- Ostrzeżenie. On dał mi ostrzeżenie, on nie żartuję. On jest nie bespieczny. On... Jest... Potworem! Potworem chcącym tylko jednego! - krzyczałam że łzami w oczach. - Nienawidzę go! I.. I tak nie mogę z tym nic zrobić... - płaczę. - Kto.. Kto to zgłosił...?
- Ciii, spokojnie. Będzie dobrze. - uspokaja mnie Tiffany.
- Będzie dobrze..? Nie! Nie będzie dobrze! Będzie tylko gorzej! - znów zaczęłam krzyczeć.
- Proszę, uspokój się. - mówi przerażona. Tiffany bierze wdechi mówi. - T-to ja.. To ja podałam go na policję. - szepta.
- Co? Dlaczego? - pytam zdenerwowana.
- Nie mogłam już patrzeć jak cierpisz! Któregoś dnia jak byłam u ciebie wzięłam twój telefon! Akurat on napisał! Przeczytałam wszystkie wiadomości! - mówi zestresowana, będąc na skraju płaczu.
- Jak mogłaś! On mógł to wszystko wysłać do moich rodziców! On w każdej chwili może mnie zniszczyć! - krzyczałam.
Miałam tego wszystkiego już dość. Wybiegłam z domu na mocną ulewę. Nie obchodziło mnie to. Byłam wściekła na Tiffany.
- Gdzie idziesz?! - krzyczy Tiffany za mną. - Zaczekaj!
- Zostaw mnie w spokoju! - mówię i szybko próbuje przejść przez drogę. Niestety nie udaje mi się. Auto wjechało we mnie z rozpędu.
***
Obudziło mnie oślepiające światło. Zaraz. Gdzie ja jestem? Próbowałam sobie przypomnieć co się stało ale.. Nie mogłam. Potem próbowałam sobie przypomnieć co kolwiek. Nie mogłam. Miałam pustkę w głowię. Najgorsze jest to że.. Ja nie wiem jak mam na imię..
***
Po paru tygodniach wypuszczono mnie do domu. W korytarzu stała już kobieta która jest moją matką. Przynajmniej tak mi powiedziano.
***
Weszłam do chyba swojego pokoju, zamykając go na klucz. Rzuciłam się na łóżko gorzko płacząc. Jak to możliwe że nic nie pamiętam?
Jeszcze długi czas rozmyślałam nad moim życiem, aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się cała zlana zimnym potem, i że łzami w oczach. Powoli wstałam i poszłam do łazienki.
A ponieważ była dopiero piąta rano, to łazienka była wolna. Powoli ściągałam z sobie ubrania, przyglądając się swoim siniakom... Siniakom od wypadku który miałam. Na brzuchu miałam blizne... Blizne od.. Wsumie sama Niewiem z kąd ona się tam wzięła. Weszłam pod natrysk zmywając z siebie resztki potu.
Po wyjściu z kabiny, wytarłam się miękkim bawełnym ręcznikiem. Owinełam się nim i poszłam do pokoju. Ubrałam na siebie bielizne, czarne leginsy, oraz bluzkę z krótkim rękawem. Na to ubrałam rozsuwaną bluzę.
***
Chwilę temu wszyscy wyszli z domu i zostałam sama. Każdy miał coś do załatwienia. Siedziałam właśnie w salonie oglądając jakiś rodzinny album. Starałam sobie coś przypomnieć. Lekarze powiedzili mi że to tylko chwilowy zanik i że powinnam sobie powoli już coś przypominać.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Powoli podeszłam aby sprawdzić kto to. Zobaczyłam przez okno dziwnie znajomego mężczyzne. Pomimo strachu postanowiłam otworzyć drzwi.
- Eeem, słucham? - pytam niepewnie. Ten mężczyzna mnie przeraża.
- Jejku, ty żyjesz! - mówi szczęśliwy i próbuje mnie przytulić. Omijam go.
- Potrzebuje Pan czegoś? - pytam niepewnie.
- Ahh, no tak przecież Ty nic nie pamiętasz. - mówi. - Jestem twoim chłopakiem. - uśmiecha się.
- K-kim? - pytam z niedowierzaniem. Ten facet mnie przeraża.
- No twoim chłopakiem, twoja mama napisała mi że siedzisz sama to pomyślałem że wpadnę. - mówi i wchodzi do domu.
- O-okej. - mówię i zamykam drzwi. Przebywanie z nim w jednym domu wydaje się nje być zbyt dobrym pomysłem. Mimo że jest moim chłopakiem to nie mam do niego zaufania. - T-to ten.. No.. Jak masz na imię? - pytam nieśmiało.
- Aaa no tak, zapomniałem. Jestem Michael. - uśmiecha się, poczym dodaje. - Ale wolę gdy mówią mi Mike.
CZYTASZ
Nastoletnia mama
Teen FictionCzy młoda dziewczyna może być gotowa na dziecko? Czy będzie je kochać po mimo tego że jest tym nie planowanym? Błąd może popełnić każdy, w końcu po to one są. Czasami błąd można naprawić, lub po prostu sprawić żeby nie był błędem a najlepszą decyzj...