych min – poważnych i zdeterminowanych, podobnie jak oczu, które zdradzały dokładnie, jak się czułyśmy.

To właśnie ona nauczyła mnie, jak trzymać na twarzy nieprzeniknioną maskę, jak nie zdradzać swoich uczuć i jak czytać ludziom z oczu. Z jej lekcji pamiętałam też, by nigdy nie bać się niewtajemniczonych kobiet, bo jesteśmy emocjonalne i uczuciowe, więc łatwo nami manipulować.

Za to o wiele potężniejsza od jakiegokolwiek mężczyzny była kobieta zraniona i żądna zemsty.

Taka jak ja właśnie w tej chwili.

Płakanie i użalanie się nad sobą nie pasowało mi teraz. Moje zranione serce i dusza potrzebowały czegoś, co mogłoby ukoić ich ból choć na chwilę – poczucia satysfakcji i zemsty.

Gdy podjechałyśmy pod klub, zsunęłam z ramion płaszcz i podobnie zrobiła Sapphire. Wysiadłyśmy i mój wzrok od razu przyciągnęła długa kolejka ludzi ciągnąca się pod całym budynkiem i częścią następnego za czerwonymi taśmami oddzielającymi je od chodnika.

Dwóch ochroniarzy przy linkach sprawdzało dokumenty i powstrzymywało nadmierną liczbę osób od wchodzenia do środka. Wiedziałam, że każde takie miejsce miało swój limit, ale nigdy nie byłam w takim wcześniej, więc nie wiedziałam, jak to działało.

- O mój Boże – jęknął ochroniarz-gej, gdy nas zobaczył. – Nie dało się bardziej wyzywająco? Jak ja mam odpędzać od was napalonych facetów na raz?

- Nie rób tego – powiedziałam stanowczo, patrząc mu w oczy. – Dzisiaj zamierzamy się zabawić.

Ten odsunął się lekko zaskoczony, po czym spojrzał niepewnie na nonnę.

- Mam rozkazy zabić każdego sukinsyna, który cię dotknie – przyznał. – To samo Josh z Sapphire. To bezpośrednie polecenia od bossa.

- To ci je zmieniam – prychnęła kpiąco nonna, machając lekceważąco ręką. – Ja poradzę sobie z gniewem bossa, a ty się ogarnij, bo cię nie wpuszczę do tego klubu. Dziewczynki, pamiętajcie, że jak będziecie musiały przed kimś uciec, przejścia dla pracowników są do tego najlepsze. Kod to data twoich urodzin, Rita.

Ruszyła w kierunku ochroniarzy, którzy od razu odwrócili się w jej kierunku. Gdy pokazała swój tatuaż, ci od razu rozpoznali ją i szybko zluzowali linkę.

- Pani Rosellini, nie spodziewaliśmy się pani tu dzisiaj – wymruczał ochroniarz, pochylając głowę.

- Doprawdy? Może dlatego, że nie muszę nikogo informować o tym, kiedy zamierzam przyjść z wnuczkami do własnego klubu – zakpiła, na co ten obrzucił nas zaskoczonym spojrzeniem, które spokojnie odwzajemniłam. – Zluzuj gacie, młodziku, jestem stara, ale wciąż wiem, jak poruszać tymi biodrami tak, by mi nie wyskoczyły ze stawów. Moja loża jest wolna, jak mniemam.

Narzeczona Bossa - [Zakończona.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz