Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń najszybciej jak tylko mogłam wróciłam do domu. Nie miałam siły by gdziekolwiek wychodzić, lub z kimś rozmawiać. No ale na moje nieszczęście nie wyłączyłam budzika, przez co obudziłam się już siódmej w sobotę. Nie mogłam już zasnąć, więc leżałam na swoim łóżku zastanawiając się co mam teraz robić.
W końcu po mimo braku chęci stwierdziłam że przejdę się na jakiś spacer, czy coś.
Ubrałam się w wygodne ubrania i cicho wyszłam z domu. Powietrze było świeże, a na dworze wiał przyjemny wiatr. Świeciło słońce. Ruszyłam w przeciwną stronę od mojego domu. Po drodzę wstąpiłam do sklepu, ponieważ miałam ochotę czytać jakąś gazetę.
Nie znalazłam żadnych ciekawych magazynów, więc wzięłam pierwszą lepszą gazetę, zapłaciłam i ruszyłam w stronę domu, zapominając że poszłam na spacer.***
Czytałam po kolei nagłówki gazet w poszukiwaniu czegoś interesującego.
Celebrytka w ciąży... Słynny kucharz pobił przechodnia... Na plaży znaleźono rekina... Dzień który zmienił życie pani Gorgiany... Gdy alkohol wejdzie za mocno... Morderstwo osiemnastolatka... Trujące grzyby...
- Nic ciekawego. - westchnęłam. - I po co ja to kupiłam? Wydałam tylko na to pieniądze. - odłożyłam gazetę na stolik.
Próbowałam oglądać telewizję, ale to też szybko mnie znudziło. Ja naprawdę nie wiedziałam co robić. Znów spojrzałam na gazetę i zaczęłam czytać coś o morderstwie.
Wczoraj w okolicach Golden Valery zamordowany został osiemnastolatek, policja ustaliła że został uduszony. Sprawca został złapany dwa kilometry od zdarzenia, zamordowany miał przy sobie tylko telefon z którego ustalono iż miał na imie Samuel B.
- I po co ja to czytam? - westchnęłam. Gdy tylko odłożyłam gazetę, to do salonu weszła moja mama. Wyglądała tak jakby się gdzieś śpieszyła. - Idziesz gdzieś? - zapytałam.
- Tak. Jadę do pracy. Mam pilne wezwanie, to ważne. - powiedziała i w pośpiechu wyszła z domu.
- W porządku. - powiedziałam, po mimo iż jej nie było już w pokoju.
***
Siedziałam właśnie na ławce w parku, gdy zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu był numer mojej mamy. Odebrałam.
- Halo? - zapytałam.
- Pani Mia? - zapytał jakiś męski głos.
- Tak, o co chodzi? - zapytałam z niepokojem. Moja mama nigdy nie pozwala brać jej telefonu bez zgody.
- Pańska matka i ojciec są w szpitalu. Adres wysłałem na SMS. Do widzenia. - powiedział ten głos, po czym się rozłączył.
- Tata? - zapytałam sama siebie. Przecież mama jechała sama.
***
Stałam już przy recepcji i pytałam o moich rodziców. Martwiłam się o nich. Szybkim krokiem, a raczej biegłam w stronę wyznaczonego miejsca, gdzie operacje mieli moi rodzice. Dowiedziałam się że moi rodzice mieli wypadek, jakiś motor prawie wjechał w nich, mój tata stracił panowanie nad samochodem i wjechali w drzewo auto zaczęło się palić. Podobno ledwo co udało się im wyjść z auta.
Usiadłam na jednym z plastikowych siedzeń i czekałam.***
- Co z moimi rodzicami? - zapytałam gdy tylko zobaczyłam lekarza.
- Przykro nam, robiliśmy wszystko co mogliśmy. Mężczyzna zmarł na sali operacyjnej, a Kobieta jest w bardzo ciężkim stanie. - westchnął lekarz.
- C-co. - gdy tylko to usłyszałam ledwo co nie zemdlałam. - Jak.. - czy ja właśnie straciłam jedną z ważniejszych osób w moim życiu? - On... Umarł? - zapytałam. Co z tego że odpowiedź była oczywista. Stałam wryta patrząc na zieloną, szpitalną ścianę.
- Chce pani zobaczyć matkę? - zapytał lekarz.
- Chcę. - powiedziałam cicho.
- Proszę za mną. - powiedział i poszedł gdzieś przed siebie. Ja wciąż stałam. - Idzie pani? - zapytał z końca korytarza.
- Um, tak jasne. - powiedziałam i powoli szłam w stronę lekarza. Nie płakałam.
Lekarz prowadził mnie w stronę jakiejś sali, poprosił o ciszę i powiedział gdzie leży mama.
- Mamo... Dlaczego. - Zaczęłam. Teraz nie powstrzymwałam łez. Czułam się okropnie. Dlaczego on umarł?
- Kocham cię. - Mówi prawię nie słyszalne moja rodzicielka.
- Ja ciebie też ale nic, nie mów.. Musisz odpoczywać. - Oznajmiam.
- Skarbie. Ja- ja nie wiem czy przeżyję. - westchnęła.
- Ty nie umrzesz! Nawet tak nie mów. Musisz żyć! - byłam przerażona. Jak ona może tak mówić!
- Kocham cię Mia. - powtórzyła i lekko się uśmiechnęła.
- Mamo... POMOCY!!! LEKARZA!!! BŁAGAM!!! POMOCY!!!
- Proszę Panią o wyjście. - Mówi lekarka. Zrobiłam co kazała.
- Mamo, nie umieraj. Potrzebuję cię.
CZYTASZ
Nastoletnia mama
Teen FictionCzy młoda dziewczyna może być gotowa na dziecko? Czy będzie je kochać po mimo tego że jest tym nie planowanym? Błąd może popełnić każdy, w końcu po to one są. Czasami błąd można naprawić, lub po prostu sprawić żeby nie był błędem a najlepszą decyzj...