8.

4.4K 116 8
                                    

Był przyjemny wtorkowy wieczór. Leżałam na łóżku nudząc się i trochę nie wiedząc co mam zrobić. Wtedy zadzwonił telefon.
Było to połączenie od Viktorii. Dawno z nią nie rozmawiałam, więc byłam zaskoczona że do mnie dzwoni.

- Hej. Co tam. - spytałam.

- Potrzebuje twojej pomocy. - powiedziała słabym głosem. Dlaczego nagle każdy potrzebuje mojej pomocy?

- Co się stało? - zapytałam ostrożnie.

- Wytłumaczę ci wszystko na miejscu. Proszę przyjedź, zaraz wyślę ci adres szpitala w którym jestem. - powiedziała po czym się rozłączyła.

- Co? W szpitalu? - powiedziałam, lecz dziewczyna się rozłączyła.

Chwilę później przyszła mi wiadomość z adresem szpitala. Szybko z biegłam do kuchni gdzie siedziała moja matka i przeglądała jakieś gazety.
Szybko wytłumaczyłam jej sytuację i ta zgodziła się mnie odwieźć pod wskazany adres.
Po mimo tego że był wieczór, to na mieście w ciąż było dużo samochodów i ludzi. Po jakimś czasie byłam już na miejscu. Wysiadłam z auta, pożegnałam się z matką i weszłam do środka dużego budynku. Podeszłam do lady za którą stał starszy mężczyzna. Przedstawiłam się i powiedziałam kogo szukam i kim dla tej osoby jestem. On wskazał mi drogę, podziękowałam i poszłam szukać Viktorii.
W końcu znalazłam salę w której się znajdowała. Weszłam do niej najciszej jak tylko mogłam. Byłam zaskoczona widokiem który zobaczyłam.
Myślałam że to jej coś się stało, lecz wyglądało na to że źle myślałam.
Obok małego łóżka szpitalnego leżała Viktoria, wyglądała jak by nie spała od bardzo długiego czasu.
Na małym łóżku leżała jej córeczka cała w siniakach i z gipsem na ręce.

- Hej, co się stało? - zapytałam patrząc na Viktorię.

Dziewczyna popatrzyła na mnie. Jej oczy były podkrążone, a włosy rozczochrane.

- Moje dzieci jechały z ich ojcem i mieli wypadek. Wjechał w nich tir. - Viktoria mówiła to w bardzo nie chętny sposób, tak jak by chciała wymazać to z pamięci.

- W takim razie gdzie jest- - zaczęłam.

- Na badaniach. - przerwała mi. - Proszę, zostań z nią przez jakiś czas, ja skoczę do swojego mieszkania trochę się ogarnąć. - mówiła.

- Jasne, idź. - posłałam dziewczynie słaby uśmiech. Viktoria wstała i zniknęła za drzwiami.

***

Na zewnątrz robiło się już ciemno, a Viktorii wciąż nie było. Nie miałam jej tego za złe, ponieważ widziałam jak zmęczona była.
Trochę nie miałam co robić, ponieważ rozładował mi się telefon. Mała dziewczynka wciąż spała. Z tego co pamiętam miała chyba na imię Melisa.
Po kolejnej godzinie ktoś wszedł do środka. Była to Viktoria. Teraz wyglądała już dużo lepiej.

- Dziękuję że tu byłaś z nimi. - powiedziała i usiadła obok.

- Wiesz, będę musiała się już zbierać. Mam rozładowany telefon, moja mama na pewno się martwi. - powiedziałam zakłopotana. Nie chciałam zostawiać Viktorii samej, lecz wiem że moja mama na pewno dzwoniła już z dobre trzy razy.

- No dobrze. To do zobaczenia. - westchnęła.

***

Nastoletnia mamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz