Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i patrzyłam na spadający śnieg. Tak mamy zimę. Kocham zimę, wtedy jest tak szaro, wszystko jest takie szare i smutne. I to mi odpowiada!
Zeszłam do kuchni, szybko przywitałam się z Matką. Zjadłam śniadanie, mojego rodzeństwa jeszcze nie było, więc jadłam w spokoju. Potem poszłam i ubrałam się w czarne leginsy i długą czarną bluzę, na nogi założyłam białe adidasy, włosy rozczesałam, zrobiłam lekki makijaż składający się z:
Podkładu, pudru, pomadki, cieni, rozświetlacza, tuszu, kredki do brwi i korektora.
No bardzo lekki ten makijaż.
Wzięłam również czarny plecak z białym napisem Vans... Taaa outfit jak na pogrzeb ale co poradzę. I wyszłam, nie ubierając kurtki, nie ubieram jej dlatego ponieważ uwielbiam gdy jest mi zimno.
Tak.. Jestem dziwna... I nie.. Nie dzwoń po psychiatre. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego więzienia jakim jest szkoła.Zajęcia oczywiście ciągneły się w nieskończoność. Gdy nareszcie zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji ucieszyłam się, spakowałam i wybiegłam na świeże powietrze. Odrazu poczułam przyjemne zimno. Zaczęłam chodzić po mniej zatłoczonych uliczkach.
Taak to jest to czego potrzebuje.
A czego potrzebuje? Ciszy, Spokoju i Samotności.
Ciszy - dlatego że moja matka nie daje mi żyć i o wszystko mnie obwinia. Wszystko co zrobię jest złe, a jak mi się coś uda to nikt nie zwraca na to uwagi.
Spokoju - że spokojem jest podobnie jak z ciszą.
Samotności - Często lubię siedzieć sama i myśleć nad moim życiem.
Oparłam się o jedną z ścian i zjechałam na brudną ziemię, w tym momencie nie przejmowałam się tym że siedze na brudnej ziemi. I jak prawie zawsze rozmyślałam nad tym dlaczego jestem taka inna, dziwna, nie kochana, nie lubiana. Co ja im wszystkim zrobiłam?
Pamiętam że gdy miałam 12 lat chciałam się zabić. Poprostu chciałam się utopić. Nie chciałam żyć. Nie zrobiłam tego tylko że względu na moją przyjaciółkę którą uznawałam za siostrę. Musiałam jakoś sobie ulżyć. Poprostu wzięłam i poszłam do kuchni gdy nikogo nie było w domu i rozbiłam szklany kubek. Wzięłam z podłogi najmożliwiej ostry kawałek szkła. Resztę posprzątałam i poszłam z kawałkiem szkła do pokoju. Nigdy tego nie robiłam i miałam pełną świadomość że to zostanie że mną na zawsze. Przyłożyłam mocno szkło na mój brzuch i szybko przejechałam nim po skórze. Mocno piekło ale nie zwracałam na to uwagi bo wiedziałam że ból fizyczny będzie tylko chwilowy. Zrobiłam tak jeszcze pięć razy. Z ran lała się krew ale mnie to nie obchodziło. Liczyło się tylko tu i teraz. Tylko to co czułam w tamtym momencie.
A jeżeli chodzi o moją przyjaciółkę o której była wcześniej mowa, to ona poprostu mnie znienawidziła i teraz znęca się nademną, jak zresztą większość ludzi w moim życiu.
_________________________________________I jest! Pierwszy rozdział! Dajcie znać co myślicie!
Miłego dnia /nocy!
Wasza ulubiona '' pisarka'' która nie umie pisać dobrych książek i potem musi się wstydzić za to co kiedyś napisała :)
CZYTASZ
Nastoletnia mama
Teen FictionCzy młoda dziewczyna może być gotowa na dziecko? Czy będzie je kochać po mimo tego że jest tym nie planowanym? Błąd może popełnić każdy, w końcu po to one są. Czasami błąd można naprawić, lub po prostu sprawić żeby nie był błędem a najlepszą decyzj...